Afternoon. a story Michaela Joyce'a to klasyka hipertekstowej fikcji. Wydana przez Eastgate Systems w 1991 roku, lecz dustrybuowana jako plik testowy pogramu Storyspace juz dwa lata wcześniej, opowieść ta składa się z 539 leksji i 951 połączeń między nimi. Dostęp do kolejnych fragmentów tekstu czytelnik uzyskuje tu nie tylko poprzez podążanie za odnośnikami - lub poprzez uderzanie w przycisk enter, uruchamiający domyślną sekwencję zdarzeń (która tak czy inaczej, po około 25 leksjach, kończy się. Można też, podobnie jak w tekstowych grach przygodowych z lat 80tych, wpisywać odpowiedzi tak lub nie w pole tekstowe paska nawigacyjnego. Zachęca do tego początkowa leksja kończąca się pytaniem "czy chcesz o tym usłyszeć?"
Głównym bohaterem - w większości wersji utworu - jest tu Peter, mężczyzna, który pewnego dnia przejeżdża swoim autem obok miejsca wypadku samochodowego i obawia się, że ofiarami wypadku są jego syn z i była żona (prawdopodobnie nie żyją). Kluczowe zdanie w tej historii ( a raczej - w zestawie historii) jest zdanie "I want to say I may have seen my son die this morning". Czytelnik nigdy nie dowiaduje sie na 100 procent czy przypuszczenie to jest prawdziwe. Część powieści mówi o tym, jak Peter - główny bohater szuka odpowiedzi na nurtujące go pytanie, jednak wystarczy, że odpowiemy przecząco na pytanie: "czy chcesz o tym usłyszeć" ,a z kolejnej elektronicznej kartki nie dowiemy się o wypadku. Gdy z kolei podążymy za Peterem, to może się okazać, że zarówno traci on, jak i nie traci syna, że jego żona ginie, jak i nie ginie, podobnie jest z resztą powieściowych zdarzeń.
Kulminacja i zakończenie, które przez autora powieści traktowane są jako podejrzane właściwości - w afternoon raczej nie występują. W zamian za to - mamy wiele kulminacji i wiele zakończeń. Kulminacją jednorazowego odczytania może być w przypadku afternoon, a story punkt, w którym docieramy do choćby minimum informacji, której poszukujemy wraz z głównym bohaterem; koniec lektury pojawić się może w momencie, gdy aporia zwycięży nad epifanią, gdy na horyzoncie nie pojawi się nic co zbliży nas do rozwiązania zagadki, lub gdy po prostu - zmęczymy się lekturą.
Głównym wyróżnikiem tego tekstu, jak i większości hipertekstów opublikowancyh przez Eastgate są słowa, które niosą (words that yield). Takim terminem Michael Joyce określił charakterystyczny dla hipertekstów tworzonych w programie Storyspace brak hipertekstowych kotwic. Na skutek tego zabiegu czytelnik zazwyczaj nie wie (chyba, że wykorzysta do tego celu specjalne menu), za którym ze słów kryje się hiperłącze. Czasami z jednego miejsca narracja może się rozgałęzić w kilkunastu kierunkach, czasem w kilku, są też takie miejsca, które kierują czytelnika torem linearnie opowiedzianej historii i kończą się ślepym zaułkiem. Wpisane w tekst odsyłacze warunkowe pozwalające czytelnikowi przeczytać kolejny segment z literackiej bazy testowych fragmentów tylko pod warunkiem wcześniejszego odwiedzenia konkretnie wskazanej leksji, oraz mechanizm randomizacji kolejności pojawiających się przed czytelnikiem tekstów sprawia, że nie ma tu niemal żadnej gotowej historii, są tylko jest różne odczytania. Większość fragmentów to narracja jednoosobowa, nie zawsze domyślamy się też który z bohaterów mówi. Tok przyczynowo skutkowy, słowa i działania bohaterów - stają się dzięki temu radykalnie wieloznaczne.
> Warto tu jednak postawić sobie pytanie: czy nie jest to czasem bliższe rzeczywistości i bardziej naturalne od wizji świata, którą przedstawiają nam klasyczne powieści drukowane? Czyż nie tak funkcjonuje zmieniającą się z dnia na dzień ludzka świadomość, zmuszona przez coraz to nowe fakty do redefiniowania wcześniej ustalonych założeń i koncepcji? Zabawny DJ, do którego dzwoni bohater w trakcie swoich poszukiwań okazuje się być bezpośrednim sprawcą rozpadu jego małżeństwa, niewinna kokietka - Nausicaa - w trakcie któregoś z kolejnych odczytań jest narkomanką i prostytutką. Afternoon, jak zauważa Jay David Bolter - próbuje nas przekonać, że hipertekst jest niejako bliższy naturalnemu sposobowi postrzegania przez nas świata:
Afternoon sugeruje nam, że może zreformować nasz sposób czytania poprzez uwolnienie nas z ograniczeń druku. I że w ten sposób może nam zaoferować bardziej autentyczna formę narracyjną od form kojarzonych z drukiem. Dążenie tej hiperfikcji do o wiele większej autentyczności polega na tym, że oddaje ona sprawiedliwość prawdzie i świętości ludzkiej pamięci, ludzkim wspomnieniom
Pamięć nie jest bowiem jednogłosowa. Wielość narracyjnych ścieżek tego utworu, które przy lekturze niektórych, mało udanych hipertekstów, wprowadzają jedynie zamęt i poczucie zagubienia, w tej powieści daje czytelnikowi możliwość i sposoby uchwycenia autentycznej wielotorowości pamięci. W tym sensie - aternoon, a story Michaela Joyce`a, korzystając z narzędzi, które daje mu elektroniczny tekst prezentowany w nowym polu pisma, można uznać za całkiem udaną próbę realizacji mitu powieści jako zwierciadła umysłu. Nie jest to oczywiście utwór na skalę W poszukiwaniu straconego czasu - książki, która tego samego dokonała w medium drukowanym, ale zarówno afternoon, a story, jak i pozostałe hiperteksty Joyce`a - właśnie z pamięci, i z przekładania jej wielotorowych ścieżek na wielotorowość hipertekstowej opowieści, uczyniły jeden ze swoich głównych tematów.
Z drugiej strony w twórczości
Michaela Joyce`a literacka eksploracja motywu pamięci, właśnie dzięki
temu, że realizowana jest w środowisku, w którym czytelnik staje
się po części autorem, nabrała innego wymiaru niż w najlepszych
realizacjach tego motywu w druku. Czytając W poszukiwaniu straconego
czasu, odbiorca prowadzony jest przez autora do różnych miejsc
i do różnych postaci niejako za rękę. W powieści hipertekstowej
czytelnik sam ustanawia następstwa czasowe i wybiera interesujące
go postacie. Co więcej, by być pewnym swoich wyborów -
może je sprawdzać, wycofywać się z obranych przez siebie kierunków
i zamieniać je na inne. Jeśli tego jednak nie zrobi, nie stanie
się chyba nic złego, po prostu, jak w codziennym życiu, mając niewłaściwe
informacje, może iść w błędnym kierunku. Czy w związku z tym możemy
tu mówić o wyższości lub niższości kóregoś z obu gatunków?
Wydaje się, że jest to kwestia gustu, wrażliwości i światopoglądu,
kwestia tego, czy lubimy patrzeć na świat w kategoriach albo - albo
czy też w kategoriach i to - i tamto.