Mariusz
Pisarski
Powieść jako zwierciadło umysłu
12
P AT C H W O R K G I R L
Hipertekstem, przy którym
warto się zatrzymać poruszając problem mitu powieści jako zwierciadła
umysłu jest bez wątpienia także Patchork Girl Shelley
Jackson. O powieści tej mówi się jako o cyfrowym kolażu, utworze,
który jako jeden z pierwszych w pełni funkcjonalnie wykorzystał
wizualny
charakter hipertekstu. Nawet poszczególny paragraf wypełniający
pojedynczą leksję zszyty
jest z kilku pochodzących z innych źródeł tekstów. Autorka nie zaznacza
miejsc, w których cytuje innych autorów. Całość utworu zszyta jest
zatem z fragmentów tekstu i obrazów. Te również nie są całością,
zszyte są z mniejszych obrazów i mniejszych fragmentów tekstu. Najmniejsze
całostki, można by powiedzieć - łaty, pełnią rolę kotwic,
podczepionych do kolejnych pozszywanych fragmentów tekstu, za którymi
podąża czytelnik. Mamy tu więc do czynienia, jak spostrzegł to jeden
z badaczy - już nie tylko z kolażem,
ale czymś na kształt nowego podgatunku cyfrowej fikcji: z frankenfikcją.
Tekst jest jak ciało, ciało upodabnia się do tekstu. Wizja tego
utożsamienia wychodzi jednak dalej niż postmodernistyczne z ducha
utożsamienie ciała z tekstem:
W większości rzeczy przypominam ciebie.
Mój wstępny paragraf przychodzi na początku, i mam całkiem tęgą
głowę na ramieniu, mam mięśnie, tłuszcz i szkielet, który podtrzymuje
mnie od obrócenia się w łój. Ale mój prawdziwy szkielet zrobiony
jest z blizn: jest siecią która przecina mnie w trzech wymiarach.
Tym, co utrzymuje mnie w całości jest to, co zaznacza moje rozproszenie.
Najbardziej sobą jestem w szczelinach pomiędzy moimi częściami,
choć gdyby pożeglowały one w dal niczym jakaś straszliwa regata,
tu, na moim miejscu nie zostałoby już nic. Z tej to przyczyny ciężko
ze mną żyć. Odnośniki mogą rozpościerać się bardzo daleko, zanim
się załamią i jeśli jestem królową rozproszenia, to jakkolwiek daleko
zabrałbyś z sobą moje szczątki (owinięte w siermiężne worki, w tłuste
opakunki po rybach, zapakowane na drewniane wózki z pszenicą, zakupując
mnie wciąż na nowo i zwracajac do rodzin, z których się wywodzę,
niekochany bękart), potwierdzasz tylko moją władzę.
Pozszywane
ciało monstrum, i złożone z kawałków ciało tekstu sugerują tu wizję
pewnej całości,
autonomicznej materii, która żyje swoim własnym życiem. Życie to
wskrzesza jednak czytelnik zasiadając do
lektury, kiedy to - wydaje się mówić Jackson - zszywa swoje
własne monstrum. Powstaje w ten sposób sprzężenie zwrotne - umysł
czytelnika odbija się w tekście, podejmując decyzję co do kierunku
lektury i ożywia go, dzięki czemu - do samego aktu lektury wprowadzona
zostaje dynamiczna "akcja", już sama lektura, czego zawsze
życzyli sobie teoretycy
hipertekstów, choć nie zawsze się to udawało, ma szansę być
tu aktem twórczym, czynnością pisania. Akurat w tym hipertekście
efekt ten jest uzyskany dzięki kilku piętrom literalizacji lektury.
Naturalnemu w hipertekście zszywaniu ze sobą pojedynczych leksji
towarzyszy tu stematyzowany w powieści proces zszywania monstrum.
Czytelniczej refleksji nad tekstem towarzyszy refleksja bohaterów
nad naturą pozszywanego ciała. Obie one, jak w procesie dyfrakcji
fal, nakładają się na siebie i tworzą metarefleksję nad heterogeniczną
naturą języka, czy w końcu nad kondycją człowieka we współczesnym
świecie, który - jak cała ta powieść - jest zlepkiem świata cyfrowego
i świata realnego, świata zwierzęcego i duchowego, i nawet ludzkie
ciało - w dobie współczesnej technologii - staje się coraz bardziej
zlepkiem ciała własnego z ciałami obcymi.
Hipertekstowa
maszyneria Patchork Girl - wydaje się być zatem nie tylko
odbiciem naszego umysłu i sposobu, w jaki postrzega on świat. To
zwierciadło pokazuje nam naszą własną, niekoniecznie gładką twarz
cyborga, dalekiego potomka Frankensteina.
|
|