A Further Xanaduto prosta opowieść sieciowa napisana w 1991 roku przez Adriana Roberta - specjalistę od interaktywnych figur geometrycznych, i opublikowana na czterech pojedynczych stronach www, na których kilkadziesiąt segmentów tekstu połączono wewnętrznymi odsyłaczami. Magiczna podróż bohatera po świecie odkrywanym za kolejnymi drzwiami spojonych ze sobą sześcianów, poza swoją najbardziej dosłowną metaforyką, niesie także ciekawe przesłanie skierowane do twórców wirtualnych srodowisk dla literackiej fikcji i poważne pytania dotyczące przyszłości powieści w tych środowiskach.
Pionierskie w domenie web literatury dziełko Roberta to utwór stosunkowo mało znany i nie omówiony. Najbardziej przypomina interaktywne tekstowe gry przygodowe, takie jak Zork czy Adventure, które są wspólnym korzeniem zarówno hipertekstów jak i gier przygodowych. Sięgając do A further Xanadu sięgamy zatem do gatunkowego źródła interaktywnej tekstualności. Bohaterem tej powieści (literacki bohater z krwi i kości skonstruowany jest tak jak w grach typu Role Playing Games, w których narracja prowadzona jest w drugiej osobie) jest w dużym stopniu magiczna przestrzeń figur niemożliwych, wzorowana na dokonaniach współczesnych nauk ścisłych, jak i na literackich wizjach - na przykład - heksagonalnej biblioteki Babel. Czytelnik porusza się w niej w wybieranych przez siebie kierunkach, wraz z nim - toczy się opowiadanie. Wykorzystanych zostaje tu większość mitów narracji, o których pisała Ryan, a wraz z nimi - mit powieści jako zwierciadła umysłu. Dzięki praktycznemu zabiegowi, któremu poddałem tę mikropowieść - utwór Roberta ukazuje też granice obecnych możliwości hiperfikcji w osiągnięciu tego ideału, granice hipertekstu, jaki znamy dziś, jak i granice programów do ich tworzenia.
Powieść o przestrzeni, która raz po raz rozgałęzia się w sześciu kierunkach i pozwala czytelnikowi podążać tymi kierunkami, jak żadna inna kusi, do tego, by dokonać jej transkrybcji na równie wielowymiarowy, najbardziej znany program do tworzenia hipertekstów - Storyspace. Utwór Roberta ukazał sie w internecie. Przeglądarka WWW nie pozwala jednak na odczucie przez czytelnika wielowymiarowości toku lektury, Storyspace pozwala na dosłowne przemieszczanie się nie tylko w prawo i w lewo, ale i w głąb, w dół czy na górę tekstualnej mapy, na fizyczne zaznaczenie miejsc kluczowych i ślepych odnóg.
A Further Xanadu to powieść o mentalnej podróży, którą wywołała lektura starożytnej książki zostawionej bohaterowi po zmarłym niedawno ojcu. Po przeczytaniu pierwszych jej paragrafów bohater, podobnie jak autor wiersza o Kublai Chanie zapada w półsen, przypominający praktykowany przez tybetańskich lamów sen świadomy, w którym śniący podmiot ma dość dużą kontrolę nad swoimi wizjami.
Literacka przestrzeń jest tu czymś więcej niż w klasycznej powieści drukowanej, kroki narratora jak i czytelnika determinowane są przez wybór kierunku, w którym można się poruszać po baśniowej krainie będącej próbą rekonstrukcji magicznej krainy Xanadu (wyraźnym tego sygnałem jest choćby to, że w warstwie fabularnej kluczową postacią w tej krainie jest Jeryd - potomek Kublai Chana). W całym tekście widoczne jest fascynacja figurami niemożliwymi, odkryciami współczesnej geometrii i fizyki. Nic dziwnego, że spotykamy tu przeniesione z obrazów Eschera schody Mobiusa, którymi podążając w górę zejdziemy z powrotem na dół, magiczne jajko, które za sprawą dotyku przenosi nas do swojego wnętrza, czy borgesowską, heksagonalną bibliotekę Babel. Kluczowym miejscem powieści jest jednak czarny pokój z ekranem komputera pośrodku i drzwiami prowadzącymi we wszystkich kierunkach:
Miejsce to nazywane jest mozaikon - wyjaśnia Jyred - jest zawieszone w czterowymiarowej przestrzeni i przywiązane do ośmio trójwymiarowych sześcianów, z których każdy prowadzi do alternatywnego trójwymiarowego świata.
Bohater zwiedza siedem światów, ósmy jest jego własnym, do którego musi powrócić po przebudzeniu się:
Jednakże sześciany, w czterowymiarowej przestrzeni - wyjaśnia syn Kublai Khana - są kompletnie płaskie, a zatem mozaikon zawiera nieskończoną ilość takich sześcianów tuż pod swoją powierzchnią, coś na kształt ułożonych na sobie łusek cebuli. Z twojego świata wkroczyłeś w jeden tylko zestaw siedmiu, ale inni podróżnicy, z innych światów wchodzą do jeszcze innego zestawu. Czym jest to podyktowane? Zasadą pokrewieństwa.Mentalna podróż zaczyna się niemal dokładnie tak, jak interaktywne, tekstowe gry przygodowe: bohater znajduje się na rozdrożach, naprzeciwko budynku, który zaprasza do wejścia do środka. Czytelnik - może podążać za narratorem kierując się na wschód, zachód lub wchodząc do budynku, nad którego drzwiami widnieje napis MOZAIKON.
Już na samym początku, autor A further Xanadu - wykorzystuje właściwą dla literackich hipertekstów figurę zapętlenia, figurę tyleż atrakcyjną co ryzykowną. Tutaj - w oczach czytelnika, przybiera ona formę zwierciadlanych odbić, diabelskiego błędnego koła, i wprowadza poczucie zagubienia, które albo zniechęci go do dalszej tekstualnej podróży albo zachęci do wyjścia z otwartej przestrzeni rozdroża do środka tajemniczego budynku z napisem mozaikon. Podążając bowiem na wschód od budynku czytelnik wkracza do miasteczka, w którym może odwiedzić kilka miejsc, zabrnąć w ślepą aleję, porozmawiać z ludźmi w pubie lub...oddalić się w stronę innej, równie małej osady. Podążając na wschód wkraczamy do tego podobnego miasteczka, z podobnymi lokacjami. Tam również możemy napotkać mieszkańców w pubie, możemy przyjrzeć się różnym przedmiotom, możemy nawet... zabrnąć w ślepą alejkę, do złudzenia przypominającą tę, którą mogliśmy (choć nie musieliśmy) podążyć w pierwszym miasteczku. Ostatecznie, już poirytowani, znów stajemy przed znajomą budowlą na rozdrożu. O co w tym wszystkim chodzi?
Robert Adrian wykorzystał tu po prostu podstawową właściwość lektury na interaktywnym ekranie. Otóż jednorazowo czytelnik może mieć tu przed oczami jeden lub najwyżej kilka okien tekstowych. Mając w ręku drukowaną książkę sytuacja jest tylko na pozór podobna. Mamy oczywiście jedną, lub dwie strony przed oczami, ale jednocześnie - natychmiastowy dostęp do wszystkich pozostałych, na interaktytwnym ekranie dostęp do innych stron mamy tam gdzie pozwalają nam na to odnośniki i jest on siłą rzeczy zredukowany.
Poejdynczy odsyłacz w hipertekście może prowadzić nas do wielu różnych miejsc (w internecie możliwe jest to dzięki technologii java, php lub przy wykorzystaniu internetowych ciasteczek - cookies, w zaawansowanych hipertekstach odnośniki tego typu są dosyć powszechne), ale równie dobrze kilka odsyłaczy może nas prowadzić w to samo miejsce, W A Further Xanadu ten banalny chwyt tworzy efekty zapętlenia, zwierciadlanego odbicia, które pogłębiają się. Chodzi o prosty chwyt: celowe zmylenie kierunku lektury czytelnika, który mając do wyboru wschód lub zachód za kaźdym razem wchodzi do tego samego miasteczka. Przyznać trzeba, że przegladarka www doskonale się do uzyskania takiego efektu nadaje. Potęgowuje ona złudzenie lustrzanych odbić, jeśli bowiem dwa linki udają, ze prowadzą w różne miejsca (tu: na "wschód" i na "zachód") a tak naprawdę odsyłają do tego samego tekstu, czytelnik nie tak szybko się tego domyśli, gdyż przed oczami, na monitorze, ma zawsze tylko jedno okno z tekstem. Internet nie sprzyja jednak poczuciu dosłownego zanurzania się w głąb opisywanego labiryntu, elementy nawigacyjne przegladarki pozwalają jedynie przekartkowywać poszczególne leksje w kierunku od przodu do tyłu, jak w książce.
Co innego wydarza się, gdy powieść A Further Xanadu przeniesiemy w inne, bardziej naturalne dla hipertekstów środowisko. Wykorzystałem do tego program Storyspace.
Przenoszenie powieści w nowe środowisko polegało na przestrzennym rozmieszczeniu jej na wielowarstwowych mapach Storyspace. Wbudowana w program animowana sekwencja ruchu powoduje, że czytelnik A further Xanadu, powieści, której świat przedstawiony zamknięty jest w kilkunastu sześcianach, kierując się z którejś z lokacji na zachód lub w górę , rzeczywiście, w swojej interakcji z komputerem, tam podążał.
Pod koniec pracy nad translacją na Storyspace okazało się, że z ośmiu "światów", które połączone były z głównym sześcianem - mozaikonem, w czasie przekładu zgubiły się dwa: jeden, to ten, z którego sam przyszedłem, a którego po prostu nie wyodrębniłem. Największego problemu przysporzył jednak siódmym sześcian. Choć fizycznie obecny na mapach Storyspace (była to Wielka Sala - "odbicie mikrokosmosu"), nie dało się go dopasować do innych sześcianów. Jak się okazało - Wielka Sala łączyła się bezpośrednio z punktem wyjścia całej powieści, z mozaikonem oraz drogą na wschód i zachód - do lustrzanych miasteczek. Czytelnik podążając za jednym z odnośników, ukazujących jedno z wyjść z sali mógł się tam bezpośrednio "teleportować". Po kilku próbach ułożenia tego sześcianu w obrębie pozostałych musiałem zrezygnować. Wielka sala, wraz z lokacjami, do których prowadziła - zawsze wprowadzała zamieszanie i poczucie przestrzennej niekonsekwencji. Nawet wtedy, gdy została ona umieszczona na ostatniej warstwie mapy Storyspace, niejako - na antypodach realnego świata bohatera - to przeskok w ów realny świat - zawsze wydawał się sztuczny.
Przyczyna kryje się w zbyt niskiej zdolności programu Storyspace do transfokacji - swobodnego przemieszczania się czytelnika w trójwymiarowym środowisku. Idealnym interfejsem byłyby wbudowane w program pseudo kamery, które pozwalałaby czytelnikowi oglądać leksje z wielu perspektyw, przybliżać się do nich i oddalać. Niestety - takiego programu - do czytania i tworzenia hipertekstów - jeszcze nie ma
Storyspace - to środowisko quasi trójwymiarowego hipertekstu, nie jest to jeszcze wirtualna rzeczywistość w sensie najbardziej podstawowym, czyli środowisko, w którym dane, ich rozmieszczenie w przestrzeni całego systemu i relacje między nimi są zwizualizowane w sposób imitujący nasze codzienne postrzeganie. jak w remediującej film komputerowej grze. Skrzyżowanie Storsypace z jednym z programów, którymi chwalą się na przykład posiadacze systemu Linux, gdzie pliki i katalogi, a nawet płyta główna komputera z procesorem i pozostałymi komponetami zobrazowane są w formie układów planet. Użytkownik dzięki transfokacji - symulującej rzeczywisty ruch przemieszcza się między nimi niczym pilot statku kosmicznego. Kolejne warstwy i poziomy mapy poglądowej Storyspace pozwalające czytelnikowi i autorowi elektronicznej powieści poruszać się w głąb tekstu, widzieć zawartość poszczególnych leksji i część odnośników, którymi są połączone leksje z tego samego poziomu nadal są, w porównaniu z perspektywą publikacji i lektury hipertekstu w internecie - potężnym atutem programu. Te same warstwy jednak, podobnie jak łuski cebuli, spłaszczają trójwymiarowość hipertekstów powstałych i czytanych za pomocą Storyspace. A szkoda.
Lektura hipertekstu przy użyciu pełniejszego interfejsu, choćby zbliżonego do programów w pełni korzystających z transfokacji zoomingu, mogłaby być udosłownieniem tekstualnej wędrówki i zbliżyć się do idei powieści jako zwierciadła umysłu, marzeniu o podróży po kłączowej strukturze własnego mózgu. Zoomowalna przestrzeń potęguje wizualizację jakiegokolwiek rodzaju hierarchicznie ułożonych danych, zagnieżdżone w większych całostkach detale - moga być pokazane w mniejszej skali - nanosząc w ten sposób na ekran relację pomiędzy obiektami w sposób bardziej naturalny. W ten sposób A Further Xanadu, które wydawało się tylko literacką trawestacją tekstowych gier przygodowych z epoki komputerów Commodore czy Amiga, przeniosło nas w przyszłość hiperfikcji. Niekoniecznie jednak trzeba sięgać aż tam by sprawdzić czy i na ile mit powieści jako zwierciadła umysłu udało się zrealizować za pomocą poetki hipertekstowego gatunku.