Myśleniu linearnemu już nie raz przeciwstawiano myślenie asocjacyjne, takie, które nad wartości czasowe przedkłada wartości przestrzenne. Ta naturalność toku linearnego, sekwencyjnego, została jednak wpisana w nasze pojmowanie literatury w sposób sztuczny. Fakt, iż bardziej naturalnym dla człowieka jest myślenie niesekwencyjne i wielotorowe ilustruje choćby struktura naszego mózgu, najbardziej złożonego obiektu we wszechświecie:
Mózg, ważący ponad kilogram, składa się on z ponad 10 billionów neuronów powiązanych ze sobą przez ponad 10 trylionów połączeń synaptycznych; około biliona synaptycznych połączeń zajmuje czubek ołówka. Teoretycznie liczby te dają mózgowi astronomiczną ilość "stopni wolności" (Degrees of freedom) liczbę możliwych stanów mózgu szacuje się około 1,010,000, sumę którą uważa się za większą od liczby cząsteczek we wszeświecie. Przedstawiony pod tym kątem, mózg jawi się jako kombinatoryczny procesor zdolny wygenerować nieskończoną liczbę konfiguracji. Mózg zdaje się być wirtualną przestrzenią swobodnej gry, a akt myślenia przekłada się na grę połączeń. Jest to dokładnie ten rodzaj potencjalnej kombinatorycznej nieskończonej gry, która uwzględniana jest w rozważaniach o elektronicznej tekstualności. Umysł człowieka przed ekranem jest wciągnięty i wędruje przez przestrzeń możliwości za każdym odsyłaczem, tworząc coraz to inny wir asocjacji.
Czy książka jest w stanie choć trochę sprostać temu asocjacyjnemu ruchowi. Samo myślenie bowiem, to akt łączenia ze sobą znaków. Wspomniane wcześniej hiperteksty drukowane przebiły się przez linearny tok początek-koniec, góra-dół, z sukcesem. Lecz lektura Bladego Ognia może być już dla czytelnika lekturą uciążliwą. Po przeczytaniu jednego czy kilku wersów z poematu Johna Shade`a, czytelnik może się zniechęcić przeskakiwaniem z tekstu "głównego" do "komentarza" i zacząć czytać linearnie. Podobnie jest ze Słownikiem Chazarskim. Tu również podążanie torami wyznaczonymi przez odnośniki jest raczej lekturą alternatywną. Bardziej radykalne posunięcia autorskie - tak jak Composition no.1 Marka Saporty - książka w formie pociętych, i złożonych w talię kartek, skutkują z kolei tym, że ta "już-nie-książka" jest raczej publikacją okolicznościową, przeznaczoną dla kolekcjonerów. W żadnej z internetowych księgarni nie dostanie się dziś tego właśnie utworu Saporty. Cent Miliard milions de poems Raymonda Queaneau - zestaw zszytych w książkowy grzbiet, ale pociętych na paski sonety - także jest księgarskim rarytasem.
Nic dziwnego, że sekwencyjność i wielotorowość w literaturze pozostały w sferze czysto bardziej potencjalnej niż praktycznej. W wydanej w 1970 roku książki Rolanda Barhesa S/Z francuski badacz opisywał taki właśnie tekst "idealny". Soglądając na inny aspekt powieści - nieco inaczej przyszłość książki i narracji widział Alain Robbe-Grillet. W tradycyjnej powieści według niego - obiekty i gesty, będące przecież samą materią tekstu kompletnie zanikły, zostawiając za sobą jedynie swoje sygnifikacje, i zostały podporządkowane kreacji postaci, fabuły, lub wymowie utworu. Jednak w powieści przyszłości rola obiektów miała się zmienić. W przyszłym universum powieści, obiekty i gesty będą po prostu się znajdować. Postacie będą mogły koło nich przechodzić, wracać do nich, itd.