Hiperteksty - przeglądane na ekranie komputera wirtualne przestrzenie, literackie miasta - jak określali je sami twórcy - stały się kulturowym faktem. Interaktywna, hipertekstualna powieść przeszła już niejeden zimny prysznic krytycznego oglądu. Według Marie Loure Ryan - hipertekst literacki żywi się dwoma mitami, których nie jest w stanie dosięgnąć: mitem Alepha, czyli borgesowskim pragnieniem posiadania książki nad ksiażkami, powieści nad powieściami zawierającej w sobie wszystkie możliwe utwory, oraz mitem Holdeku - mitem spełnienia się opowieści w multi-sensorycznym, wielowymiarowym środowisku, gdzie czytelnik, wchodząc do powieści, wspomaganej przez techno logiczne instrumentarium, zamienia się w bohatera i staje się częścią wysoce interaktywnego świata. Niegdysiejsza tropicielka światów możliwych w literaturze wyraźnie faworyzuje tu gry komputerowe - jako najpełniejszy rodzaj cybertekstu - nadrzędnego gatunku dla hipertekstów i wirtualnej rzeczywistości.
Mimo, iż w części podzielam tę pasję, równie fascynujące wydają mi się wizje przyszłości książki przedstawiane w powieściach cyberpunkowych, to w niniejszym artykule nie będę stawiał elektronicznym hipertekstom aż tak wysokiej poprzeczki. Utwory powstałe 15 lat temu nie są po prostu w stanie poprzeczki takiej przeskoczyć. Na trzy wybrane literackie hiperteksty spojrzeć chcę tu przez pryzmat innego mitu, który roboczo nazwę mitem powieści jako zwierciadła umysłu. Chodzi o powieść, której fabuła i narracja nie stoją w sprzeczności ze sposobem postrzegania świata przez człowieka, lecz są jego naturalnym odbiciem.