eClicto - pamiętajmy o pryncypiach

Andrzej Pająk

To jest książka do czytania - bronili się twórcy polskiej wersji czytnika e-książek eClicto na konferencji prasowej tuż przed premierą urządzenia. Chodzi o pytania typu: czy można zaznaczać tekst czytanej książki, czy można wyszukiwać tekst w obrębie książki, czy da się na eClicto odczytać teksty w formatach .txt (czyli naszych zwykłych notatek) czy .html, dlaczego nie ma połączenia z siecią, dlaczego jeśli kupiłem już książkę na jednym czytniku, nie mogę jej przesłać na eClicto oraz serię innych pytań dotyczących podstawowych właściwości tekstu cyfrowego: tego iż działa on na zasadzie bazy danych i sieci, iż jest dynamiczny, modularny, otwarty na modyfikację itp. itd.

Otóż nie. Czytnik e-książek, oraz sama e-książka NIE JEST KSIĄŻKĄ. I tu właśnie tkwi sedno sprawy i sedno każdego dobrego biznezplanu rozbudowanego wokół e-czytnika.

...
Podpis pod obrazkiem

Niestety większość producentów kurczowo trzyma się dziecinnej idei imitacji druku jako nośnika literackiej treści. Cyfrowa rewolucja, proces zderzania się tekstu z e-tekstem, odbyła się jakieś dwie dekady temu. Już wtedy zauważono też proces nazywany remediacją: przechodzenie jednego medium w drugie, synergię najlepszych cech tego starego i tego nowego. Dziś na nowo odkrywamy koło i wydaje się nam, że im bardziej e-tekst naśladuje tekst tym lepiej. Przy jednoczesnym okrajaniu podstawowych dobrodziejstw druku, takich jak przyzwoity i przyjazny dla oka format. Tekstowi e-książki odczytywanej w eClicto brakuje kilku dobrych centymetrów do formatu najmniejszego paperbacku (vide photo). Czyli stawką w tej grze jest tylko i wyłącznie ILOŚĆ, że na malutkim ekranie tego urządzenia da się czytać tysiąc a nie jedną książkę?

Tekst w objęciach eClicto udawać będzie zatem, że jest tekstem drukowanym przy jednoczesnym dziwacznym przykurczu, zbyt skromnym spuszczaniu głowy i poważnej amnezji, gdzie w niepamięć odszedł cały potencjał tekstu elektronicznego, o którym uczeni w piśmie debatują od lat. Proponuję poczekać, aż ów okaleczony e-tekst zostanie cudownie uzdrowiony i dumnie wypręży pierś. Kiedy? To już chyba mniej ważne.

O szczegółach dotyczących eClicto, jego ceny, księgarni do której urządzenie to jest przypisane mówić będzie się w najbliższych dniach często, choćby tutaj. O pryncypiach - prawdopodobnie niewiele. Stąd też dzisiejsze tu trzy grosze. I choć już po Andrzejkach, dość łatwo wywróżyć można z nich przyszłość czytnika za …. 950 złotych.

Elektroblog →

ipad przyszłość książki tchnologie

Pokrewne artykuły
logogram
Stuart Moulthrop__

Tekstowe instrumenty

W rozmowie z Noah-Wardrip Fruin

O przyszłości pisania na ekranie

logogram
Andrzej Pająk

Islamskie ogrody i barokowe teksty-maszyny

Porady dla hipertekstowych odgrodników w dwóch odsłonach