250 plików tekstowych, 80 unikalnych lokacji, 12 różnych zakończeń, tekstowe mini-labirynty, linki losowe, czaty i rozgrywki z bohaterami, nielinearna ścieżka dźwiękowa - złożyły się na Bałwochwała, sieciową grę paragrafową na podstawie opowiadań Brunona Schulza. Opracowana przez Mariusza Pisarskiego i Marcina Bylaka literacka gra w stylu vintage, która swoją prapremierę miała na tegorocznym festiwalu Ha!wangarda, dostępna jest już w całości na portalu Ha!artu. Dziś utwór prezentowany będzie podczas Festiwalu Dekonstrukcji Słowa "Czytaj!" w Częstochowie, który od kilku lat konsekwentnie pokazuje polskie hiperteksty. Z kolei 27 października ludyczna przeróbka Schulza pokazana zostanie w Koszycach na Słowacji - Europejskiej Stolicy Kultury 2013.
Bałwochwał to wyjątkowo wdzięczna adaptacja. Proza Schulza ze swoją oniryczną poetyką, poszukiwaniem alternatywnej logiki czasu i przestrzeni oraz surrealistyczną warstwą zdarzeniową jak mało która sprzyja cyfrowej remediacji. Pisarski z Bylakiem przekształcili świat Schulza tak, by czytelnik mógł poczuć się głównym bohaterem: opowiadanie prowadzone jest w drugiej osobie liczby pojedynczej, czytelnik zbiera przedmioty i punkty, dokonuje wyborów co do rodzaju interakcji z napotkanymi postaciami, i co do kierunku swoich peregrynacji. Jak w klasycznym gamebooku nie brakuje tu ślepych odnóg, nagłych przegranych, pustych przebiegów fabularnych czy mini-rozgrywek w postaci rzutu kostką (tu: kostką cyfrową). Najważniejszym przekształceniem i jest narzucenie czytelnikowi misji, którą ma wykonać: głównym celem w pierwszej części rozgrywki jest rozpoznanie machinacji z udziałem manekinów i zapobieżenie wiszącej nad miastem katastrofy. Jedną z centralnych postaci jest na tym etapie Bianka, choć możliwe są takie przebiegi lektury, w których gracze w ogóle jej nie poznają. Szczęśliwcy, którym uda się ocalić Biankę i miasto, mogą albo zakończyć grę, albo zasugerować swoje własne warianty przebiegu rozgrywki, albo też przejść do następnego, dodatkowego poziomu gry. Tu z kolei przygody gracza przenoszą się z miejskich placów, rynku i ulicy Krokodyli do dyplomatycznej dzielnicy willowej i do sanatorium, podczas gdy głównym sojusznikiem gracza jest doktor Godard (u Schulza funkcjonujący jako dr Gotard).
Choć Bałwochwał bazuje na konwencjach tekstowych gier przygodowych w wersji sieciowej, bez parsera (sieciowe klony Adventure z lat dziewięćdziesiątych) oraz na analogowych gamebookach z lat osiemdziesiątych (polskie Fantasolo Jacka Ciesielskiego) to główną figurą kompozycyjną i lekturową staje się powtórzenie, a zatem podstawowy chwyt literackiego hipertekstu. Pisarski z Bylakiem rezygnują z prostych drzewiastych kompozycji interaktywnej fikcji, gdzie jeden segment tekstu w dokładnie tym samym kształcie musi pasować do wielu etapów rozgrywki i różnych sekwencji fabuły. W "Bałwochwale" wiele kluczowych lokacji ma swoje wersje i zmienia się w zależności od tego, kiedy je odwiedzamy. Pisarski określa ten zabieg "phasingiem", sięgając po terminologię MMORPGegów, ale warto pamiętać że zarówno phasing jak i wiele innych zabiegów ludologicznych w tym utworze jest robionych ręcznie, przez człowieka, z jego kapryśnym poczuciem humoru i skłonnością do niekonsekwencji, a nie przez "silnik gry" i jego nużącą przewidywalność. Muzykę do Bałwochwała przygotował Artur Sosen Klimaszewski, twórca muzyki do spektakli teatru Strefa Ciszy, muzyk progresywno-hiphopowego duetu Dyzmatronik.
Największy w Polsce festiwal literatury eksperymentalnej, liberackiej i nowomedialnej Ha!wangarda zakończył się w Krakowie. Spotkania z Michalem Joycem, Carolyn Guyer, Boyanem Maserko, Radosławem Nowakowskim i Robertem Szczerbowskim, występy Shinsuke Takasaki i Petera Waugha, poetyckie instalacje i performance Zuzany Husarovej, Łukasza Podgórniego, Leszka Onaka, prezentacja rosyjskiej sceny nowomedialnej przez Natalię Fedorovą, czytanie elektronicznej wersji Powiek przez Zenona Fajfera – to festiwalowe atrakcje, których ilość i intensywność powinny dostarczyć miłośnikom awangardowych trendów w literaturze wrażeń na cały rok.
W Krakowie doszło też do kilku ważnych premier i prapremier. W czwartek i piątek były to pierwsze prezentacje m.in Matrioszki - hipertekstu Marty Dzido, Złych słów - gry w niszczenie kanonu Piotra Puldziana Płócienniczaka, Bałwochwała - internetowej gry paragrafowej Mariusz Pisarskiego i Marcina Bylaka. Podczas sobotniego wieczoru zaprezentowane zostały premierowe Opowieści graficzne Juliana Antoniszczaka, Antologia Roberta Szczerbowskiego; odbyło się też performatywne czytanie książki Jezus nigdy nie był aż tak blady Dariusza Orszulewskiego. Festiwal zakończył Leszek Onak polimedialną instalacją Krajobraz znaczenia #1 oraz noise'owym wydaniem Skanowania Balu Łukasza Podgórniego w wykonaniu autora i Porcji Rosołowych.
O wydarzeniach Ha!wangardowych będziemy pisać w osobnych artykułach, poświęconych poszczególnym premierom i spotkaniom. Póki co, zapraszamy do pobrania festiwalowego biuletynu i śledzenia stron Ha!wangardy na Facebooku i portalu Ha!artu.
W Paryżu zakończyła się konferencja "Chercher le text", podczas której, w ciągu pięciu dni, w ramach równoległych cyklów wykładów i paneli dyskusyjnych oraz wieczorów wypełnionych programem artystycznym zaprezentowali się artyści i teoretycy sztuki nowych mediów z całego świata.
Obecni byli niemal wszyscy liczący się autorzy, cała rzesza młodych badaczy ze świeżych pomysłami, a poruszone zostały niemal wszystkie dające się pomyśleć tematy (zachęcamy do pobrania darmowych plików wystąpień na stronie konferencji). Nie sposób na gorąco wchodzić w szczegóły wystąpień, jeśli jednak szukać jakichś punktów wspólnych to były nimi próby ponownego zdefiniowania języka i literatury, które w kontekście nowych mediów przesuwają środek ciężkości z tekstu na inne porządki semiotyczne, zachęcając do interpretacji literackiej tradycji w tak odmienionej perspektywie (utwór jako software lub performance, książka jako interface). Często cytowane w trakcie wystąpień Palimpsesty Gererda Genette'a potwierdzają też tendencję do medialnie zorientowanego distance reading.
Druga w tym roku po e-Poetry konferencja ELO w Europie raz jeszcze potwierdziła, że młoda dyscyplina i przedmiot jej badań, borykając się z własną tożsamością i instytucjonalną przynależnością (jesteśmy polonistami, romanistami i germanistami, wykładamy na kulturoznawstwie, medioznawstwie i informatyce; na polu artystycznym zajmujemy się pisaniem poezji i prozy, ale też tworzeniem filmów, instalacji i aplikacji na urządzenia dotykowe), potrzebuje mocnego impulsu konsolidacyjnego, zwłaszcza teraz, gdy każdy dotychczasowy humanista, zamienia się w "cyfrowego humanistę" a na uczelniach mnożą się wydziały nowych mediów, które zmieniając nazwę, nie zamierzają zmieniać przedmiotu swoich zainteresowań, zazwyczaj dalekiego od sztuki "urodzonej cyfrowo" i tworzonej z myślą o specyfice medium. Innymi słowy, zjawiska określane mianem "born digital" i "medium-specific" to wciąż terra incognita dla wielu ośrodków naukowych, choć próbują one wyręczać e-literatów i same siebie mianować specjalistami w tej dziedzinie. Tymczasem lada moment do liceów i na uczelnie wchodzić zacznie pokolenie, które urodziło się j wychowało już w epoce cyfrowej, pokolenie nie obciążone analogowym, książkowym paradygmatem literackości, które potrzebować będzie swoich własnych kanonów. Oby - jako pionierów literatury współczesnej - uwzględniały one raczej Koniec świata według Emeryka niż Samotność w sieci, popołudnie, pewną historię, a nie Komu bije dzwon...
Po raz pierwszy na organizowanej przez Electronic Literature Organization imprezie mocno widoczni byli badacze z Polski. Agnieszka Przybyszewska przybliżała w Paryżu twórczość Amaranth Borsuk z perspektywy liberatury, w podobnym świetle przedstawiała Humument Toma Philipsa (jako app i książkę) Anna Nacher, z kolei Monika Górska-Olesińska i Mariusz Pisarski omówili wyzwania, jakim musieli sprostać przy tłumaczeniu generatora poezji Sea and Spar Between Nicka Montforta i Stephanie Strickland. Paryż był wymiernym sukcesem polskiej grupy: pokazaliśmy się z dobrej strony, zaprezentowaliśmy ożywczego ducha i nawiązaliśmy mnóstwo kontaktów, które powinny służyć rozwojowi literatury elektronicznej i jej czytelnictwa zarówno nad Wisłą jak i w skali globalnej.
Konferencja była współorganizowana przez Laboratorium Paragraf Uniwersytetu Paris 8, laboratorium Excellence Arts-H2H oraz Laboratorium Musique et Informatique de Marseille (MIM).
Hipertekst literacki – jeden z pierwszych, prekursorskich gatunków cyfrowej awangardy z przełomu XX i XXI wieku doczekał się swojej pierwszej polskiej monografii. Na półkach trafiła właśnie książka Xanadu. Hipertekstowe przemiany prozy Mariusza Pisarskiego, kontynuująca serię "Cyfrowa humanistyka" Ha!artu. Książka Pisarskiego opowiada o korzeniach, historii i teorii tekstów rozgałęziających się i działających na żądanie. Znalazły się w niej między innymi gruntowne typologie hiperłączy i rodzajów leksji w hipertekście, analizy polskich powieści hipertekstowych, najnowsza interpretację "popołudnia pewnej historii" M. Joyce'a i "Rękopisu znalezionego w Saragossie" oraz przegląd teorii literatury pod kątem hipertekstu, dzięki czemu dowiadujemy się co łączy z tym zjawiskiem Romana Jakobsona, Konstantego Stanisławskiego, Romana Ingardena czy Wolfganga Isera.
Xanadu. Hipertekstowe przemiany prozy to efekt długoletnich studiów nad hipertekstem. Ich pierwszym założeniem było wprowadzenie tego zjawiska na grunt refleksji literaturoznawczej, polskiej i obcej, poprzez stworzenie pomostu pomiędzy tradycją (dokonaniami XX wiecznych awangard oraz poglądom na literaturę wyrażonym przez formalistów, strukturalistów i narratologów) a przyszłością (konwergencja humanistyki i informatyki). Założeniem drugim było zaproponowanie nowych kluczy interpretacyjnych do literatury ruchomej, cyfrowej i zsieciowanej, w czym pomogła gruntowana analiza węzłów i linków najwybitniejszej powieści hipertekstowej. Założeniem trzecim było zachęcenie do tworzenia literatury elektronicznej oraz – przede wszystkim – dostarczenie narzędzi do jej analizy i interpretacji, czemu autor dał wyraz wprowadzając kilkustopniowy "przepis" metodologiczny i zastosowując go na przykładzie polskich utworów hipertekstowych. Jako taka, książka Mariusza Pisarskiego powinna przydać się zarówno młodym adeptom i fanom literatury elektronicznej, jak i doświadczonym krytykom i badaczom. Jak pisze wydawca
Mariusz Pisarski udowadnia, że koniec książki, jeśli miałby taki nastąpić, nie oznacza końca literatury. Wręcz przeciwnie – popularyzacja narzędzi, retoryki i sposobu funkcjonowania tekstu w sieci i na ekranie komputera daje autorom sposobność trafienia do czytelnika na sposoby, które do tej pory były niemożliwe. Jeśli informacja, wraz grafiką, muzyką i wideo, cyrkuluje dziś pomiędzy biurkiem w domu i w pracy, teczką, kieszenią i chmurą obliczeniową, by z powrotem trafić na biurko, literatura ma szansę nie tylko podążać, ale i wyprzedzać taki obieg treści. Książka Xanadu. Hipertekstowe przemiany prozy, poruszając najważniejsze zagadnienia z zakresu poetyki i retoryki przekazu literackiego na ekranie komputera, pełni jednocześnie rolę przewodnika po przyszłości książki i literatury.Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Ha!art dzięki wsparciu Narodowego Centrum Kultury. Świetnie przemyślaną, hipertekstową w duchu okładkę zaprojektowały i wykonały Aleksandra Toborowicz i Dagmara Berska. Książka dostępna w dobrych księgarniach. Wersja e-bookowa wkrótce
W samym środku wyjątkowo gorącego lata cóż lepszego niż gimnastyka prawej, kreatywnej półkuli? Ha!art, Narodowe Centrum Kultury oraz Mariusz Pisarski jako prowadzący zapraszają wszystkich adeptów pióra na warsztaty literatury cyfrowej "Piksel i lira", które odbywać się będą od czwartku 6 sierpnia w 5 miastach Polski. Jak pisać, by być czytanym na ekranie komputera, telefonu komórkowego i tableta? Dlaczego nie powinniśmy się bać języków oprogramowania? Jak wykorzystać interenet do własnej polityki autorskiej? To tylko niektóre z pytań, na które postaramy się najrzetelniej odpowiedzieć, w oparciu o nasze doświadczenie wydawnicze, kontakty międzynarodowe i zaplecze teoretyczne.
Podczas letnich warsztatów Ha!artu będzie się można przyjrzeć się różnym sposobom bycia pisarzem pośród multimedialnej kakofonii dobiegającej z obszarów off-line i on-line. W trakcie trzech bloków, na które podzielono warsztaty, poznacie strategie artystyczne stosowane przez autorów literatury cyfrowej [od egotycznej autopromocji po altruistyczną terapię, praktyczne sposoby wykorzystania sieciowych skryptów, bibliotek open-source i oprogramowania autorskiego w tworzeniu poezji i prozy, podstawowe reguły samodzielnej publikacji na nośniki cyfrowe [Kindle, iBooks i polskie platformy self-publishingu].
Zaprezentowane będą utwory z multimedialnej serii Korporacji Ha!art w swoich pierwotnych, brudnopisowych wersjach analogowych i jako finalny produkt na ekranie. Warsztaty "Piksel i lira" stworzą też okazję do powstania kolaboratywnego dokumentu z przebiegu warsztatów, który - jako żywy przykład hipertekstu, wykorzystującego dźwięk, obraz i video - opublikowany zostanie on-line po zakończeniu cyklu spotkań.
Warsztaty odbywają się w księgarniach partnerskich Narodowego Centrum Kultury. Prowadzący: Mariusz Pisarski - badacz hipertekstu literackiego, członek Electronic Literature Organization oraz Association for Computing Machinery, autor książki "Xanadu. Hipertekstowe przemiany prozy". Książka i warsztaty finansowane są przez Narodowe Centrum Kultury.
Szczegóły na stronach Ha!artu
Bill Viola, legenda wideo-artu, miał powiedzieć, że nie czuje się wideo-artystą, lecz po prostu artystą. Medium, które wybrał jako platformę ekspresji, reprezentowane przez telewizję oraz profesjonalne i amatorskie filmy wideo, tak prominentne dwie dekady temu, najzwyczajniej w świecie wydało mu się najbardziej adekwatnym terenem poszukiwań. Łukasz Podgórni, swoim Skanowaniem balu, (Ha!art-Rozdzielczość Chleba, dostępny za darmo online) zdaje się mówić coś podobnego: nie jestem poetą cybernetycznym, jestem poetą. Choć w przypadku autorów "cybernetycznych" nie jest to nic nowego – Podgórni, Bromboszcz, Onak, Misiak i Puldzian korzystają z dobrodziejstw druku w miarę regularnie – to warto zobaczyć jak poeta z Krakowa radzi sobie z papierowym tworzywem dziś, gdy od ostatniego tomiku solo, recenzowanych u nas Nocy i Pętli, upłynęło już 3 lata.
W tym czasie można było natknąć się na Podgórniego online i offline, na stronach, na plikach, na przygotowywanych z innymi autorami tomikach, w galeriach i księgarniach, na międzynarodowych festiwalach i konferencjach, w trakcie cyberpoetyckiej widżejki i podczas skandalizujących performansów (vide Spacer po sprzęgle Pułki, Bromboszcza i Podgórniego na YouTubie).
Cała ta działalność dowodzi, że druk nie jest dla Podgórniego rodzajem drugiego płuca, tym bardziej "macierzą", do której powraca jak Szczepcio i Tońcio na Ziemie Odzyskane. Przestańmy więc wychodzić z tą oklepaną opozycją druk-piksel, odsuńmy na bok zbyt łatwo wpadającą do głowy dialektykę drukowane>cybernetyczne>postcybernetyczne, zdobądźmy się na minimum uważności i przyjrzyjmy, co tu się właściwie dzieje...
ciąg dalszy >>> >>>
W tym tygodniu żegnamy Douglasa Engelbarta – wynalazcę myszki komputerowej, autora słynnego demo z 1968 roku, i twórcę systemu NLS/Augment, który zainspirował większość systemów hipertekstowych, w tym współczesne systemy operacyjne. Engelbart zmarł w wieku 88 lat, pozastawiając za sobą ideę i cel, do którego od lat dążą twórcy technologii informacyjnych: augmentacji ludzkiego intelektu przy pomocy komputera. Mark Bernstein, w krótkim in memoriam na swoim blogu, podsumowuje dokonania Engelbarta, którego znał osobiście, i który żywo interesował się rozwojem literackiego hipertekstu, krytycznymi wystąpieniami J. D Boltera, Michaela Joyce'a i Nancy Kaplan. Engelbart. Bernstein zamieszcza też poruszające zdjęcie, w którym Engelbart i Ted Nelson – uchwyceni na jednej z konferencji ACM Hypertext – uśmiechają się do kamery wraz z bardzo, bardzo młodym Aaronem Swartzem.
Najlepszym przypomnieniem zasług Douglasa Engelbarta niech będzie link do jego przełomowej demonstracji systemu operacyjnego NLS, myszki komputerowej oraz połączenia internetowego pomiędzy dwoma uczelniami z roku 1968 (!). Engelbart i jego zespół zademonstrowali tam po raz pierwszy połączenia hipertekstowe, dynamiczne linkowanie plików, adresowanie obiektowe i wiele innych prekursorskich rozwiązań, z których lata później korzystać będą laboratoria Xeroxa, IBM, Apple'a i Microsoftu.
Więcej o Douglasie Engelbercie na poświęconej mu stronie w Techstach: http://techsty.art.pl/hipertekst/historia/engelbart.htm
W stronę obrazu i muzyki, instalacji i rzeźby, a nawet komedii scenicznej, teatru tańca i koncertu rockowego podąża współczesna poezja cyfrowa: najciekawszy dziś chyba konglomerat nowych gatunków artystycznych. Cyfrowe współistnieje tu z analogowym, a przestrzeń i ciało zastępują kartkę papieru jako pole pisma dla poetyckiej ekspresji. Przez cztery dni w Londynie, na uniwersytecie Kingston, na Southbanku, w centrum sztuki Watermans i w przestrzeniach wystawowych Tate Britain, odbywało się biennale e-Poetry 2013. Wzięło w nim udział ponad 50. artystów, krytyków i kuratorów sztuki nowych mediów z całego globu, w tym z Rosji, Brazylii, Rumunii a nawet Iranu (via Skype). Zaprezentowane została cała paleta nowych form poetyckich i narracyjnych powstałych na styku interakcji/działania kodu a obrazu, filmu, animacji, muzyki i działań na żywo na scenie.
Organizatorzy imprezy, pod okiem Loss Pequeño Glaziera, pioniera poezji cyfrowej i szefa artystycznego festiwalu, zadbali o to, by gęsto wciśnięte w czterodniowy program pokazy i wykłady dotknęły każdej możliwej sfery, w której e-poezja się dziś przejawia. Sferę tę wyznaczają dwa bieguny. Na jednym z nich sytuują się prace, w których słowo jest silnie zmediatyzowane, wspomagane przez wachlarz środków polisemiotycznych i poddane przez kod komputerowy przeróbce i permutacjom. Nurt ten reprezentują m.in prace Natalii Fedorowej, Kate Pullinger czy Serge'a Bouchardona w gatunkach takich jak muzyczno-wizualny performance, polimedialny hipertekst czy poetyckie aplikacje dotykowe. Mistrzowską realizacją tego kierunku poezji "wspomaganej" jest zaprezentowana w Londynie poezja na konsole: Concretoons Benjamina Ortiza Moreno, w której wiersz barokowego hiszpańskiego poety poddawany jest kinetycznej, dźwiękowej i wizualnej manipulacji w środowisku przypominającym przestrzeń gry komputerowej, z własną, podatną na entropię fizyką. Źródłem manipulacji jest czytelnik/gracz trzymający w rękach specjalnego gamepada.
Na biegunie drugim znajdują się formy celowo minimalistyczne, bardzo często analogowe lub ze śladowym udziałem środków cyfrowych, które są cyfrowe nie za sprawą medium, lecz jego kontekstu, czyli cyfrowego wymiaru współczesnej kultury. Przykładem mogą być prace, w których poeta czyta na głos komendy javasrciptu lub recytacje, w których autor modeluje swój głos na syntetycznych asystentów znanych z Siri czy S Voice'a (świetny występ Iana Hatchera). Blisko tego bieguna sytuuje się też wideo-poezja i poezja konkretna, remediowane dziś przez domenę cyfrową i świetnie się czujące pod szyldem e-Poetry. Ciekawą, krytyczną propozycję kategoryzacji współczesnej wideo-poezji, opartą na przeglądzie tysięcy wideo-wierszy na YouTubie przedstawił Tom Konyves, z kolei nowe oblicza poezji konkretnej zaprezentował w swojej wideo-medytacji tekst i zimowy krajobraz Ottar Ormstad. Z jednej strony mamy zatem mocno zmediatyzowaną sztukę słowa, a z drugiej wypowiedzi prawie analogowe o odciśniętym na sobie cyfrowym "piętnie", lub których tworzywem są "stare" nowe media (wideo, przestrzeń poezji konkretnej).
Szerokie centrum tak zarysowanego obszaru stanowią działania, których tworzywem jest internet, media społecznościowe i cyfrowy styl życia użytkownika, czytelnika i autora, otoczonych gadżetami i nobilitowanych za ich sprawą do statusu quasi-profesjonalisty w każdej dziedzinie sztuki. Świetnym przykładem lingwistycznego, programowalnego net.artu jest The Deletionist – kolaboracyjne opus Nicka Montforta, Amranth Borsuk i Jaspera Julla. Jest to aplikacja bookmarkowa na przeglądarkę, która oglądane strony internetowe, łącznie ze stronami Facebooka i Wikipedii, za sprawą algorytmu wymazującego, zamienia w wiersze. W tym samym szeregu umieścić należy prace młodej poetki-programistki Anny Tolkachevej, która wykorzystuje sieć, np. wewnętrzne wyszukiwarki stron www, do tworzenia swoich własnych protokołów poetyckich. W podobnym duchu utrzymane są najnowsze utwory Jody Zellen, prekursorki wielu gatunków literatury cyfrowej, obecnie eksplorującej retorykę ekranów dotykowych. Tutaj też warto umieścić multimedialne, poetyckie eseje utrzymane w estetyce kolażu form i mediów (Passing Through Alexandera Moutona). Choć utwory z tego kręgu nie są tak spektakularne jak prace z bieguna pierwszego (Natalia Fedorova Sergiej Tomofjejew mogliby swój transowo-poetcki program równie dobrze zaprezentować w najlepszych klubach techno w Londynie), to pokazują, że e-poezję tworzyć może dziś każdy, wystarczy odpowiedni punkt widzenia i zręczne wykorzystanie dostępnej palety środków wyrazu.
Warto wymienić także dwa wyraźne nurty, które zaczynają zasilać praktykę e-poetycką. Pierwszym z nich jest slam, który w zestawieniu z działaniem poety na ekranie i wykorzystaniem uprzednio wykonanych/wyselekcjonowanych materiałów audiowizualnych jest niezawodnym przepisem na wybuchową mieszankę e- poetycką, jak w przypadku improwizowanego (na korytarzu, już po zamknięciu sali głównej) Cystemu Jhave'a Johnstona. Nurt drugi wytyczają tekstualne eksploracje ciała i cielesne eksploracje tekstu, z użyciem narzędzi cyfrowych, a zatem prace, które w swoim centrum stawiają żywe, ruchome lub zmapowane i poddane kontroli z zewnątrz ciało, jak w pracach Dissapearing Hazel Smith, Entering Woodies Zuzany Husarovej i Lubomira Panaka czy w backlit crisa cheeka.
Podczas e-Poetry 2012 Polską reprezentowali Piotr Marecki z Ha!artu i Mariusz Pisarski z Techstów. Artyści i badacze, którzy zjechali do Londynu z całego globu, mieli szansę usłyszeć o strategiach poetyckich i politycznych polskiej cyberpoezji (czyli opowieści o drodze, jaką w warunkach polskich musiał przejść cyberpoeta od niebytu do względnego rozpoznania w środowisku literackim), w rozmowach z uczestnikami sporo mówiliśmy także o tradycji polskiej e-poezji (Dróżdż, Bruszewski) o polskich hipertekstach (Nowakowski), wideo-wierszach (Giełżyńska) i o – coraz bardziej znanej na świecie - liberaturze. Następne święto literatury elektronicznej już niedługo, we wrześniu w Paryżu, skąd także nie omieszkamy zamieścić raportu.
Co się stanie, gdy wadliwą, sześcioletnią kartą graficzną spróbujemy napędzić silnik względnie nowej gry wideo? Czy cyfrowy bigos, który na kilka sekund powstaje w wyniku tego zderzenia jest czystą usterką, czystą sztuką, czymś po środku, a może zwykłą uzurpacją? Nie odpowiadając na te pytania, mamy zaszczyt zaprosić do galerii wybranych glitchów, które w ciągu ostatnich tygodni zakłócały i upiększały wszelką aktywność na redakcyjnym desktopie Techstów (ostatnio - mocno ludologiczną). Składniki tego usterkowego bigosu to działające w tle programy, otwarte dokumenty tekstowe, panel okienek z najczęściej odwiedzanymi stronami, które po niemiłosiernym zmieszaniu się z sobą, tworzą zwariowane konfiguracje. To co prywatne i zamknięte miesza się z tym, co publiczne i powszechnie dostępne, graficzne sprzężenia i przestery kontrastują z iluzoryczną stabilnością tekstu, artykułów, e-maili czy wiadomości, a wizualny szum - jakby rozmyślnie - przeciwstawiany jest ciszy czarnej lub białej powierzchni.
Te ekranowe usterki, zamrażając pewien moment w czasie i pewne stadium procesu (pracy, zabawy, swobodnego wertowania informacji), które odnoszą się do konkretnych zdarzeń i osób, są swoistym rodzajem świadectwa, dokumentem, dzięki któremu ktoś kiedyś, lub choćby my sami za parę lat, będziemy mogli częściowo zrekonstruować sytuację i powiedzieć co robiliśmy ze swoimi komputerami podczas bezlitośnie długiej zimo-wiosny roku 2013....
Zapraszamy do galeri! Tym razem na Facebooku, gdzie znaleźć można parę innych ciekawostek techstowych. Jeśli ktoś chciałby się podzielić screenshotami glitchów na własnym komputerze - przysyłajcie (wraz z krótką diagnozą) ! Galeria będzie się powiększać.
Prezentowane tu glitche samoczynnie wywoływały się na sekundę, najwyżej dwie, przed uruchomieniem bądź programu do oglądania filmów (vlc), bądź gry World of Warcraft, bądź przed zmianą okna przeglądarki Safari. Ich rejestracja możliwa była dzięki szybkiemu naciskaniu trzech przycisków (function, ctrl, 3), które uruchamiały program do robienia zrzutów ekranu. Glitche harcują po systemie Mac OS 10.7 (Lion) na macbooku pro z końca 2007 roku.
Big Dick – papierowo-internetowa fikcja dokumentalna Wojciecha Bruszewskiego trafia właśnie na półki. Wydana przez Korporację Ha!art powieść zmarłego w 2009 roku polskiego pioniera sztuki wideo i nowych mediów to wielowątkowa, panoramiczna i dygresyjna narracja o losach Richarda von Hakenkreuza, który na początku XX wieku z niewielkiej miejscowości w południowej Afryce przyjeżdża do Europy i przywozi ze sobą swastykę... Utrzymana w poetyce efektu motyla wybuchowa mieszanka postmodernistycznej historiografii i cyfrowych reinkarnacji niepokojących ikon ostatniego stulecia, powieść Bruszewskiego ma duże szanse trafić do kanonu polskiej literatury nowych i starych mediów. "Akcja" utworu przetacza się przez cały XX wiek, zahaczając o początki XXI wieku, lecz prawdziwe "dzianie się" tej powieści przebiega na synapsach mózgowych czytelnika bombardowanego przez brawurowe zestawienia faktów, postaci, anegdot i czasoprzestrznnych wolt.
Książka zaopatrzona jest w 44 kody, dzięki którym czytelnik ma dostęp do cyfrowej kartoteki utworu zamieszczonej na stronach artysty: audiowizualnych loopów, które ilustrują, komentują i dopełniają tekst główny. Są tam klipy filmowe pokazujące samospalenie Ryszarda Siwca na Stadionie Dziesięciolecia, zdjęcia miejscowości Swastika w Ontario, amerykańskiej miss Nazi z 1968 roku czy (tytułowa) fotografia e-mejla reklamującego zabiegi powiększające penisa. Cyfrowe glosolalia Bruszewskiego potęgują efekt parodystyczny i w sposób bardziej aktywny wciągają odbiorcę w świat konspiracyjnej teorii dziejów, ukrytych powinowactw symboli i nieoczekiwanych połączeń, jakimi narrator spaja różne punkty w czasie i przestrzeni. W sposobie opowiadania wyraźnie odczuwalna jest fascynacja szybkimi przeskokami z tematu do tematu, z tekstu do ilustracji, z anegdoty do notki encyklopedycznej, tak charakterystycznymi dla surfowania po internecie. Łatwość, z jaką przemieszczamy się w trakcie lektury z Ameryki do Europy, z afrykańskiej dżungli na krzesło elektryczne w Teksasie, przy zachowaniu spójności, przyprawia o zawrót głowy i dowodzi zarówno literackiej wirtuozerii Bruszewskiego jak i pojawienia się nowego rodzaju poetyki, inspirowanej hipertekstową naturą ogólnoświatowej sieci. Dołączona do utworu "elektroniczna biblioteka" rekompensuje te aspekty doświadczenia surfowania, których nie sposób oddać w druku.
Oto jeden z fragmentów powieści z dwoma kodami, którymi można uruchomić audiowizualne klipy na stronach bigdick.pl:
Zespół naukowców Uniwersytetu w Zurychu ostro ruszył do pracy. Pokazana im w ostatniej chwili fotografia dwóch kobiet na hamaku w jakiś sposób ukierunkowała styl prac. Zamiast pogłębionej analizy upstrzyli tekst obrazkami. Jednym z bardziej atrakcyjnych jest fotografia Jacqueline Bouvier w indiańskim stroju. Na brzuchu ma pokaźnych rozmiarów swastykę.Po tę książkę trzeba sięgnąć! Trudno o znalezienie dla niej jakiś odpowiedników w polskiej prozie. Jeśli już, to kojarzy się ona raczej z dokonaniami Thomasa Pynchona, Salmana Rushdiego, Kurta Vonneguta (wyjątkowo bliskiego w kontekście zarowno tematyki niemieckiej jak i stylu pisania) i innych przedstawicieli światowego postmodernizmu z jego najlepszego okresu. Jako taki, utwór ten ma najlepsze szanse na to, by Bruszewski performer, autor instalacji, malarz, muzyk eksperymentalny, dramaturg, na dobre ugruntował swoją pozycję w Polsce także jako świetny prozaik. Polecamy!
Polska premiera Big Dicka we wtorek, 28 maja 2013 w ms² w Łodzi (g. 18.00, ul. Ogrodowa 19)
Najciekawsi autorzy polskiej poezji eksperymentalnej, w tym jej pionierzy, pojawią się na wystawie "Głos i fonem" w poznańskiej galerii Siłownia. Będzie tam można zobaczyć audialne, cyfrowe, wizualne i przestrzenne obiekty poetyckie Joanny Adamczewskiej, Małgorzaty Dawidek Gryglickiej, Tomasza Misiaka, Łukasza Podgórniego i Tomasza Wilmańskiego.
Roman Bromboszcz, kurator wystawy, wpisuje całość w kontekst sztuki poszerzonej, na kształt expanded cinema, kiedy to jeden kod semiotyczny czy głos jednego rodzaju sztuki, zostaje poszerzony o aspekty tradycyjnie wiązane z innymi rodzajami. Poezja jest w tym przypadku nie tylko fuzją gatunków, ale tworem wspomagana protezami elektronicznymi. Tradycyjne narzędzia twórcze zostają zastąpione swoimi hipermedialnymi odpowiednikami, które niekoniecznie są przezroczyste i pozostają w tle. W rezultacie, jak piszą organizatorzy:
[poezja poszerzona] prezentuje to, co w poezji lirycznej (wyłącznie tekstualnej), nie jest brane pod uwagę w odbiorze. Prezentuje formę zmysłową, estetyczną funkcję języka, samozwrotność, zmysłowe aspekty przejawiania się wiersza. Nowy punkt wyjścia, ufundowany na postprodukcji komputerowej, rewitalizuje cut-up i kolaż. Prowadzi to w stronę wielu mutacji i przesunięć kategorialnych w obrębie kultury i doświadczenia. Wzmocniona poezja, staje się wielorodzajowa i wielogatunkowa. Poniekąd zaciera swój status bycia wyłącznie poezją, tekstem estetycznym, staje się też kontrkomunikatem politycznym, antyreklamą, samoświadomością ery informacjiWernisaż wystawy odbędzie się 10 maja w piątek o 20.00 w Galerii Siłownia (Al. Marcinkowskiego 20a). Galeria czynna będzie od poniedziałku do pitąki między 15.00 a 18.00. Zapraszamy!
W laboratoriach IBM powstał właśnie najmniejszy film świata: A Boy and His Atom, którego budulcem - zamiast pikseli - są pojedyncze atomy. Wykonany techniką animacyjną, zbliżoną do poklatkowej, i utrzymany w estetyce wczesnego, monochromatycznego pixel-artu, film jest złożoną z 242 klatek sekwencją misternie ułożonych atomów, których wizualne konfiguracje składają się na prostą opowieść o chłopcu spotykającym atom i wyruszającym z nim w pełną "przygód" podróż (skakanie na trampolinie, zabawa w chowanego).
Fizyczne rozmiary filmu, jak na perspektywę molekularną przystało, przyprawiają o zawrót głowy: kadr ma średnicę zaledwie kilkunastu atomów, a atom - przypomnijmy - zajmuje milionową część milimetra (jeśli umówimy się, że pojedyncza cząsteczka ma grubość kartki papieru, to milimetr jest w tej skali równy wysokości Empire State Building). Do stworzenia A Boy and His Atom posłużono się mikroskopom, który był w stanie powiększyć fragment miedzianej płytki 100 milionów razy! Tworzenie pojedynczej klatki polegało na żmudnym konfigurowaniu atomów w pożądany układ ikonograficzny za pomocą magnetycznych igieł. Jako że nie da się zarejestrować ruchu atomów, zmianę ich lokacji na płytce śledzono za pomocą dźwięku - tzw. atomic short - jaki wywoływało poruszanie igłą cząsteczek.
Czy za śladem IBM wyruszą wkrótce artyści, by swoją działalność przenieść na poziom atomowy? Wątpliwe, przynajmniej na razie. Kosztowny eksperyment IBM miał na celu - oprócz pobicia filmowego rekordu Guinessa - zachęcenie świata nauki do badań nad miniaturyzacją komputerowej pamięci. Posługując się tą samą technologią zespołowi z IBM udało się zmieścić pojedynczy bit informacji na powierzni o wielkości 12 atomów. Dzisiejsze twarde dyski do przechowania pojedynczego bitu potrzebują około miliona atomów.
Więcej na ten temat na stronach IBM, Wired i Ars Technica
Nazywam się Jack Torrence, w 1969 zabrałem Amerykę na księżyc, na zapleczu studia filmowego w północno-zachodniej Newadzie, mając do dyspozycji sześciu aktorów. To był tylko film....Ja byłem jego reżyserem - z takim wykopem rozpoczyna się nowy, interaktywny film Dawida Marcinkowskiego, autora Sufferrosy i innowacyjnych teledysków Smolika. Przygotowana wraz z Katarzyną Kifert (oboje podpisują się jako Kissinger Twins) nowa produkcja Marcinkowskiego nominowana została właśnie do prestiżowych Webby Awards za najlepszy projekt z użyciem interaktywnego wideo. Każdy ma szansę na "The Trip" zagłosować i serdecznie do tego zachęcamy!
Porywający trailer, który promuje Trip to zaledwie początek przygody. Akcja toczy się wyspie Tutuila, gdzie poznajemy głównego bohatera. Widz zaproszony jest na przejażdżkę, w trakcie której Jack zaznajamia go z kulisami największego filmowego przekrętu XX stulecia, którym - w filmie Marcinkowskiego, zgodnie z jedną z teorii spiskowych- uczyniono lądowanie Amerykanów na księżycu. Poszczególne sekwencje filmowe uruchamiane są z poziomu mapy, który prowadzi widza do sekwencji filmowo-tekstowych", poprowadzonych z typową dla Marcinkowskiego ironią, postmodernistyczną świadomością filmowych konwencji i wybornym, czarnym humorem. O The Trip będziemy jeszcze pisać, tymczasem zachęcamy do głosowania utwór na Webby Awards!
Posiadacze iPadów i innych urządzeń dotykowych mają szansę śledzić mockumentary Kissinger Twins na wersjach dopasowanych do tej platformy. Zachęcamy też do wsłuchania się w soundtrack Smolika, w mp3, na CD i winylu.
Ponad dwadzieścia wystąpień z zakresu cyfrowego literaturoznawstwa, teorii sztuki multimediów i liberatury, przygotowanych przez najważniejszych na tym obszarze polskich autorów znalazło się w książce Liberatura, e-literatura i...Remiksy, remediacje, redefinicje pod redakcją Moniki Górskiej-Olesińskiej (Uniwersytet Opolski). Tom rozpoczyna się blokiem liberackim, gdzie Katarzyna Bazarnik, Emiliano Ranocchi (Uniwersytet w Udine) i Agnieszka Przybyszewska podsumowują dekadę liberatury i próbują przewidzieć jej przyszłe konfiguracje w kontekstach postmedialnych. Czy "interfejs książkowy", zrewitalizowany przez zabiegi liberackie, jest w stanie rywalizować z całym wachlarzem mutujących się interfejsów i przestrzeni pisma? Blok drugi, dość obszerny, poświęcony jest sztuce: cyfrowym diaporamom i multimedialnemu storytellingowi (Piotr Zawojski), remiksologii Marka Ameriki (Ewa Wójtowicz), twórczości Wojciecha Bruszewskiego (świetny przegląd medialnych i generatywnych eksperymentów autora Maszyny do nowych słów zaprezentowany przez Tomasza Załuskiego), o paradygmacie matrycy w polskiej sztuce plastycznej i o postmedialnej kondycji kultury.
Środkową część zbioru zajmują zagadnienia literatury elektronicznej. Mariusz Pisarski, trawestując klasyczny tekst polskiego literaturoznawstwa (Analiza, interpretacja i wartościowanie dzieła literackiego Janusza Sławińskiego) proponuje kilkustopniową metodę analizy i interpretacji dzieła cyfrowego; Emilia Branny-Jankowska, w kolejnym o oryginalnym kluczu, przygląda się rytmowi jako kategorii opisu dzieła cyfrowego, wychodząc od Platona i zatrzymując się na Hegiroskopie Stuarta Moulthropa; Monika Górska-Olesińska w rzeczowej próbie przybliżenia polskiemu czytelnikowi eksperymentów z obszaru poezji cyfrowej analizuje generatywny poemat Stephanie Strickland slippingglimpse; Anna Nacher przygląda się Humumentowi Toma Philipsa a Anna Wendorff dzieli się swoim doświadczeniem z tłumaczenia książki Gabriella Infinita Jaimego Alejandro Rodrigueza i zastanawia się nad możliwością tłumaczenia wersji hipertekstowej i multimedialnej.
Ciekawym blokiem Liberatury, e-literatury i ... są "Kultury internetu". Zebrani tu autorzy analizują e-folklor, fora internetowe, narracje podróżnicze w internecie czy techniki kryptograficzne internetowych wspólnot młodzieżowych (Magdalena Kamińska przybliża na przykład problamatykę dialektu pokemońskiego, dzielącego pewne cechy wspólne z haxorem i leet, za prekursora którego pokemończycy uznają Cypriana Kamila Norwida). Z kolei Roman Bromboszcz odsłania kulisy i narzędzia "heterarchicznej" kolaboracji autorskiej twórców Perfokarty.
Książka kończy się przebojowym blokiem poświęconym grom komputerowym, komiksowi i e-komiksowi. Młodą polską ludologię i komiksologię reprezentują Jan Stasieńko, który przygląda się trudno osiągalnej rownowadze między edukacyjnością a ludycznością gier, Jan Argasinski (dobry, ale zbyt krótki tekst o grach jako maszynach semiotycznych), Tomasz Żaglewski i Łukasz Słoński.
Uniwersytet Opolski, po zbiorze Od liberatury do e-literatury (2011), proponuje kolejną solidną dawkę tekstów przygotowanych przez teoretyków (i praktyków) literatury i sztuki nowych mediów w Polsce (i nie tylko). Większość z nich stara się odbiegać od nużącego schematu wystąpień w zakresu tej dziedziny nad Wisłą, kiedy to artykuł zaczyna się i kończy prezentacją skrzydlatych słów tego czy innego amerykańskiego myśliciela, bez żadnych wniosków, polemik czy – tym bardziej – próby budowania własnego modelu opisu obserwowanych zjawisk w oparciu także o przykłady rodzime. Obie książki, będące rezultatem świetnie przyjmowanych konferencji w Kamieniu Śląskim, i wydane w niedługich odstępach czasu, to pozycje ważne: ich obecność na półce każdego cyfrowego humanisty jest obowiązkowa!
Pierwsza monografia polskiej poezji cyfrowej trafia właśnie na półki! Korporacja Ha!art, spod swojej tradycyjnej prasy drukarskiej, wypuściła książkę (Polska) poezja cybernetyczna. Konteksty i charakterystyka Urszuli Pawlickiej
Najważniejszym przesłaniem książki Urszuli Pawlickiej jest to, jak bardzo zmienia się poezja i jej zadania. W sytuacji, w której tekst uwolniony zostaje ze swojego tradycyjnego nośnika i zaczyna być elementem super mobilnym i wszędobylskim, przenosić się z naszej kieszeni na biurko (smartphone - desktop), z nadgarstka na kolana (zegarek - laptop) a nadawany przez nas komunikat, wzbogacony o pozatekstowe elementy, w jednej chwili może trafiać do setek i tysięcy osób rozproszonych po całym globie, zadania poezji muszą zostać postawione na nowo. Poezja nie jest i nie może być tym, czym była jeszcze w latach 90. – zderzeniem układu wersowego z układem zdaniowym (to najkrótsza definicja, jaką uczono nas w czasie studiów). Staje się ona pewnym gestem, utworzonym z elementów naszej cyfrowej codzienności i wskazującej na związane z nią przemiany, zagrożenia, śmiesznostki, egzystencjalne rozterki itp, itd.
Zdali sobie z tego sprawę autorzy omawiani w książce Pawlickiej, których cyfrowa twórczość jest testowaniem nowej sytuacji komunikatu poetyckiego, które odbywa się na wiele sposobów i na wielu frontach. W (Polskiej) poezji cybernetycznej. Kontekstach i charakterystykach zdecydowana większość z tych wielu sposobów rozumienia tego, czym jest poezja w dobie cyfrowej, zostaje opisana. Wraz z nią przybliżone jest poetyckie portfolio Eduardo Kaca, Johna Cayleya, Roberta Kendalla, Jima Andrewsa oraz polskich autorów: Piotra Puldzina Płucienniczaka, Leszka Onaka, Łukasz Podgórnego i Romana Bromboszcza czy twórców nagradzanych podczas ha!artowego Internetowego Turnieju Jednego Wiersza. Autorów tych łączy jedno: odwaga, z którą odkrywają terytoria poezji, bez oglądania się na papierowy establishment poetycki w Polsce.
Pierwszy z członów podtytułu – konteksty – jest w książce Uli Pawlickiej równie ważny i przydatny, zwłaszcza dla osób, które po raz pierwszy stykają się z tematem. Trzy wyodrębnione rozdziały mówią tu same za siebie: "Od afternoon, a story do popołudnia, pewnej historii, "Historia literatury cyfrowej w Polsce (2002-2012)" oraz "Kultura remiksu, DIY i konwergencji".
Następnie, po krótkim rozdziale teoretycznym Pawlicka przechodzi do działalności Perfokarty i polskich autorów i do odmian poezji cyfrowej (od konkretnej przez hipertekstową po dźwiękową), by znów zaczerpnąć oddechu przy opisie szerszych kontekstów opisywanych przez siebie praktyk (awangarda XX wieku wobec "metaawangardy XXI wieku", wideo-art, net.art). Ten rytm przechodzenia od szczegółu do ogółu cechuje całą książkę i jest jej prawdziwym atutem.
Fragmenty książki znajdują się tutaj
Są tomiki poezji świetnie wpisujące się w tu i teraz, rzucając nam przed oczy słowa, które sami mieliśmy na końcu języka. Lektura tych samych wierszy choćby miesiąc później jest już nieco słabsza, by po roku czy dwóch – gdy dzieło wychodzi z kontekstu teraźniejszości sobie najbliższej – zamienić się w jałowe, pozbawione przygody przeglądanie przedwczorajszych gazet. Utwór, który obroni się po latach, dzieło – mówiąc górnolotnie – uniwersalne, musi posiadać cechy, których brakuje poezji z okolicznościową inklinacją, z publicystycznym i plebiscytowym przesterem. Zbiór 918-578 Romana Bromboszcza, wydany pod koniec 2012 roku przez Ha!art, ma wszelkie przesłanki ku temu, by podręcznikowo zilustrować owe pożądane cechy anty-okolicznościowej poezji, które w ramach – lub zamiast – recenzji pozwolę sobie wyliczyć.
Dobra poezja powinna wskazywać na siebie jako element większego, wyraźnie ukierunkowanego i konsekwentnie realizowanego projektu twórczego, bez względu na to po jakie tworzywo sięga i przez jakie medium aktualnie przemawia. 918-578 Bromboszcza to cyfrowo zakodowany tomik poezji tradycyjnej, a zatem modulującej układ zdaniowy przez układ wersowy, z elementami poezji wizualnej i poezji kodu. Całość skłąda się z ponad czterdziestu plansz poetyckich. W części z nich poeta zamienia wybrane litery, zarówno spółgłoski jak i samogłoski, na ich liczbowe odpowiedniki, dobrane na zasadzie analogii piktorialnej (0 = o, 1 = i, 3 = e, 7 =t), by na przestrzeni całego tomiku raz po raz wprowadzać takie kodowanie w czyn. Efektem jest zaszumiony liczbami tekst. Zabieg ten przypomina z jednej strony obostrzone reguły spod znaku Oulipo, jak pozbawienie tekstu wybranej zgłoski, a z drugiej spacjalizację i wizualizacja w poezji konkretnej i wizualnej, pozostając jednocześnie w zgodzie z całością działań tworczych poety cybernetycznego z Poznania. Zakodowany tekst 918-578 to odpowiednik zarażonych cyfrowością obrazów, które Bromboszcz wywiesza w galeriach; to ciąg dalszy poszukiwania językowych surogatów w kolorach, kształtach i dźwiękach, w które obfituje przestrzeń elektroniczna; to w końcu kolejna zmiana – i jednocześnie alegoria procesu – w naprzemiennych migracjach autora z domeny analogowej i dotykalnej po cyfrową i manipulacyjną (z linią dźwiękową wijącą się gdzieś pośrodku i łączącą obie). Bromboszcz od lat konsekwentnie to zacyfrowuje, to odcyfrowuje swoje artystyczne pomysły i gesty. Pia-sta, bo tak brzmi odcyfrowany tytuł tomiku, to w tym kontekście autoironiczna zachęta do "bromboszczowania" języka, z potrzebnymi do tego narzędziami dołączonymi w zestawie!
Jeśli w pierwszym wierszu zbioru mowa o wiośnie, a w ostatnim o zimie, to oprócz wysyłania do nas sygnałów meteorologiczno-geograficznych, dzieło podpowiada pewne reguły. Mogą być to reguły czysto interpretacyjne, ale też manipulacyjne i operacyjne. Te ostatnie to specjalność poezji elektronicznej: wiersz to pojazd, zbudowany przez autora, a czytelnik steruje nim według poznawanej w trakcie, bądź załączonej, instrukcji obsługi. W 918-578 Bromboszcz celuje w konwencje bieguna pierwszego, interpretacyjnego, przy jednoczesnym, zdecydowanym ruchu transcendującym biegun drugi. Dzieje się to, niby przy okazji, za sprawą nieprzypadkowej migotliwości znaczeniowej "odcyfrowywania". 918-578 nie daje nam instrukcji obsługi, w zamian za to, metodą swimming by swimming, czyli nauki pływania przez pływanie (bądź tonięcie), wrzuca nas od razu na głebokie wody i zaprasza do samodzielnego poszukiwania kół ratunkowych...
Ciąg dalszy >>>
Symfonia linków nawigacyjnych (ponad 800) i solidna dawka innowacyjnych połączeń tekstowych (około 200), wizualizacja bloków narracyjnych, uprzestrzenienie części świata na mapie – to niektóre z zabiegów, jakim poddano arcydzieło literatury polskiej: Rękopis znaleziony w Saragossie Jana Potockiego w jego nowej, hipertekstowej wersji. Interaktywną, zapraszającą do wyboru własnych ścieżek wersję Rękopisu czytać można (za darmo) na stronach portalu Korporacji Ha!art.
Przygotowania do cyfrowej adaptacji Rękopisu rozpoczęły się tutaj, w Techstach, 3 lata temu. Tekst nanieśliśmy na mapy Tinderboxa, każdy z segmentów narracji, włącznie z intermezzami, został otagowany tak, by w przyszłości, przy eksporcie do htmla, łatwo i szybko wyciągać z tekstu dane. Pomysł trochę przeleżał, ale w 2011 podchwycił go Ha!art, poparł Minister Kultury i po miesiącach przymiarek, przygotowań i frustracji (praca w Tinderboxie okazała się mniej owocna niż można się było spodziewać) oddajemy całość do użytku. Efekt końcowy, z świetną oprawą graficzną Jakuba Niedzieli, znanego czytelnikom Elektroblogu ze swoich nowomedialnych projektów książkowych na deviant-art, dostępny jest dopiero od kilkudziesięciu godzin.
25 stycznia projekt zostanie zaprezentowany podczas Dnia Domeny Publicznej w Krakowie, o którym jeszcze poinformujemy.
Lekturę warto rozpocząć od Intrukcji obsługi, w której oprócz wskazówek praktycznych, natkniemy się na ogólny zarys filozofii tej konkretnej adaptacji:
Nie promujemy szybkich przeskoków. Po kliknięciu na podkreślone słowo lub zwrot przechodzimy do fragmentu nieobecnej całości, ktorą możemy, ale nie musimy uobecnić. Fragment ten nie jest wyłącznie zapowiedzią. Może być komentarzem, dopowiedzeniem, mniej lub bardziej żartobliwą ripostą, złą wróżbą i wszystkim, co hipertekstowe połączenie może nam oferowaćW innym miejscu zachęca się nas do śmiałego rzucenia się w labirynt rozgałęziających się ścieżek: nie bójmy się błądzić! Nawroty, pętle i ślepe uliczki to służebnice porządku, który nad nimi się buduje.
Wszystkim, którzy przyczynili się do powstania adaptacji, począwszy od Andrzeja Pająka, który zapalił pierwszą iskrę, poprzez nieocenionego Piotra Mareckiego, który stoi za wszystkimi przedsięwzięciami spod znaku Ha!artu i Techstów po uczestników przedpremierowych spotkań z Rękopisem w Krakowie, Częstochowie i Łodzi, serdecznie dziękujemy!
Udanej lektury!
Ponad 20 badaczy sztuki i literatury cyfrowej z Czech, Chorwacji, Norwegii, Polski i Słowacji, a także "autori elektronickej poézie" czyli Łukasz Podgórni i Leszek Onak oraz Zuzana Husárová i Ľubomír Panák pojawią się w najbliższy czwartek i piątek w Bratysławie. Instytut Literatury Powszechnej Słowackiej Akademii Nauk oraz Instytut Polski zapraszają na konferencję Remediacja w kontekście transdyscyplinarnym (Remediacia: w kontexte transcisciplinarity).
Tematy wystąpień to m.in: powieści-instalacje, rosyjska poezja modernistyczna a hipertekst, remediacja słowackiej poezji barokowej, fotografi i linku, remediacja jako eksploracja obrazów mentalnych. Nowy wątek na polu w yznaczonym przez J.D Boltera i Richarda Grusina wyznacza poszukiwanie reguł remediacyjnych na polu biologii i inżynierii genetycznej. Nurt ten reprezentować będą m.in Peter Sýkora (Innowacyjna repetycja w ewolucji biologicznej) i Martina Ivčičová (Remediacja jako symbioza. Paralelne ko-ewolucje systemów organicznych i nieorganicznych).
Artystyczną część konferencji otworzy performance Łukasza Podgórniego i Leszka Onaka, zaproszonych do Bratysławy po przebojowym występie podczas wrześniowej Ha!wangardy. Poeci cybernetyczni z Krakowa wystąpią z programem ||| Kineskop je vinný . Z kolei gospodarze, Zuzana Husárová i Ľubo Panák, zaprezentują swoją najnowszą e-poetycką instalację pt. face to face Remediaci 2.
W skład komitetu organizacyjnego konferencji Remediacja i przyszłej pokonferencyjnej monografii wchodzi Mariusz Pisarski z Techstów. Zapraszamy do Bratysławy!
150709 from Roman Bromboszcz on 8tracks Radio. BillGates.iso, w3c validator, css3 vs html5, ultimate worm – to niektóre z tytułów nowego eksportowego EP Romana Bromboszcza 150709/ izotop. Muzyczna wyprawa w charakterystyczne dla poznańskiego poety klimaty cybernetyczno-industrialnego minimalu jest nawiązaniem do papierowego tomiku 918-578, wydanego niedawno przez Korporację Ha!art.
Album dostępny jest na stronie autora, który wkrótce wyrusza z nim w krótką trasę po Polsce (na początek 26.02, klub Głośna, Poznań oraz 1.03, galeria sztuki Wozownia, Toruń). Izotop dostępny jest w sklepie 8tracks, ktokolwiek chciałby wesprzeć niezależną produkcję muzyczną w PL – zachęcamy! Szczegóły na nowym, atrakcyjnym blogu Bromboszcza.
Książka 918-578 jest kolejnym śmiałym krokiem w nieznane: Bromboszcz wprowadza w niej prosty analogowy szyfr zastępujący litery liczbami, którym zainfekowuje zamieszczone tam graficzne i bardzij tradycyjne wiersze. Jedną z ról odbiorcy jest odszyfrowanie kodu i czytanie całości według tego klucza. Recenzja tej pozycji - już wkrótce na łamach Techstów. Póki co – polecamy świetną recenzję 918-578 Uli Pawlickiej na łamach art.papieru.
Ambitny projekt opisywania jednego e-wiersza dziennie przedsięwziął i konsekwentnie kontynuuje Leonardo Flores na swoim blogu "I ♥ E-Poetry". Portorykański stypendysta Fulbrighta, obecnie na stażu w Bergen, każego dnia omawia jeden z setek, jeśli nie tysięcy, utworów elektronicznych, które gubią się w dużych katalogach takich jak choćby największa baza literatury elektronicznej ELMCIP. Autor omówień stara się łączyć swój subiektywny ton z założeniami elektronicznej materialności, wyłożonymi w wystąpieniach Nicka Montforta, Mathew Kirshenbauma i własnej pracy doktorskiej Floresa, gdzie kod komputerowy i proces tworzenia elektronicznej literatury są włączone do modelu dzieła, stanowiąc jego nieodłączny element. Krytyk literacki, w tym ujęciu, zajmuje się nie tylko analizą zachowań tekstu na ekranie, ale analizą warstwy kodowej czy zachowania się dzieła na różnorakich systemach i urządzeniach (nawet tych, które z racji swego wieku nie są w stanie odczytać danego kodu). Ten aspekt wciąż potrafi na polu polskiej krytyki cyfrowej szokować.
W swoich wyborach Flores skłania się ku poezji wielojęzycznej, zwłaszcza tej, która łączy język angielski z hiszpańskim a te z językami oprogramowania. Nie bez powodu, dość często – jako kolaborator lub patron danego projektu – wymieniany jest Loss Pequeño Glazier, jeden z pionierów poezji kodu, piszący w obu językach i świetnie poruszający się po tajnikach java-scriptu.
"I ♥ E-Poetry" urasta do rangi żywego, rosnącego katalogu bezcennych krótkich omówień i linków do prac, które bez tego powoli mogłyby popada w zapomnienie. Polecamy jako obowiązkową, codzienną lekturę w roku 2013.
Nasi koledzy z blogu grandtextauto robią ciekawe podsumowanie roku 2012, wymieniając najlepsze książki radykalne: wynik innowatorskich technik narracyjnych i materiałowych w obrębie książki i wydawnictw tradycyjnych.
W przeglądzie znajdują się ubiegłoroczne publikacje awangardowych, wydawnictw takich jak Spineless Books, 120 pages, Les Figues czy NLLF [skrót od Front Wyzwolenia Języka Naturalnego].
Wśrod wymienonych pozycji znajdują się zanurzone w paradygmacie sieciowości tomiki poezji, proza i poezja generatywna, antologia konceptualnych eksperymentów kobiecych z formą książkową (I'll drown my book), krytyczne opracowanie gier niezależnych, nowa książka Williama Gillespie (Keyhole Factory), intrygująca ikoniczna autobiografia Book from the Ground Xu Binga oraz prozatorski eksperyment Johna Cayleya i Daniela C. Howe'a How It Is in Common Tongues, będąca wynikiem ich kolaboracyjnej trawestacji How It Is Samuela Becketa.
Utwór Becketa poddany został procedurom generatywnym z użyciem przeglądarki Google, tym samym (być może ciut bardziej skomplikowanym), z których korzystali uczestnicy warsztatów Pułka kontra Google, które odbyły się w ramach ubiegłorocznej Ha!wangardy.
Czy hipertekst wkracza na salony? Nawet jeśli czyni tak odrobinę późno, każda informacja o sukcesie, zwłaszcza na polskim gruncie, cieszy. Hipertekstowe przemiany prozy. Uwarunkowania tekstu w sieciowym środowisku cyfrowym – praca doktorska Mariusza Pisarskiego, pod kierunkiem prof. zw. dr hab. Bogusława Bakuły (Zakład Komparatystyki Literackiej i Kulturowej IFP, UAM) otrzymała I wyróżnienie w konkursie na najlepszą pracę doktorską z dziedziny nauk o kulturze za rok 2012, organizowanym przez Narodowe Centrum Kultury.
Konkurs, w którym biorą udział prace nadesłane przez uczelnie z całego kraju, co roku oceniany jest przez inne grono zaproszonych badaczy. W tym roku przewodniczącą komisji była prof. Anna Zeidler-Janiszewska, w skład komisji wchodzili m.in Maryla Hopfinger-Amsterdamsk, Roman Kubicki, Andrzej Gwóźdź, Roch Sulima i Andrzej Szpociński
Wyróżniona praca obroniona została w styczniu stycznia 2012 roku, recenzentami byli prof. Anna Łebkowska i prof. Aleksander Mikołajczak. Oprócz nagrody finansowej dla autora, fragmenty doktoratu zostaną rekomendowane do druku w piśmie "Kultura Współczesna".
Nie jest to rzecz jasna pierwszy polski doktorat o hipertekście. Wcześniej tematykę tę podjęli w swoich pracach m.in Joanna Frużyńska (Hipertekstowe opowieści w prozie XX wieku, UW), Emilia Branny (Cybertekst. Metodologia i interpretacja, UJ) i Dorota Sikora (Uniwersytet Wrocławski). Wyrożnienie warto traktować zatem jako docenienie i usankcjonowanie określonego nurtu w polskim literaturoznawstwie.