Basen - cybertekstowy nihilog

Jonas Mrkva - BasenWyjątkowo udany generatortekstu oparty na wiadomościach RSS - utwór(program) Basen Jonasa Gruski (Mrkvy) - wygrał listopadowy Internetowy Turniej Jednego Wiersza, organizowany przez Ha!art. Przyzwyczajeni do propozycji utrzymanych w estetyce animacji i filmu, członkowie konkursowego jury po raz pierwszy skonfrontowani zostali z prawdziwą tekstową maszyną, która żywi się podsuwanym jej na bieżąco tekstem. Ową pożywką są kanały informacyjne portalu gazeta.pl, jednak - co najważniejsze- program da się edytować. Możńa dodawać doń własne słowa lub własne kanały RSS. Na zamieszczonym obrazku pomiędzy informacyjny szum sobotnich porannych wiadomości wstawiliśmy słowo "Techsty". Nie pozostaje nam nic innego, jak pogratulować młodemu słowackiemu programiście i przywitać jego pracę w gronie nielicznych polskich cybertekstów. Przytaczam w całości napisany przeze mnie tekst werdyktu: Basen - entropijne sieciowe ptasie radio, którego tekst składa się z wciąż zmieniających się fragmentów wiadomości RSS, dokonuje cichego, ale ważnego przełomu zarówno w krótkiej historii polskiej literatury nowych mediów, jak i jeszcze krótszej historii Internetowego Turnieju Jednego Wiersza. To pierwszy polski (czesko-polski) cybertekst tekstoniczny, czyli tekstowa maszyna, o której treści decydować może czytelnik poprzez zamianę i dodanie wyświetlającego się tekstu, jak i dodanie własnego źródła (kanału RSS) dla wyświetlającego się tekstu. Klasyczny autor zanika, podobnie jak tradycyjna stabilność tekstu (po kilku minutach fragmenty wiadomości ulegają auto-anihilacji, znikają z ekranu. Kim zatem jest autor i czy wciąż możemy mówić o tekście? Kto wchodzi na ich miejsce: programista i jego rama, czytelnik i jego pole gry czy też sieć i jej anonimowy, bezduszny, nihilogiczny szept?

Podobnych pytań powstaje więcej. Czy Basen przynależy do polskiej czy słowackiej literatury skoro "autor" "napisał" go nie używając ani jednego polskiego słowa? Każda z odpowiedzi pomaga zdefiniować to, co nowe w literaturze nowych mediów i pokazać jak bardzo potrafi ona znosić dotychczasowe granice pomiędzy na pozór niepodważalnymi kategoriami dzieła, autora, odbiorcy i tekstu. Basen Jonasa Gruski (Mrkvy) oglądać mażna tutaj. Warto też przyjrzeć się całemu serwisowi zvukolom.org, który wydaje się być słowackim odpowiednikiem polskiej Perfokarty. "Nihilog", czyli inaczej ulegający samozniszczeniu monolog, to termin Johna Cayleya przypisany pewnym gatunkom poezji cyfrowej.

M. Pisarski, 04.12.2010

Espace Nouveaux Ecrans

SufferosaDziewięć filmów interaktywnych, w tym Sufferrosę Dawida Marcinkowskiego, pokazanych zostanie w Genewie na festiwalu Cinema tous Ecrans, który potrwa do 7 listopada. Obok polskiego twórcy swoje prace pokażą filmowcy z Francji, Niemiec, Nowej Zelandii, USA i Hong Kongu. W każdym z dzieł widzowi powierza się kluczową rolę. Jest on albo głównym bohaterem (jak w 500°Celsius Patrice Poliquina) albo jego pomocnikiem, albo kimś kto - niczym wszechwiedzący narrator - w decydujących chwilach steruje losami bohaterów. W każdym z interaktywnych filmów mamy do czynienia z alternatywnymi sekwencjami fabularnymi. Osnową fabuł są najczęściej misje, które wykonać ma bohater. Jest to na przykład zadanie detektywistyczne (Sufferosa, Snipp it Benjamina Ehlerta), awanturnicze (główny bohater jako gangster w 500°Celsius) lub działanie mające na celu rozwój bohatera (opowieść inicjacyjna The last 120 hours of a geek Wai To Lama). W ciekawej konwencji parodystycznej osadzono nowozelandzki film Deliver me to Hell Logana MacMilliana:

Jeśli zombie zaatakowaliby Ziemię, czy nadal znalazłby się ktoś, kto dostarczyłby ci pizzę? Pomórz Stevovi przedrzeć się przez opanowane przez obcych miasto, by dostarczył ci pizzę cały i zdrów.

Każdy z filmów pokazywany będzie kilkurotnie, w ramach cyklu Espace Nouveaux Ecrans (Nowe Przestrzenie Ekranu). Projekcje Sufferrosy Dawida Marcinkowskiego rozpoczną się już we wtorek 2 listopada a potem codziennie o 14ej w kinie Uptown. Pokazy mają charakter konkursowy. Trzymajmy kciuki za Dawida! Więcej na temat genewskiego festialu tutaj.

M.Pisarski 01.11.2010

Festiwalowa jesień: dwa podejścia

Wojtek Pukocz: praca prezentowana na festiwalu Synthesia Dwa audiowizualne i nowomedialne wydarzenia przetaczać się będą pod koniec października przez dwa nie tak odległe od siebie miasta. Mowa o Vivisesji w Poznaniu i Synthesii we Wrocławiu, festiwalach muzycznych i artystycznych o skrajnie różnych podejściach. Ten pierwszy ma na celu zaprezentowanie dokonań na polach sztuki vjingu, interaktywnej instalacji i audiowizualnych pokazów w Wielkiej Brytanii, Niemczech, we Francji a nawet w Czechach. W informacjach prasowych nie ma mowy o rodzimym dorobku artystycznym na tym polu. Mamy do czynienia z podejściem "patrz, waćpan, co to się w szerokim świecie dzieje, a u nas....". Z kolei Synthesia prezentuje podobną sztukę, ale wychodząc z innego założenia. Na towarzyszących imprezom muzycznym wystawach prezentują się młodzi artyści oraz studenci, którzy pokazywać będą jak rozumieją zjawisko synestezji, będące głównym tematem imprezy (podejście "spojrz, wiedziałeś, że coś takiego dzieje się tak blisko ciebie?").

Poznańska Vivisesja potrwa od 24 do 27 października. Intrygująco zapowiada się remiksologiczne tournee po mieście zatytułowane Poznań Video Riot:

Projekt Poznań Video Riot zaprezentuje […] pokaz sztuki miksowania obrazów na żywo w przestrzeni miejskiej. Poruszające się ulicami Poznania wozy transmisyjne zapewnią niezwykły audiowizualny spektakl zarówno dla świadomych uczestników, jak i przypadkowych przechodniów.

Młodzi polscy artyści mają szansę pokazać się na Vivisesji tylko pośrednio, w ramach Showreel Competeition, konkursu na najlepsze audiowizualne portfolio. Nagrodzone prace pokazane zostaną pod koniec listopada

Bartłomiej Jarmolinski: VIDEO positonWrocławski festiwal Synthesia rozpocznie się kilka dni wcześniej, 22 października i potrwa trzy dni, które zdominowane będą przez brytyjską muzykę elektroniczną, ale my zachęcamy też do wystaw. Pojawia się tam prace między innymi Michała Brzezińskiego, Pawła Liska, Eweliny Turkot, Wojciecha Pukocza, Bartłomieja Jarmolińskiego. Większość prac, dzięki klamrze tematycznej, zbliżać się w rejony ewokowanej przez zjawisko synestezji sztuki psychodelicznej i do problemu przyjemności dostarczanej przez obiekt artystyczny, tak niemodnej w świecie zdominowanym przez konceptualny gest. Artystom zadano pytania:

Czy ślepe pole sztuki, o którym wielokrotnie mówił i pisał Paul Virilio rzeczywiście istnieje? Czy dyslokacja sztuki oraz jej zakotwiczenie w nowoczesnych mediach wykluczają jej właściwości poznawcze? Czy konceptualizm zabija jej prawo do czysto estetycznego paradygmatu? I wreszcie – czy zmysłowość może dzisiaj stanowić domenę twórczości?

....i każdy odpowiadać będzie na te pytania ma swój własny sposób. Londyńsko-poznańsko-wrocławskiej redakcji Techstów nie pozostaje nic innego, jak zaprosić na oba wydarzenia.

redakcja 14.10.2010

The Mongoliad

Mongoliad, Neal StephensonThe Mongoliad - oparta na formule sieci społecznej, cyfrowa powieść Neala Stephensona, autora Zamieci i Diamentowego Wieku, ujrzyć ma wkrótce światło dzienne. Ma to być odcinkowa powieść zawierająca wszelkie dobrodziejstwa współczesnych multimediów i wymagająca od swoich czytelników opłacenia miesięcznego lub rocznego abonamentu. Akcja powieści rozgrywać ma się w alternatywnym XIII wieku, w którym to Mongołowie zalewają Europę. Stephenon pisać ma Mongoliadę z autorem science-fiction Gregiem Bearem. Data premiery nie jest do końca jasna, wygląda na to, że pierwszy rozdział zaczyna się rozwijać. Jest w nim polski akcent. Jednym z fabularnych węzłów i miejsc na mapie opisywanych zdarzeń jest Legnica, jako miejsce przegranej bitwy wojsk chrześcijańskich z Tatarami.

Przypomnijmy, w Diamentowym wieku, Stephenson zaproponował spójną i fascynującą wizję interaktywnej książki przyszłości, pełniącej rolę jednocześnie rolę zabawki, nauczyciela, przewodnika i multimedialnego tabletu w tradycjnej formie książkowej, ale z wykorzystaniem nanotechnologii. Trudno na razie przesądza o ostatecznej formie the Mongoliad,. Na razie wydaje się ona połączeniem formy powieściowej z grą sieciową, Wikipedią i ilustrowanym słownikiem.

M. Pisarski 01.10.2010

Crash 2.0

Crash 2.0Katastrofa w Smoleńsku jako czynnik kulturotwórczy? Temat taki podejmuje instalacja Crash 2.0 artysty i matematyka Roberta B. Liska w łódzkiej galerii NT. Punktem wyjścia do powstania tej nowomedialnej pracy, wykorzystującej skompikwoane operacje obliczeniowe, są teorie spiskowe i - jak czytamy - "odstępstwa od doktryny wiary podsycanej przez media". Artysta tak opisuje swoją pracę:

Projekt rozpoczyna analiza dużych zbiorów danych, sprawdza jak katastrofa/konflikt jest ukazywany w sieci i mediach. Następnie wnioskowane są nowe informacje i określone prawdopodobieństwo wydarzeń przyszłych.

Twórcze działania Liska, w tym Crash 2.0, inspirowane są aktywnością amerykańskiej Group Material i sytuują się w kontekście hacktywizmu i mediów taktycznych. Wystawa czynna będzie od 10 września, w galerii NT. Wernisażowi towarzyszy audio performance SUNUS, "eksplorujący praktyki hakerskie w obrębie zastanych przestrzeni dźwiękowych".

Redakcja 09.09.2010

Remiksy Bromboszcza w Warszawie

PrzecwiprostokątnaW ramach 6 Manifestacji Poetyckich, 4 września, obejrzeć, posłuchać i zadzwić się będzie można instalacją live zatytułowaną Przeciwprostokątna Romana Bromboszcza. Poznański cyberpoeta, autor wydenego niedawno przez Ha!art tomiku U-man i masa oraz książki teoretycznej Estetyka zakłóceń, tak pisze nam o swoich planach na sobotę:

Przeciwprostokątna to działanie przy użyciu trzech komputerów podłączonych do sieci Internetu. Za ich pomocą wyzwalam obrazy i dźwięki ze stron internetowych. Nie posiadam ani ściśle określonego planu, ani opracowanych kroków postępowania. Mam wynotowane strony, z którymi zamierzam się połączyć. Są to stworzone przeze mnie strony artystyczne z aplikacjami flash oraz php i html. Tworzę ich złożenia, remiksy, montaże. Komputery są podłączone do miksera audio. Steruję barwą i głośnością dźwięku, nakładam na siebie poszczególne ścieżki dźwiękowe.

Przeciwprostokątna, Largactil, Staromiejski Dom Kultury, Rynek Starego Miasta 2, Warszawa, 4 września 2010, g. 15

Redakcja 02.09.2010

100 dni hipertekstowych map

Tinderbox map of Perspective 2 by John Timmons100 wizualnych streszczeń: naniesionych na hipertekstowe mapy refleksji na temat przeczytanych lektur, ciekawych idei, a nawet faktów z życia prywatnego prezentuje w ramach projektu 100 days J. Nathan Mathias. Z kolei Susan Gibb dzieli się z czytelnikami hipertekstową mapą na którą nanosi sto krótkich opowiadań (tzw. flash fiction). 100 days to doroczne, wakacyjne przedsięwzięcie, w ramach którego różni twórcy przez 100 dni lata każdego dnia prezentują wycinek twórczości: jedno ze stu opowiadań, jedną stronę powstającego komiksu, czy jeden krótki film.

Podobnie jak w ubiegłym roku, dużą rolę w dla autorów takich jak Mathias czy Gibbs pełni program Tinderbox. Cieszący się od lat statutem idealnego narzędzia dla burzy mózgów pozwala on intuicyjnie i w błyskawicznym tempie nanosić pomysły na cyfrowe mapy i diagramy a następnie powiązywać je z sobą w logiczną całość. Mathias wzbogaca to doświadczenie o aspekt społecznościowy i interfejs przeglądarki. Jego program Emberlight pozwala na publikację map Tinderboxa w warunkach sieciowych z zachowaniem części funkcjonalności (prostokąty na mapie dają się otwierać jako okna tekstowe). Dziedzina pisarstwa wizualnego, czy - jak nazywa ją Mark Bernstein - retoryki mapy zbogacona została tym samym o kolejne narzędzie.

Warto śledzić poczynania uczestników projektu 100 days, a może nawet się do nich dołączyć. Co do Tinderboxa i jego możliwości, proponuję przyjrzeć się ubiegłorocznym zmaganiom Susan Gibb. Nakreśliła ona w tym programie szkice stu hipertekstów i ich schematów narracyjnych, począwszy od opowiadań dwusegmentowych poprzez opowiadania o strukturze drzewiastej aż po bardziej skomplikowane wielosegmentowe labirynty i kłącza.

M.Pisarski 31.07.2010

Kłącza André Siéra

Andre Sier - Ape -xJeszcze tylko do 30 lipca oglądać można w łódzkiej galerii NT wystawę prac intermedialnego artysty-programisty André Siéra. Jego wspomagane językami oprogramowania wizualnego obiekty rozwijają się w czasie, żyją własnym życiem i reagują w przestrzeni galerii na pozycję i ruchy widza. Nawiązując do kubizmu Siér nanosi na modernistyczne idee ikonograficzne warstwę procesualną, perfmoratywną i aleatoryczną. Przykładem tej ostatniej są choćby grafiki produkowane przez głośniki wychlapujące tusz, który a kartkach papieru tworzy przypadkowe wzory. Jak pisze kurator, Michał Brzeziński:

Nie ma to jednak nic wspólnego z ekspresją artysty, ani poszukiwaniem przypadku w malarstwie, nie jest to też malarstwo akcji. Sama istota jego sztuki jest natomiast algorytmem-strukturą, która stoi u podłoża obrazów produkowanych przez maszynę, programistyczną grą językową, pojawiającą się na styku języka ludzi i maszyn, a jest ona do odnalezienia dzięki czułemu spojrzeniu na jego prace, jakie charakteryzuje spojrzenie człowieka na człowieka w działaniu.

Wystwa Ande Sier - Ape-x, czynna jest codziennie do godziny 19.00, galeria mieści się przy ulicy Traugutta 18. Galeria nowych technologii NT jest jednym niewielu miejsc w Polsce konsekwentnie prezentujących sztukę nowych mediów. Łodzianom zazdrościmy, na wystawy zapraszamy, a do wydarzeń w NT będziemy regularnie powracać.

Redakcja 20.07

Krótka historia przypadku

Krótka historia przypadku, redakcja Ha!art, lato 2010Do końca wakacji oglądać i eksplorować można w Krakowie Krótką historię przypadku - hipertekst w przestrzeni Małgorzaty Dawidek-Gryglickiej. Ten pionierski projekt, zarówno w stosunku do polskich hipertekstów cyfrowych, jak i przedsięwzięć z obszaru liberatury, powstał na przełomie roku 1997/98 i zaprezentowany został na ASP w Poznaniu. Premiera krakowska, przygotowana specjalnie na festiwal ha!wangarda, jest nową, poprawioną i udoskonaloną wersją oryginału, który autorka postanowiła odświeżyć za namową Piotra Mareckiego i Mariusza Pisarskiego.

Krótka historia przypadku opowiada o konsekwencjach pewnego przypadkowego spotkania. Główny bohater (B.) jadąc autobusem zauważa w oknie autobusu jadącego w przeciwnym kierunku kobietę, z którą był kiedyś związany. W tym momencie opowieść rozgałęzia się w trzech kierunkach i toczy na ponad stu rozmieszczonych w przestrzeni i połączonych ze sobą sznurkami kartkach. Autorka pisze:

W trzech możliwych wariantach historii biorą udział również inne postacie, które zależnie od akcji pojawiają się w różnych momentach, różnie zachowują i na inny sposób pośrednio, lub bezpośrednio wpływają na zachowania samego bohatera [...] Każda z leksji opowiada o pojedynczej sytuacji – np. B. przechodzi przez bramę kamienicy, czeka na podjeździe, przygotowuje posiłek, wykonuje telefon, biegnie po ulicy, spędza dzień w biurze projektowym etc…[...] Czytelnik, by poznać dalszą część historii jest zmuszony do ruchu, do ciągłego przechodzenia z jednej do innej części galerii, pochylania się w chwili, kiedy robi to bohater, lub wyglądania przez okno razem z nim.

Fragmenty tekstu znajdują się na ścianach, drzwiach, podłodze, a nawigacja pomiędzy nimi przypomina przeprawę przez gęsty labirynt. Jak to wygląda w praktyce ilustruje zamieszczone powyżej zdjęcie z otwarcia wystawy. Fabularną przestrzeń Krótkiej historii przemierzają tu Katarzyna Bazarnik, Zenon Fajfer i Łukasz Podgórni. Spajające całość linki, używając terminologii hipertekstowej, to nie osadzone na tekście łącza główne. Mariusz Pisarski pisze o nich:

[sznurki i żyłki] niczym nić Ariadny prowadzą czytelnika od jednego segmentu opowieści do kolejnego. Nasza Ariadna to dużo młodsza siostra swej antycznej poprzedniczki, żyjąca w bardziej złożonych czasach. Zacierając dawniejsze granice pomiędzy rzeczą a jej obrazem, tworzywem a produktem, czytelnikiem a odbiorcą, czasy te domagają się innego niż jednokierunkowy labiryntu oraz innego przewodnika niż ten, który prowadzi nas za rękę w określonym, jedynie słusznym kierunku.

Wystawa czynna będzie do końca wakacji. Oglądać ją można w redakcji Ha!artu przy ulicy Retoryka 17/4a w godzinach od 10.00 do 16.00.

Redakcja 12.07.2010

Cybertext Yearbook o Polsce

Cybertext Yearbook 2010Serię wystąpień o polskiej literaturze nielinearnej i ergodycznej opublikowano właśnie w Cybertext Yearbook - prestiżowym wydawnictwie Uniwersytetu Jyväskylä. Blok o korzeniach i praktyce polskiego cybertekstu fińscy koledzy przygotowali z pomocą redakcji Techstów. Oprócz polskiej części cybertekstowy rocznik zamieszcza artykuły Janeza Strehoveca, Marii Engberh i Joany-Elizy Deac o teorii gier, estetyce szumu, i elektronicznej poezji wizalnej.

Emilia Branny przybliża międzynarodowemu czytelnikowi cybernetycznych poetów z kręgu Perfokarty, poświęca też sporo miejsca hipertekstowej odsłonie monumentalnego utworu AE Roberta Szczerbowskiego. Andrzej Pająk prezentuje bogaty, historyczny przegląd zjawiska nielinearności w polskiej literaturze: od Renesansu i Baroku poprzez Pałubę Irzykowskiego, Miazgę Andrzejewskiego po Czary i Mary Anety Kamińskiej. Będący rozwinięciem artykułu o hipertekstowych ogrodach, dwa lata temu na konferencji w Bergen, tekst ten otworzył oczy wielu europejskim badaczom na polskie cybertekstowe dziedzictwo. W swoim drugim artykule Pająk pisze o rewelacyjnych projektach w dziedzinie analogowych generatorów tekstu Wojciecha Bruszewskiego i Żuka Piwkowskiego z lat 70- tych.

Mariusz Pisarski pierwsze ze swoich wystąpień poświęca sylwom: staropolskim, XIX wiecznym oraz literaturze sylwicznej XX wieku, pokazując w jakim zakresie zjawiska te można uznawać za literaturę ergodyczną. Bohaterką drugiego wystąpienia Pisarskiego jest Małgorzata Dawidek - Gryglicka i jej instalacje słowne - rozlokowane w fizycznej przestrzeni hiperteksty, które czyta się podążając za prawdziwymi linkami (sznurkami).

Zapraszamy do lektury, w najnowszym magazynie Techstów ukaże się też wstęp do polskiej części rocznika.

Redakcja, 06.05. 2010

Nowe życie w sieci

Woynarowski - ŻołnierzeWyraźne ożywienie gatunków przynosi powolna przeprowadzka mediów literackich z przestrzeni do cyberprzestrzeni. Tygodniowy felieton, odcinkowa powieść, cykliczny komiks czy wychodzący z awangardowej niszy literacki remiks coraz częściej goszczą na ekranach polskich, opiniotwórczych, elektronicznych pism literackich.

Dochodzi także do genologicznych fuzji. Ich najnowszym przykładem jest połączenie odcinkowego komiksu z odcinkową powieścią w Żołnierzach Juliusza Strachoty i Kuby Woynarowskiego - utwór, który zadebiutował właśnie na portalu ha!artu. Surrealnej, utrzymanej w koszarowej, blokowej i post-bushowskiej tonacji prozie Strachoty towarzyszą wymowne ilustracje Woynarowskiego. Obaj panowie skutecznie przekraczają konwencje komiksu i prozatorskiej dykcji, do której przywykli polscy czytelnicy.

Coraz więcej odsłon przynosi też organizowany przez ha!art konkurs na literacki remiks. Po zaskakująco udanym starcie: remiksie tekstów Elizy Orzeszkowej dokonanym przez Justynę Radczańską, gnomicznym remiksie Na dziś I emce Pułka mix Alexandra Michaux Tomasza Pułki przyszła kolej na remiksową rymowankę Paweła Lekszyckiego Adam Asnyk oficjalnie zaprzecza pogłoskom jakoby miał romans z Marią Konopnicką. Każdy z trzech remiksów pokazuje różne podejścia do tematu, inne za każdym razem traktowanie tekstów źrodłowych, oraz inny efekt końcowy. Po życie sięgać nowe Radczańskiej to wzór remiksologicznej koherencji, gdzie tekst źródłowy ściera się z tekstem pasożytniczym niemal niezauważalnie, niczym rzeka wpływająca do morza. Z kolei Pułka buduje swój krótki wiersz na napięciach między cytatem a jego ramą. Lekszycki stawia natomiast na dialog, ożywia i dramatyzuje głosy przeszłości. Wydaje się, że literacki remiks może się okazać studnią bez dna. Czy to początek polskiego altermodernizmu, albo nurtu remiksologicznego? Trzeba by zapytać Nicolasa Bourriauda.

30.04.10 Pisarski

Język w Drewutni

Język w drewutni - Zbigniew SałajNa wystawę "Język w drewutni" Zbigniewa Sałaja zaprasza poznańska Galeria AT. Punktem wyjścia do kolejnej odsłony cyklu wystaw "Książka i co dalej" jest tym razem tytułowa drewutnia - szopa, w której suszy się i obrabia drewno - miejsce dziecięcych fascynacji krakowskiego twórcy, gdzie - jak mówi - "szybciej aniżeli w czasie rzeczywistym dokonuje się transformacja przedmiotu lub substancji". Przedmiotem, którym oprócz drewna zostaje poddany tutaj przemianom jest język i alfabet. Sałaj, posługując się pełnym zestawem liter łacińskich proponuje widzowi rozkodowywanie znaków, spektakl mobilnego doświadczania następujących po sobie, ciągle zmieniających się graficznych układów. Co ciekawe, choć nie znamy szczegółów, wystawa zawierać będzie pewne elementy ergodyczne i cyfrowe. Czytelny alfabet łaciński jako główny aktor pojawiać się ma "na scenie" tylko raz na dwanaście godzin a jego rola trwa kilkadziesiąt sekund. Artysta pisze:

Moment trwania w dwunastogodzinnym niebycie wskazuje na kontekst czasowy formowania się alfabetu w długim procesie ewolucyjnej przemiany. Źródło w postaci czytelnego alfabetu dostępne jest dopóty, dopóki funkcjonuje synchroniczność czasowa pomiędzy wszystkimi elektronicznymi mechanizmami. Zapraszam do „szopy” transformującej ciała papierowych książek, które na powrót przypominają drewniane szczapy, polana

Otwarcie wystaw w poniedziałek, 26 kwietnia w Galerii AT przy ulicy Solnej o godzinie 18.00. "Język w drewutni" potrwa do 7 maja. Wystawę oglądać można codzienie w godzinach od 15.00 do 18.00

22.04.10 Pisarski

Festiwal "Permutacje"

Eksperymetatorzy dźwięku i cybernetyczni poeci zapraszają w maju do Konina na „Permutacje” - minifestwal sztuki komputerowej składający się z wystawy i audiowizualnych koncertów. Nazwa pochodzi z analizy statystycznej i odnosi się do wariacyjnego i repetytywnego aspektu twórczości, szczególnie prac tworzonych z udziałem algorytmów i pętli logicznych. Permutacja, inaczej wariacja z powtórzeniami, stanowi wynik zaprojektowanego procesu generowania danej treści audiowizualnej. W przeszłości stosowano technikę wariacji w muzyce, a w XX wieku wprowadzono ją również do eksperymentu w ramach literatury i plastyki. Jako znamienite przykłady mogą posłużyć słynne „Wariacje Goldbergowskie” Jana Sebastiana Bacha, „Ćwiczenia stylistyczne” Raymonda Queneau i "Próby wizualnej reprezentacji rozkładów statystycznych" Ryszarda Winiarskiego.

Permutacja związana jest z losowością, dzięki czemu prowokuje zaskoczenie i uświadamia istnienie kreatywności po stronie maszyn. Maszyna wykonuje powtórzenia losowo, co prowadzi do osiągnięcia jakości zwanej nieograniczonością. Dzięki losowości, generatywności i powtórzeniu proces ekspozycji rozciąga się w nieskończoność, wykraczając poza możliwości percepcyjne człowieka, pozostawiając mu jedynie przybliżony obraz możliwych zmian. Za Immanuelem Kantem można powstającą w ten sposób wartość nazwać wzniosłością, przy czym, to, czego jesteśmy tutaj pewni to kod, a nie materialny substrat.

Wydarzenie ma na celu zainteresowanie szerszej publiczności sztuką, która pojawia się w galeriach okazjonalnie oraz wiązana jest raczej ze specjalistycznymi studiami i festiwalami. W wydarzeniu wezmą udział artyści zajmujący się muzyką, twórczością audiowizualną i literaturą. Ważnym składnikiem ich sztuki jest sterowanie przy udziale komputera oraz programowanie.

Dokładnej daty festiwalu jeszcze nie nadesłano. Zachęcamy do sprawdzania programu konińskiej Wieży Ciśnień.

Redakcja 18.04.2010

Wczesna sztuka komputerowa 1960 - 1970

Czym różni się komputer od patelni? Na jednym z tych przedmiotów możesz usmażyć jajko, a na drugim – stworzyć sztukę. Właśnie dlatego patelnia jest tylko narzędziem, a komputer może być określany jako medium, nowoczesny pośrednik między pomysłem artysty a skończonym dziełem. Już pod koniec lat 60. sztuka komputerowa osiągnęła niezwykłą popularność przez fakt, że komputer zaczął być postrzegany jako narzędzie wzmagające potencjał kreatywności artystów. Jaka jest więc rola komputera w stworzeniu dzieła – czy jest on tylko kolejnym narzędziem kreacji artystycznej czy też stał się nowym medium, które pozwoliło przedefiniować pojęcie dzieła sztuki i zupełnie zmieniło proces jego odbioru?

Na te pytania postara się odpowiedzieć Joanna Walewska podczas wykładu ”Jak możliwe jest rysowanie za pomocą komputera? Wczesna sztuka komputerowa 1960 – 1970″, organizowanego w ramach wiosennej części projektu „Electronica magistra nostra”. W ramach wykładu odbędzie się prezentacja rozwoju sztuki komputerowej (pierwszych wystaw, artystów-pionerów), przy jednoczesnym wskazaniu już na wczesnym stadium jej rozwoju cechy definiujące sztukę nowych mediów (np. interaktywność). Poruszony zostanie także problem kontrowersji towarzyszących używaniu komputera na gruncie sztuki ze względu na jego militarny rodowód.

Wykład Joanny Walewskiej odbędzie się 16 kwietnia 2010, o godz. 17.30 w Instytucie Historii Sztuki UJ, ul. Grodzka 53, sala nr 40.

Projekt „Electronica magistra nostra” jest częścią działalności Koła Naukowego Studentów Historii Sztuki UJ, Sekcji Sztuki Współczesnej. Projekt jest dofinansowany z budżetu fundacji „Bratniak”. Więcej informacji o projekcie na stronie: electronicamagistra.wordpresss.com

Karolina Plinta

Dekada Literacka o nowych mediach

Dekada Literacka Redakcyjna dyskusja o nowych mediach oraz seria artykułów poświęconych prozie i poezji cyfrowej otwierają najnowszy numer krakowskiej Dekady Literackiej. Obszerny blok poświęcony „literaturze 2.0” Dekada Literacka opracowała z pomocą redakcji Techstów. Specjalnie dla Dekady nadesłało swoje wystąpienia pięcioro autorów naszej redakcji.

Całość bloku otwiera panel dyskusyjny, na który Anna Pochłódka zaprosiła Annę Łebkowską, Krystynę Wilkoszewską i Krzysztofa Uniłowskiego. Uniłowski, bohater pracy magisterskiej red. Pisarskiego z lat 90 tych, zatytułowanej „Postmodernizm w krytyce literackiej”, tak pisze o gustach dzisiejszej publiczności:

...z dystansem odnosimy się do świata nowych technologii, hołubimy tradycyjne formy uczestnictwa w kulturze, uznając tradycyjną książkę, choćby z powodów snobistycznych, za ekskluzywną formę rozrywki, przeciwwagę dla kultury popularnej, dlatego cenimy tradycyjne powieści, które powinno się czytać w wygodnym fotelu a nie na ekranie komputera.

Według Uniłowskiego zainteresowanie eksperymentem i awangardą literacką, tradycję których podejmuje literatura hipertekstowa, wygasło w latach 80-tych i na razie nic nie wskazuje, by następowało jakieś ożywienie. Wątek ten podejmuje Wilkoszewska mówiąc o ogólnym spadku zainteresowania literaturą na rzecz sztuk przestrzennych. Płaska powierzchnia ekranu jako punkt odniesienia współczesnej refleksji kulturowej, znajduje się po drugiej stronie tego podziału. Wilkoszewska stawia pytanie, czy hipertekst jako „struktura medialna” w ogóle może być rozpatrywany jako literatura, skoro każe przewartościowywać podstawowe pojęcia literaturoznawcze, takie jak tradycyjny model komunikacyjny.

Wątpliwości takich nie ma jedyny uczestnik dyskusji, któremu nie obca jest zarówno lektura powieści hipertekstowych jak i polska teoria hipertekstu. Anna Łebkowska, autorka książki Fikcja jako możliwość, w kilku miejscach mówi o powinowactwach teorii literatury z literaturą hipertekstową. Przywołuje też powieści takie jak afternoon, a story, Koniec Świata według Emeryka, wspomina  o wydawnictwie Eastgate i artykułach Emilii Branny, przyznaje też, że lektura hipertekstu (konkretnie - Patchwork Girl) może prowadzić do estetycznej przyjemności.

Wśród znanych przykładów literatury prekursorskiej wobec hipertekstu, autorzy wskazują na przeoczany przykład papierowej interaktywności z polskiego podwórka: powieść Jana Brzękowskiego Psychoanalityk w podróży, która zamiast wyraźnego zakończenia proponuje czytelnikowi wypełnienie ankiety, w której czytelnik sam określić ma jak zakończą się powieściowe perypetie.

Refleksję otwierającą kontynuują zamieszczone w dekadzie eseje. Od ogólnych (Pod warstwą szkła i kryształu. Jak się czyta tekst cyfrowy Mariusza Pisarskiego i Litteratura cybernetica, czyli burza w szklance wody Andrzeja Pająka) po przykłady close reading (Tekstowanie Hegiroskopu Stuarta Moulthropa - Sonii Fizek, Przepraszam za spoźnienie - Doroty Sikory) aż do rozważań gatunkowych (Obietnice poezji elektronicznej Emilii Branny). Blok nowomedialny zamyka artykuł Tomasza Z. Majkowskiego Fantastyczna sieć. Internet i środowisko miłośników literatury fantastycznej współbrzmiący z drugim polem problemowym dyskusji redakcyjnej: „amatorską” krytyką w internecie, społecznościami fanów i innymi problemami alternatywnych obiegów literackich w sieci. Polecamy !

Pisarski 29.03.10

Sufferrosa

Sufferrosa

Filmowa produkcja z prawdziwego zdarzenia, ale zamiast ekranu kinowego - przeglądarka internetowa, technologia flash i interakcja z filmowym materiałem. Czy tak wyglądać będzie przyszłość sztuki ruchomego obrazu? Jej potencjał, z wielkim rozmachem, testuje Sufferrosa - najnowszy, interaktywny film Dawida Marcinkowskiego. Twórca interaktywnych teledysków, o którym pisaliśmy już w Techstch, tym razem sięga po większą formę i tworzy rozgałęziającą się filmową opowieść.

Natasza, młoda narzeczona francuskiego biznesmena Rene Leverta, znika bez śladu. Powątpiewając w skuteczność policyjnego dochodzenia mężczyzna wynajmuje prywatnego detektywa Ivana Johnsona. Śledztwo prowadzi do profesora Carlosa von Brauna, naukowca który zajmuje się procesem rejuwenalizacji. Von Braun podaje detektywowi narkotyk i każe uwięzić go w swojej klinice na wyspie Miranda. Kilka dni później Johnson budzi się w celi. W tym momencie kończy się prolog i zaczyna się właściwa akcja filmu. Co wydarzy się dalej zależy od oglądającego, gdyż „Sufferrosa” to fabuła interaktywna dostępna nieodpłatnie w sieci pod adresem: www.sufferrosa.com.

Tak właśnie zaczyna się pierwszy polski interaktywny film Dawida Marcinkowskiego „Sufferrosa”. Jego premiera odbyła się pod koniec lutego w warszawskim kinie Muranów. Autor interaktywnego eksperymentu stworzył niesamowitą opowieść, której fabuła nie biegnie linearnie, ale układa się ją z drobnych, wieloelementowych audiowizualnych puzzli. Widzowi/użytkownikowi pozwala się kluczyć w wielopoziomowym labiryncie. To on decyduje, dokąd pójdzie, które drzwi otworzy. Od tych decyzji zależy rozwój fabuły oraz jej zakończenie – a opowieść może skończyć się na trzy różne sposoby. Zadaniem widza, który wciela się w postać detektywa, jest odnalezienie Rosy lub ucieczka z kliniki profesora Von Brauna. Podobnie jak w wielu grach komputerowych, świat widzimy z perspektywy głównego bohatera. Eksplorując kolejne poziomy poznajemy historie, tkamy w umyśle misterną, założoną przez autora opowieści sieć powiązań. W klinice spotykamy pacjentki i pacjentów, w tych rolach występują Beata Tyszkiewicz, Ewa Szykulska, Michał Urbaniak, widzimy także personel i gości – Jacka Fedorowicza i Macieja Kozłowskiego. W rolę profesora wcielił się Ryszard Ronczewski.

ciąg dalszy: >>>

Dorota Sikora 15.03.10

Gorętsze medium Ha!artu

Ha!art - felietoniści Cykl felietonów o nowych mediach i literaturze zaczął publikować portal Korporacja Ha!Art. Gospodarzem działu o cyfrowej sztuce słowa (i nie tylko) jet redaktor naczelny Techstów Mariusz Pisarski. Odnowiony i odświeżany od teraz codziennie portal Ha!artu do formuły tradycyjnego pisma i wydawnictwa dołącza pełną formułę pisma sieciowego. Zamieszczana w sieci treść ani nie zapowiada ani nie promuje treści drukowanej, lecz jest przeznaczona specjalnie do czytania online. Gest, który wciąż może być trudno zrozumiały dla wielu wydawnictw…

Na portalu Ha!artu swoje felietony publikują regularnie Bożena Keff, Piotr Macierzyński, Zenon Fajfer i Tomasz Pułka. Felietny to rzecz jasna tylko jeden dział. Temperaturę gorącego medium sieci skutecznie podnoszą działy wydarzenia, komentarze, prezentacje, rozmowy.

Pretekstem do  pierwszego felietonu o literaturze i nowych mediach jest wydana właśnie przez Uniwersytet w Sydney antologia remiksu literackiego Through the Clocks Working. Techniki takie jak cut-up, fade-in, cross-out autorzy antologii stosują według określonych reguł. Najważniejsza z nich brzmi: "remiksuj tak, by dał się rozpoznać oryginał". Pisarski proponuje, by w myśl tych reguł przywoływać w remiksie nie tylko autorów modnych i współczesnych, ale też tych, którzy znajdują się w czyścu domeny publicznej. W ten sposób dawno zapomniany autor powraca do życia w nowym dziele w sposób nieco świeższyi bardziej namacalny niż poprzez tradycyjny pastisz czy cytat struktur. (Stąd tytułowe "wywoływanie duchów"). Pomysł ten zainspiirował część redakcji. Chodzą słuchy o o ogłoszeniu konkursu na poetycki remiks wykorzystujący utwory z okresu polskiego pozytywizmu. Efekty już wkrótce.

Redakcja 14.03.10
edakcji. Chodzą słuchy o o ogłoszeniu konkursu na poetycki remiks wykorzystujący utwory z okresu polskiego pozytywizmu. Efekty już wkrótce.

Redakcja 14.03.10

(Druga) wiosna hipertekstu ?

Screenshot z filmu Lutza Dammbecka The Net: The Unabomber, LSD and the Internet (2003), Dammbeck był jednym z uczestników kongresuOstatnie tygodnie przyniosły z sobą tyle hipertekstowych wydarzeń, że weterani cyfrowej literatury mówią wręcz o hipertekstowej wiośnie. Najważniejsze postacie w historii i praktyki literatury, która się rozgałęzia i działa na żądanie, pojawiły się na konferencji Futures of Digital Studies organizowanej na Uniwersytecie Floryda. Oprócz autorów takich jak Michael Joyce, Lev Manovich, Janet H. Murray i N. Katherine Hayles, w Miami swoje artykuły zaprezentowało wielu młodych badaczy. Oto niektóre z tematów wystąpień: "Alternate reality games a przyszłość tekstu", "Kombinatoryjna przyszłość. Nadzieja, Toprchlght i Losowy wybór", "Wikipedia, retoryka i teoria software'u". Według doniesień jednym z ciekawszych wystąpień był referat teoretyka remediacji Jay'a Davida Boltera: "Cyfrowa literatura i problem modernizmu".

Kolejnym wydarzeniem ostatnich tygodni był pierwszy Międzynarodowy Kongres Badań nad Siecią (First International Congress on Web Studies), który odbył się w Monterrey. Akcent przeniesiony tu został z badań nad literaturą na badania nad cyfrową sztuką. Kongresowi towarzyszyła intrygyjąca wystawa. Swoją obecność mocno zaznaczyli w Meksyku artyści i teoretycy hipertekstu ze strefy frankofońskiej (Uniwersytet Paris 8). Teksty wystąpień są już dostępne w sieci. Warto śledzić rozwój obu konferencji. Być może doczekamy się przyszłorocznych edycji, już z polskimi uczestnikami.

Trzecim hipertekstowym pierwiosnkiem jest najnowsze wydanie pisma Genre. Forms of Disourse and Culture. Wśrod artykułów poświęconych literaturze i nowym mediom znaleźć można m.in wystąpienie dawno nie słyszanej Marie Laure - Ryan: "Cóż takiego komputer uczynił tekstowi?". Niestety dostęp do zawartości jest płatny a Genre nie jest dostępne w bazach uniwersyteckich. Czy te jaskółki czynią prawdziwą wiosnę? W Polsce o hipertekście też mówi się ostatnio niemało -zobacz nasze ostatnie wpisy na Twitterze. A zatem może to jednak wiosna?

13.03.10 Pisarski

Historia gier wideo

Videogame TimelineHiszpański ludolog Mauricio Giraldo Arteaga opublikował Videogame Timeline: chronologiczny wykres, na który nałożone są najważniejsze dla historii gier osoby, gry, konsole, firmy, wydarzenia i technologie. Informacje nakładane są na wykres warstwowo, można zatem wszystkie widzieć na raz albo każdą z wymienionych kategorii z osobna. Pierwsze trzy pozycje chronologii Artegi to powstanie firm Sears Co. (1886), Nintendo (1889) oraz narodziny Vannevara Busha - hipertekstowego wizjonera w roku 1890. Ostatnie wpisy to między innymi najnowsza symulacja Willa WrightaSpore oraz książka Nicka Montforta Racing the Beam. The Atari Video Computer System. Przejrzyście prezentowane dane podsuwają między innymi takie ciekawostki: wyświetlacz LCD wynaleziono już w 1964 roku, gra Pac-Man jest zaledwie o rok młodsza od płyty kompaktowej, a legendarna gra Pong jest starsza od obu komputerowych gigantów - zarówno Microsoftu jak i Apple.

Miłośnikom historii nowych mediów polecamy jeszcze jedną, starszą o dekadę, chronologię hipertekstu wg Stuarta Moulthropa.

Mariusz Pisarski

Dwujęzyczny magazyn ludologiczny Techstów

Zespół Magazynu Ludologicznego Techstów ma przyjemność ogłosić Rok Pierwszy dwujęzycznego magazynu ludologicznego, który, mamy nadzieję, stanie się pomostem pomiędzy badaczami gier komputerowych z polski oraz z zagranicy. Temat przewodni pierwszego numeru Magazynu to Teoretyzowanie Gier Dzieciństwa. Będziemy  próbowali  zgłębić  tajemnicę  fascynacji  grami  takimi  jak  Super  Mario  Bros,  Lemingi,     Pacman  czy  Stargate  Defender.    Mile  widziane  są  także  rozważania  dotyczące  MUDów i  pierwszych   komputerowych   gier   RPG   opartych   na   interfejsie tekstowym,   wsparte własnymi wspomnieniami.

 

Zapraszamy do współpracy. Termin nadsyłania artykułów oraz recenzji upływa 15. marca. Zgłoszenia prosimy nadsyłać pod adres soniafizek@soniafizek.com. Więcej szczegółów znajduje się w przygotowanych w języku polskim oraz angielskim materiałach informacyjnych.

Z pozdrowieniami

Sonia Fizek - redaktor prowadzący, Mariusz Pisarski - redaktor wspomagający.

S. Fizek, M.Pisarski 01.02.10

iPad

Apple iPad - foto - AppleiPad, iBooks store, iBooks reader: czy globalny rynek e-książki zmieni swoje oblicze po wprowadzeniu nowego urządzenia i nowej internetowej księgarni przez komputerowgo giganta Apple? iPad to przenośny komputer typu tablet posiadający 10 calowy ekran i wirtualną klawiaturę. Oparty jest on na tym samym dotykowym systemie operacyjnym, co iPhone i iPod Touch. Rezygnację z technologii e-ink, którą wykorzystuje większość innych czytników e-książek Apple chce zrekompensować wielofunkcyjnością urządzenia, które jest jednocześnie konsolą do gier, przeglądarką internetową i odtwarzaczem muzyki.

Czy iPad "zrewolucjonizuje" druk - jak obwieszczał na długo przed premierą Steve Jobs? Czy wyznaczy nową erę w czytelnictwie prasowym - jak zapowiada redakcja dziennika The New York Times ? Raczej nie. Rewolucje dawno się dokonały. Ale nie to jest ważnie. Niezależnie od tego jak odkrywcze, wygodne czy przyjemne będzie czytanie na iPadzie, istotne jest to, że oczy świata (jego bogatszej części) zwrócone są na Apple, a oczy Apple na e-książkę. Środowisko dotykowego systemu iPada i połączonych z nim platform muzycznych, programowych a teraz książkowych znane jest już teraz 75 milionom posiadaczy mobilnych urządzeń Apple'a i milionom pozostałych, którzy będą mogli kupić elektroniczną książkę dwoma kliknięciami myszy lub dwoma uderzeniami palca.

Książki w sklepie iBooks nie będą tanie. Za bestsellerowy tytuł trzeba będzie zapłacić odpowiednik 15$, czyli mniej więcej tyle, co za papierową wersję w miękkiej obwolucie i nieco więcej niż za album ulubionego wykonawcy w formacie mp3.   Czy wydawcy spuszczą z tonu i zaoferują lepsze ceny? Trudno wyrokować. Biorąc pod uwagę ogromny rynek, na jaki ich katalogi wypływają wraz z iPadem, można przypuszczać, że cena e-książek w iBooks się zmieni. Pozostaje jeszcze pytanie: czy inne platformy ebooków, takie jak Stanza (choćby w jej darmowej części), będą obecne na iPadzie. Jeśli nie - iPadowi będzie pod górkę.

Czytaj dalej >>>>

M.Pisarski 27.01.10

Nielinearny Nabokov - The Original of Laura

Vladimir Nabokov - Original of Laura (Dying is Fun)Fotografie i kartki, które towarzyszą tekstowi są perforowane, można je wyjąć z książki i na nowo układać ich kolejność, jak to czynił autor podczas tworzenia tej powieści - informuje się czytelnika przed rozpoczęciem lektury The Original of Laura - ostatniej, nie dokończonej i aż do tego roku nie publikowanej powieści Vladimira Nabokova. Sprawdziliśmy, czy pogrobowe dzieło autora Bladego Ognia i Lolity rzeczywiście da się czytać w tak nielinearny, losowy wręcz sposób.

Najpierw jednak o kontrowersjach. The Original of Laura wywołuje je z dwóch powodów. Po pierwsze dzieło to ogląda światło dzienne wbrew woli autora, który w swoim testamencie, niczym Franz Kafka, kazał tę powieść zniszczyć. Po trzydziestu latach, jakie rękopis przeleżał w schowku szwajcarskiego banku, Dymitr Nabokov, kierując się przypadkiem Kafki, postanawia dzieło ojca opublikować. Gdyby Franz Brod posłuchał swojego przyjaciela i spalił Zamek i Proces, literatura światowa nie byłaby tym czym jest dziś - tłumaczył swą decyzję syn pisarza, przekonany też o tym, że ostatecznie ojciec nie miałby nic przeciwko publikacji utworu, zwłaszcza po trzydziestu latach.

Po drugie The Original of Laura "bulwersuje" swą zawartością. Krytycy, zwłaszcza brytyjscy, dzieło to wręcz zabili, posuwając się do puent w stylu: "drogi odbiorco, lepiej tego nie czytaj". Ten neo-wiktoriański, daleki od krytycznych norm, sprzeczny z naukowym i historycznym spojrzeniem na literaturę gest, bierze się jednak nie z oburzenia śmiałością obyczajową, bądź wywrotową, niepoprawną politycznie fabułą. Według krytyków The Original of Laura to po prostu tekst bardzo słaby, niespójny, mało ciekawy i daleki od nabokovskiego geniuszu językowego, który sprawiał, że pod jego piórem angielszczyzna piętrzyła się bogactwem znaczeń jak mazurskie jezioro w letnie popołudnie. "Jeśli przeciętnemu autorowi powinie się noga, możemy mówić o mniejszej lub większej wpadce. Jeśli jednak wydarza się to komuś takiemu jak Vladimir Nabokov to mamy do czynienia z katastrofą o rozmiarach nuklearnych" - obwieszcza Martin Amis. Czy mówiąc "Nabokov" myślimy o pisarzu, który jak Amis wyprodukować musi jedną książkę a rok, najrzadziej na dwa? Nie. Czy autor tego drugiego typu jest wiarygodnym źródłem literackiego smaku ? Wątpliwe. Nie będę się jednak wypowiadał na temat jej literackich walorów przed publikacją polskiego tłumaczenia tego utworu, które miejmy nadzieję nastąpi już niebawem.

Póki co przyjrzymy się konstrukcji tego dzieła oraz kwestii wariantywności. Wieloliniowość czy też aliniowość narracji wydają się, pod pewnymi względami, posunięte w The Original of Laura o krok dalej niż w Bladym Ogniu. Jeśli bowiem ten ostatni, pionierski utwór, przybrał formę hipertekstu osiowego (trzon główny i jednokierunkowe odnogi), to Laura, w sugerowanej przez Dymitra Nabokova wersji otwartej, kiedy to czytelnik przetasowuje wyjęte z książki kartki, wydaje się przybierać postać zbliżoną do losowo, bądź konfiguracyjnie odczytywanego cybertekstu. Tu już nawet nie ma połączeń i odesłań. Podobnie jak w innych pionierskich, awangardowych powieściach (Nieszczęśni Johnsona, Composition no 1 Saporty ), czytelnik zachęcony jest do tworzenia ich na własną rękę.

Sytuacji takiej sprzyja fakt, że The Original of Laura to utwór wybitnie fragmentaryczny i w sporej mierze nieciągły. Rękopis powstał na katalogowych fiszkach, które Nabokov trzymał w pudełku. Ich niewielkie rozmiary (76 x 127 mm) sprawiają, iż na pojedyncznej karcie mieści się na zaledwie kilka zdań o średniej długości. To na czym Laura była pisana i jak przez autora przechowywana to fakty na tyle istotne dla powieści, że wydawca postanawia, by pojedyncza strona książki zawierała tylko tekst pojedynczej fiszki, oraz - nad tekstem - perforowaną kopię oryginalnego rękopisu.

Czytaj dalej >>>

M.Pisarski 26.12.09

Polski Hobbit

Hobbit W polską wersję klasycznej tekstowej gry przygodowej Hobbit z roku 1982 grać mogą pod choinką miłośnicy IF, ludolodzy i badacze literatury nowych mediów. Grę, wraz z kodem źródłowym, opublikował w sieci Paweł Aleksander Fedoryński, w ramach pracy magisterskiej obronionej na Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW. Polska wersja Hobbita oparta jest na tłumaczeniu tolkienowskiego oryginału przez Marię Skibiniewską.

Celem, jaki postawił sobie Fedoryński było stworzenie nowoczesnego silnika gry, który w przeciwieństwie do kilku polskich gier przygodowych z lat osiemdziesiątych (o niektórych z nich np. grze o intrygującym tytule Pięć gówien Eepcha do tej pory nie słyszeliśmy), obsługiwałby także składnię przestawną. Nie ukrywajmy bowiem, swą słabą popularność w Polsce, tekstowe gry przygodowe zawdzięczają zawiłości polszczyzny. Spora część pracy magisterskiej autora polskiego Hobbita poświęcona jest zatem implementacjom tego zadania, gdzie matematyka spotka się z lingwistyką: rozbiorom gramatycznym, algorytmom rozbioru i algorytmom interpretacji. Ostatecznie udało się stworzyć grę, której parser rozumie zarówno takie komendy użytkownika jak: "Zabij ohydnego trolla mieczem", jak i "wszystkie trolle zabij mieczem".

Gra udostępniona jest na licencji GNU GPL. Instalator dostępny jest tylko pod systemy Windows. Kod źródłowy pozwala jednak stworzyć interfejsy na systemy OS X i Unix i Linux.

M.Pisarski 21.12.09 (research: Bartek, A.Pająk)

Archiwalia e-literatury: Deena Larsen w MITH

Deena Larson  - kolekcja w Maryland Institute f technology in Humanities Kolekcję literackich eksponatów z wczesnej epoki komputerów osobistych, pochodzącą z prywatnego archiwum pisarki Deeny Larsen, prezentuje na żywo i online Maryland Instutute of Technology in the Humanties. Autorka hipertekstowej powieści poetyckiej Marble Springs, napisanej na Hypercard (pierwowzór Flasha) oraz powieści Samplers (stworzonej o odczytywanej w Storyspace) udostępniła Instytutowi stare komputery Macintosh, obsługujące go systemy operacyjne, książki związane z przewrotem internetowym i szereg innych ciekawostek.

Być może najcenniejsze z nich dla badaczy sztuki elektronicznej są papierowe notatki pisarki, ukazujące w jaki sposób idea konkretnego utworu przenoszona była na papier, a poźniej na ekran. Przykładem mogą być połączone nitkami karty reprezentujące poszczególne segmenty hipertekstu Marble Springs. Kodowanie kolorem jako sposób na przestrzenne hierarchizowania relacji pomiędzy segmentami tekstu w owych czasach, jak widać, możliwe było wciąż tylko "w realu". Może zatem Marble Springs było bardziej hipertekstowe wśród nitek i papierków ułożonych na ....zasłonce od prysznica niż na malutkim, czarno białym ekranie Mac Classic II ?

Deena Larson  - kolekcja w Maryland Institute f technology in Humanities Kolekcja MITH pokazuje też, jak szybko odchodzą w zapomnienie cyfrowe nośniki. Spójrzmy choćby na stosy 3,5 calowych dyskietek, na których od końca lat osiemdziesiątych do końca lat dziewięćdziesiątych rozprowadzano powieści hipertekstowe. W kolekcji znalazło się też wiele intrygujących drobiazgów, takich jak wycinki z prasy na temat hipertekstu i Internetu, reklamy publikowane przez wydawnictwo Eastgate oraz - arcyciekawe - ogłoszenie autorki zapraszającej czytelników do współtworzenia partii Marbe Springs.

Na szczęście wiele z pokazywanych w Instytucie w Maryland zabytków wciąż może spełniać swoją pierwotną funkcję na ekranach współczesnych komputerów. Dzięki darmowym emulatorom takim jak SheepShaver, świat klasycznych Macintoshy, z pisanymi na nie animowanymi, hipertekstowymi powieściami, dają się w pełni ożywić pod każdym ze współczesnych systemów operacyjnych, a wraz z nim- powracają do życia wszelkie literackie zabytki tej epoki.

M.Pisarski 17.12

Nie ma sztuki, są tylko piksele

Norman LetoCzym różnią się obrazy fizyczne od dzieł umieszczonych na ekranie lub w przestrzeni 3D? Czy podział na rzeczywistość realną i wirtualną ma jeszcze sens? 16 grudnia o godzinie 20.00 w Instytucie Historii Sztuki UJ na te i inne pytania odpowiadać będzie Norman Leto - krakowski artysta młodego pokolenia, który tworzy fizyczne obrazy tylko po to, by przenosić je w przestrzeń elektroniczną. Podczas spotkania odbędzie się projekcja filmów Normana Buttes Monteaux, w których zmusza on widza do odbioru swoich dzieł w formie elektronicznej. Czym zatem są fizyczne obrazy Normana Leto – podstępnymi symulakrami czy zwykłymi dziełami w całej ich elektronicznej oczywistości? Pytanie to powinno być szczególnie istotne dla historyków sztuki, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę, jak ważny podczas ich studiów jest elektroniczny wizerunek dzieła sztuki, na którym w zasadzie opierają oni swoją wiedzę. Kontakt z dziełem fizycznym nie jest w dzisiejszych czasach niezbędnym elementem poznania dzieła. W takim razie, co to znaczy być historykiem i miłośnikiem sztuki dziś? To zależy, jak wysoką rozdzielczość ma rzutnik, jaki używa wykładowca.

Norman Leto to także autor książki Sailor, w której wyjaśnia teoretyczne podstawy swojej sztuki. [ Można w niej wyczytać miedzy innymi, iż Adolf Hitler wielkim konceptalistą był. Ten śmiały wgląd w naturę rzeczy to część konceptualnej walki człowieka o pseudonimie Leto z kultem nazwiska, przyp. redakcja].

Spotkanie z Normanem Leto to kolejna odsłona cyklu „Electronica magistra nostra”, organizowanego przez Koło Naukowe Studentów Historii Sztuki UJ, Sekcji Sztuki Współczesnej.

16 grudnia, godzina 20.00, Instytucie Historii Sztuki UJ (ul. Grodzka 53, sala 39). Projekt finansowany jest z budżetu fundacji „Bratniak”.

Karolina Plinta 12.12.09

Książki kolaboracyjne na Google Wave

Google WavePierwszą książkę napisaną w Wave - platformie kolaboracyjnej Google, opublikował Adrian Graham. Bathrobe Guru zaprezentowana została na Google Wave jako krótkie, złożone z jedenastu wyraźnych segmentów opowiadanie. Na "falę" wywołaną przez Grahama wskoczyło ponad 20 osób. Autor zadał swoim obserwatorom serię pytań, odnośnie kierunku, w jakim potoczyć się ma ostateczna wersja fabuły. Rzecz dotyczy człowieka, który budzi się nad ranem w towarzystwie trupa. Na początku wydaje mu się, iż widzi swoje własne martwe ciało, potem okazuje się, iż jest to sobowtór. Uczestnicy eksperymentu mogli ingerować w sam trzon tak zawiązanej akcji: "Czy główny bohater odkrywa trupa w swoim łóżku?" (większość uczestników, w tym znany nam Niżej Podpisany/Nick Name odpowiedziała - TAK). Pytanie drugie - Jeśli będzie to trup w łóżku, to czy bohater uznaje, iż został wrobiony, czy też, że sam jest mordercą? (Uczestnicy odpowiadają NIE). Następnie dochodzi do głosowań nad poszczególnymi etapami akcji. Narzędzia do głosowania udostępniane są przez środowisko Google Wave. Ostatecznie uczestnicy zmienili fabułe do tego stopnia, iż bohater budzi się nad ranem w towarzystwie trupa kobiety....

Całość procesu, wraz z dyskusją uczestników i autora, znaleźć można na fali Bathrub Guru. Gotowa wersja w formie e-booka dostępna jest na feedbooks, gdzie znaleźć można także wywiad z autorem i wydawnictwem Small Stories. W swojej skończonej formie Bathrub Tub jest tekstem utrwalonym, nie interaktywnym, zamarzłym. Interakcja, w tym wypadku, przeniesiona jest na rzadko oddawaną w ręce czytelnika, fazę twórczą.

Całym sercem nie wierzyliśmy nigdy i nie wierzymy w web 2.0, uznając je za dość pustawe hasło marketingowe i mając świadomość, iż większość tego, co robi się w epoce 2.0 było możliwe w epoce 1.0. Jedyna różnica dotyczy stopnia przystępności i łatwości obsługi sieciowych narzędzi. Jeśli jednak wytyczać gdzieś granicę, to Bathrub Guru ją unaocznia. Można sobie wyobrazić żywą współpracę publiczności z autorem za pomocą zwykłego, internetowego forum. Narzędzie takie jak Google Wave nie wynajdują takiej interakcji, czynią ją jednak ciut łatwiejszą..

M.Pisarski

Liberatorium i powrót księgi

Radosław NowakowskiNa wystawę "liberATorium - wolne książki Radosława Nowakowskiego" oraz na "Powrót księgi" - spotkanie z Katarzyną Bazarnik i Zenonem Fajferem zapraszają poznańska GALERIA AT oraz Akademia Sztuk Pięknych w Poznaniu
. Liberacki zajazd na gród Mieszka odbywa się w ramach cyklu "Książka i co dalej". To prawdopodobnie najciekawszy cykl wystawienniczy w Polsce pokazujący powinowactwa słowa z obrazem w instalacjach, pracach cyfrowych, poezji audiowizualnej i wielu innych, hybrydycznych formach współczesnej sztuki europejskiej.

Otwarcie wystawy Radosława Nowakowskiego w poniedziałek 7 grudnia o godzinie 19ej w galerii AT przy Solnej 4. Wystawa czynna tylko do 18 grudnia. Z kolei spotkanie z Fajfer/Bazarnik - nierozłączną parą praktyków, teoretyków i propagatorów książki wyzwolonej - odbędzie się tego samego dnia o 15.30 w Galerii ASP/Aula przy Marcinkowskiego 29. Zapraszamy!

M.Pisarski 3.12.09

Melancholia cyborgów

Łukasz Podgórni, Tomasz PułkaNa spotkanie z poezją cybernetyczną pod hasłem „Melancholia cyborgów jest głośna” zaprasza Instytut Historii Sztuki UJ. Swoje cyberpoetyckie utwory zaprezentują w Krakowie Łukasz Podgórni i Tomasz Pułka - członków grupy Perfokarta oraz cichy nabiau. Audiowizualno-poetycki performance odbędzie się 26 listopada o godzinie 20.00, w Instytucie Historii Sztuki UJ (ul. Grodzka 53, sala 39). Przypomnijmy - Grupa Perfokarta powstała w 2005 roku. W jej skład wchodzą znani, prezentowani lub zapowiadani w Techstach Roman Bromboszcz, Tomasz Misiak i Łukasz Podgórni. Grupa jest sporadycznie zasilana przez Tomasza Pułkę.

Poeci cybernetyczni odwołują się do takich zjawisk jak pętla (cyklicznie powtarzanego ciągu czynności) oraz „muzyka usterek” (kompozycji dźwięków generowanych przez komputer i urządzenia mu towarzyszące). Poszczególne utwory konstruowane są na zasadzie recyklażu – literackich ready mades modyfikowanych i łączonych z komputerowymi wizualizacjami i uzupełnieniem muzycznym. W takim wykonaniu dzieło poetyckie staje się „cybernetycznym miksem” a wizerunek poety przekształcony zostaje w postać autora-cyborga.

Poezję cybernetyczną można uznać za rodzaj krytyki współczesnej, stechnologizowanej rzeczywistości: podczas prezentacji-performance’u widz jest „bombardowany” bodźcami wizualno-dźwiękowymi złożonymi z barw, kształtów, ruchu, akcji, ale także rymów i kontrastów. Może to wywołać rodzaj szoku estetycznego czy halucynogennego transu, podobnego to stanów, jakie przeżywają bywalcy dyskotek.

Spotkanie jest częścią projektu „Electronica magistra nostra”, który jest prowadzony w ramach działalności Koła Naukowego Studentów Historii Sztuki UJ, Sekcji Sztuki Współczesnej. Więcej o projekcie: electronicamagistra.wordpress.com. Projekt jest finansowany z budżetu fundacji „Bratniak”.

I ciekawostka: tło na ulotce zapowiadającej spotkanie w Krakowie to screenshot z pulpitu redaktora naczelnego Techstów, w okresie, w którym jego komputer trawiony był przez graficzne zgrzyty i usterki powodowane fabryczną wadą karty NVIDIA 8400. Poetyckie manifestacje tej usterki niezwłocznie przesłane zostały Łukaszowi Podgórniemu. Zapraszamy do Krakowa !

Karolina Plinta, Mariusz Pisarski 17.11.09