Gdy analizuje się powieść tak złożoną jak popołudnie, pewna historia Michaela Joyce’a, nie sposób nie sięgnąć po godne takiej samej złożoności narzędzia. popołudnie to kilkaset segmentów tekstu połączonych ze sobą tak, że po pierwsze czyta się je w rożnych kolejnościach, a po drugie kolejność ta zależy od tego, co przeczytaliśmy wcześniej. W trakcie tłumaczenia, redakcji, a nawet podczas żmudnej pracy nad odtwarzaniem mechaniki powieści w nowych warunkach wersji polskiej (przeglądarka www zamiast stacjonarnego programu do czytania hipertekstów) następstwo nie gra najważniejszej roli, podobnie jak hierarchia ważności poszczególnych fragmentów. Zaczynają być one kluczowe w fazie ostatniej, gdy gotowy projekt poddaje się testowaniu. Które z segmentów popołudnia wchodzą w potencjalne sekwencje fabularne częściej niż inne? Do jakich segmentów, czy inaczej leksji, czytelnik dostanie się z dużym, a do jakich z małym prawdopodobieństwem? Odpowiedź na te pytania podsuwa ważne wskazówki dla tłumacza, redaktora i programisty. Leksje kluczowe wyznaczają rytm lektury, wytwarzają wzorce hipertekstu, odsłaniają strukturę całości i ewokują narracyjną metaforę (np. ogrodu, labiryntu, pętli). Nie można zatem nie pochylić się nad najdrobniejszym szczegółem w warstwie kodu, zawartości i warstwie prezentacyjnej takiego segmentu.
W wyłowieniu kluczowych miejsc narracji pomógł mi, podobnie jak w całej pracy nad polską wersją powieści afternoon, a story, program Tinderbox. Jego agenty, czyli programowalne kweredy, które zgrupowują w jednym miejscu fragmenty tekstu spełniające zadane przez nas kryteria, wyśmienicie i w jednym rzucie ukazują poszukiwane, cenne dane. Na załączonym obrazku znajduje się stworzona w Tinderboxie “tablica rozdzielcza”, na której informacje o leksjach Popołudnia, w oryginalnej wersji, prezentowane są w formie list i diagramów. Najważniejszymi w tym zadaniu atrybutami są inboundLinkCount oraz outboundLinkCount, czyli liczba linków wchodzących i wychodzących z danej leksji, którą Tinderbox pozwala prześledzić i przetworzyć. Do leksji zatytułowanej “speak memory” trafia aż 10 linków, lecz wychodzi się z niej już tylko w dwa miejsca. Przyglądając się zebranym przez agenty danym, możemy stworzyć, na własne potrzeby, kategorię power lexia, czyli fragmentu o najwyższym współczynniku linków przychodzących i (lub)wychodzących. Można też odszukać leksje, które - choć trudno w to uwierzyć - nie są połączone z niczym i nie sposób do nich dotrzeć inaczej niż poprzez na wpoły hakerskie przetrzebianie katalogu powieści (czy znajdą się i tacy czytelnicy? Nie wątpię, sam się do nich zaliczam!). Tego typu fragmenty nazywam “leksjami sekretnymi”. Wykresy w słupkach, widoczne nad listą leksji i ich połączeń, pokazują z kolei liczbę słów w segmentach kluczowych. Niektóre z nich zawierają tylko jedno zdanie (słupek bliski zera), inne dochodzą do słów trzystu, trudno zatem o regułę. Tinderbox potrafi też w zgrabny sposób pokazać nam chmurę najczęściej pojawiających się słów, która zwieńcza zaprezentowane statystyki. Jako narzędzie wyrosłe ze Storyspace, programu, w którym popołudnie pierwotnie powstało (pierwsze, oficjalne wydanie w roku 1990), Tinderbox spisuje się niezwykle dzielnie. To bogate w możliwości narzędzie do analizy tekstualnej nie jest też pozbawione wizualnego powabu. Czyż te dane nie wyglądają seksownie?
popołudnie, pewna historia, powieść Michaela Joyce’a w tłumaczeniu Radosława Nowakowskiego i opracowaniu hipertekstowym Mariusza Pisarskiego ukaże się wkrótce nakładem wydawnictwa Korporacja Ha!art.
Przyjazne linki:
Anglojęzyczne