Kiedy czytelnicze ciało błądzi po dźwiękowo-wizualnym krajobrazie

O (nie)możliwym romansie poezji i rzeczywistości wirtualnej z Weroniką Lewandowską rozmawia Agnieszka Przybyszewska 1

"Nie mówi się podmiot, tylko awatar. Żaden świat przedstawiony, ale symulacja!” – głosili ponad dekadę temu poeci cybernetyczni z grupy Rozdzielczość Chleba. Wyobraź sobie zatem, że zamiast czytać wiersz i odtwarzać w swojej wyobraźni sytuację liryczną, gdy krok po kroku (a właściwie słowo po słowie) zanurzasz się w emocje podmiotu lirycznego, po prostu nagle znajdujesz się w tej sytuacji i stajesz się jej podmiotem. Słyszysz, widzisz, poruszasz się. Czujesz, jak otoczenie oddziałuje na ciebie, i widzisz, jak ty na nie wpływasz. „Tu i teraz” tego, kto mówi w wierszu, staje się twoim „tu i teraz”, utwór literacki nie jest już „artefaktem”, lecz „wydarzeniem”, „eventem”, w którym uczestniczysz całym ciałem i wszelkimi zmysłami (ty czy twój awatar?). Czytelnicza immersja ziszcza się i ucieleśnia a jej warunkiem sine qua non staje się twoje ciało.

...
Weronika Lewandowska, VR Noccc

To teraz sobie nie wyobrażaj. Po prostu załóż gogle VR, weź w dłonie kontrolery i zanurz się w VR „Noccc” w reżyserii Weroniki Lewandowskiej i Sandry Frydrysiak. Tak, rzeczywistość wirtualna też może być platformą literacką; tak, możesz doświadczyć poezji w VR. A VR „Noccc”, które debiutowało na Sundance Film Festival na początku 2021 roku oraz było pokazywane na wielu światowych festiwalach na długo przed polską premierą na Nowych Horyzontach, to utwór wyjątkowy, ale też nieodosobniony. Z jednej strony – wpisuje się w obszar działań nowomedialnych określanych nieraz literaturą VR lub XR (dyskusja o poprawności, sensowności i użyteczności takich kategorii to temat odrębny), w tym w długą tradycję wierszy niejako pisanych czy prze-pisywanych na doświadczenia VR (od realizowanego w technologii CAVE „Canticle” Samanthy Gorman, które również integrowało doświadczenie poetyckie w VR z tańcem, po „Water Cave” Andy’ego Campbella stosującego perspektywę pierwszoosobową do doświadczenia krajobrazu współkreowanego typografią). Nie jest też jedynym romansem literatury(?) i VR z polskim akcentem: z VR (literacko?) „igrał” już nieco Roman Bromboszcz a Anna Nacher współtworzyła jeden z kolaboracyjnych projektów VR Mez Breeze. Z drugiej strony – ani Weronika Lewandowska, ani jej wiersz „Noccc”, będący (jak ujmują to reżyserki) „osią narracyjną” doświadczenia VR, nie pojawili się „znikąd”. Pracę nad „Noccc” VR poprzedziły lata praktyki artystycznej, twórczego naruszania granic poetyckiego języka i przecierania ścieżek na polskich i światowych scenach spokenwordowych, zaangażowanie w tworzenie multimedialnych publikacji poetyckich, animowanie sceny VJingowej oraz praca nad performansami (również z wykorzystaniem VR) w ramach zagranicznych rezydencji artystycznych i stypendiów. Wokół takich form artystycznych krążyły też od lat naukowe zainteresowania artystki-doktorki (magisterka o VJingu, doktorat o doświadczeniach immersyjnych).

[1] Tekst powstał w ramach stypendium NAWA w programie im. Bekkera (numer umowy PPN/BEK/2019/1/00264/U/00001), a realizacja części moich badań nad VR jako platformą literacką nie byłaby możliwa bez – umożliwionego przez to stypendium – udziału w projekcie Amplified Publishing w ramach Bristol&Bath Creative R&D


[2] Nieco skrócona, anglojęzyczna wersja niniejszego wywiadu została opublikowana w The Writing Platform

W konsekwencji „Noccc” VR pozwala zrozumieć, że nowe formy literackich doświadczeń rodzą się z długiej tradycji eksperymentów oraz szukania literatury poza granicami klasycznie pojmowanej literackości. Nie powstają w odosobnieniu, lecz w długim dialogu toczącym się raz ciszej, raz głośniej na marginesach głównych nurtów literatury. Przypomnę, że na długo przed poetami cybernetycznymi o nowe obiegi literackie i nowe nośniki poezji dopraszali się futuryści a w międzyczasie – również na poziomie manifestów i działań – domagali się ich m. in. poeci konkretni.

O niektórych aspektach kreowania poetyckich doświadczeń w VR udało mi się porozmawiać z Weroniką w czasie kilku niezapomnianych spotkań w przestrzeniach wirtualnych i rzeczywistych. Zapraszam do lektury wywiadu, który jest śladem części tych dyskusji.

Video : VR “Noccc”, w reżyserii Weroniki Lewandowskiej i Sandry Frydrysiak (trailer)
[3] Projekt VR “Noccc” został zrealizowany w Laboratorium Narracji Wizualnych w Łódzkiej Szkole Filmowej (vnLab) oraz był finansowany w ramach programu Regionalna Inicjatywa Doskonałości Ministerstwa Edukacji i Nauki, realizowanego w latach 2019-2022 (numer projektu: 023/RID/2018/19).

Agnieszka Przybyszewska: Przeciętny miłośnik sztuki słowa nie powiedziałby, że rzeczywistość wirtualna i literatura mogą mieć wiele wspólnego. A my mamy rozmawiać o VR-ze „Noccc”, który określiłabym mianem poezji w VR. Czy mogłabyś powiedzieć, czego ma się spodziewać „czytelnik”, który odważy się założyć gogle, by doświadczyć wiersza?

Weronika Lewandowska: „Noccc” VR zanurza w interaktywną i wygenerowaną komputerowo przestrzeń obrazów, słów, dźwięków. To praca immersyjna, doświadczenie przestrzennych metafor, które tworzą się już nie tylko pomiędzy słowami i znaczeniami, ale też pomiędzy wirtualnymi reprezentacjami różnych elementów zapisanych w scenariuszu, wprowadzonych następnie w ruch i działanie w wirtualnym środowisku.

AP: No dobrze, ale większość zapytałaby „gdzie tu poezja?” i „jak się w tym wszystkim odnaleźć”.

...
Weronika Lewandowska, noccc, „ha!art” nr 37 2012 (opracowanie graficzne – redakcja)

WL: Wszystko jest skonstruowane na osi tekstu „Noccc”, który powstał szesnaście lat temu. To wiersz spokenwordowy, który napisałam z myślą o międzynarodowej bitwie poetyckiej i prezentowałam wiele razy przed zagraniczną publicznością. Utwory, które tworzyłam w tamtym czasie, brały pod uwagę przestrzenne doświadczenie wiersza, wrażeniowość wynikającą ze sposobu performowania tekstu przez ciało. Zależało mi, aby do VR-u przenieść nie tylko słowa, ale też performatywność spokenwordową. Więc zanurzając się w wirtualną rzeczywistość „Nocccy” można się spodziewać „wejścia” w cielesność osoby performującej ten tekst, ale też doświadczania wiersza rozbitego na różne elementy w przestrzeni, uprzestrzennienia tekstu przez działania dźwiękowe, wizualne, interaktywne. Tekst „Nocccy” opowiada o rzeczywistej sytuacji (poprzedzającym powstanie wiersza doświadczeniu miłości, intymności, kontaktu z naturą i człowiekiem), która wróciła do mnie przy pisaniu scenariusza. VR „Noccc” korzysta więc też z tego wspomnienia, co widać w konstrukcji wirtualnego świata.

Video: Spokenwordowe “Noccc” Weroniki Lewandowskiej w wykonaniu autorki

AP: Twoje wyjaśnienia powinny trochę uspokoić sceptyków. Ale chyba warto podkreślić jeszcze jedną rzecz. Tuż po premierze na Sundance Film Festival pojawiały się komentarze, że wasze doświadczenie to poezja wizualna. W potocznym rozumieniu wiersze wizualne są zbudowane z liter. A w VR-ze “Noccc” nie ma w ogóle typografii, twój wiersz funkcjonuje jako tekst do słuchania, odbiorca zanurza się w pejzażu dźwiękowo-wizualnym. Co chciałaś w ten sposób osiągnąć?

WL: W VR-ze wiersz funkcjonuje nie tylko jako tekst do słuchania, ale też jako interaktywny element audio powiązany z wizualną zmianą i działaniem immersanta/immersantki. Dzięki ruchowi rąk można odkształcać jedną warstwę wokalu. Osoba zanurzona w wirtualnym świecie ma więc pewną sprawczość – może odkształcać środowisko dźwiękowe wizualnym działaniem powiązanym z ruchem ciała w przestrzeni. Zanurza się też w takiej szczególnej wrażeniowości. Obrazy uruchamiają pewne obszary pamięci. Tak samo dźwięki. Różne wrażenia, które masz – z pamięci i z tego, co doświadczasz w danym momencie – się miksują.

AP: Ten moment miałyście na myśli, kiedy w jednym z wywiadów mówiłyście z Sandrą o „hakowaniu umysłu”, o tworzeniu nowych wspomnień u odbiorców?

WL: Takie angażujące na wielu poziomach percepcyjnych doświadczenie jak VR, jest w stanie na moment „oderwać cię od siebie”, od różnych wypracowanych sposobów działania i percypowania. I to jest dla mnie takie hakowanie. Charles Davis, mówiła o dezautomatyzacji percepcji. Dla niej (i dla mnie też) VR zmienia logikę percepcji i rozbija przyzwyczajenia, przez co jesteśmy w stanie się zmienić (bo wpuszczamy w siebie inną ścieżkę doświadczeń zmysłowych). Wirtualna przestrzeń na nowo nas otwiera. A to „świeże” doświadczenie – daje nowe wspomnienie.

Wideo: Wideo “Noccc” w wykonaniu plan.kton i Weroniki Lewandowskiej

AP: Wszystkie twoje działania artystyczne wydają mi się związane nie tylko z przestrzenią, ale też z wspomnianą przez ciebie dezautomatyzacją. Również dezautomatyzacją odbioru. Proponujesz odbiorcom slam poetry a nie tradycyjne tomiki. Do tego dochodzi współpraca z plan.ktonem nad audiowizualnymi poetyckimi performansami. Myślę też o teledysku „do” „Noccc”, który rozgrywa przestrzeń typografią. Wszystko to wydaje się takim testowaniem, które medium pozwoli ci najlepiej oddać to przestrzenne doświadczenie. Czemu zdecydowaliście, że VR „Noccc” ma być doświadczeniem w sześciu stopniach swobody (6DoF) a nie bardziej „klasycznym” cinematic VR

WL: Wiesz, cinematic VR jest dla mnie czymś, co już – powiedzmy – przetestowałam, chociażby rzucając wizualizacje na przestrzeń wokół mnie. Poza tym chciałam, aby to była animacja, żeby umożliwiała wyjście poza ramy rzeczywistości i fizyki. Zawsze interesowały mnie abstrakcyjne formy. Jak współpracowałam z różnymi VJ-ami, to bardzo nie chciałam, żeby ciało było pokazywane na wizualizacjach. Nie chciałam wizualnego nawiązania do cielesności, tylko przetransportowania tej cielesności, wrażeniowości w sposób abstrakcyjny. Dla mnie tym jest też poezja – ja nie chcę mówić wprost. Cinematic VR mnie po prostu nie interesował. Pociągały mnie formy, które można odrealnić, fascynował mnie shape shifting. Zawsze było mi bliskie stosowanie bardzo abstrakcyjnych środków do zaprezentowania wieloznaczności i stanów emocjonalnych. Na przykład animacje, w których figuratywne formy tańczą ze sobą w kadrze do muzyki, zsynchronizowane lub niezsynchronizowane. Ta kompozycja i dynamika, sposób zbliżania się do siebie obiektów, to, w jaki sposób one ze sobą współgrają, jak pozwalają „mówić nie wprost” – to jest bliższe poezji po prostu. A sześć stopni swobody dawało mi właśnie takie możliwości (oczywiście oprócz samej przestrzeni interakcji).  

AP: Jakie znaczenie, funkcję ma w waszej pracy ASMR? Bo VR „Noccc” często jest opisywane jako utwór, który łączy animację z ASMR-em. Na czym to polega?

WL: Zazwyczaj, jak ktoś myśli o ASMR-ze, to myśli o dźwiękach, o różnych fakturach, o wrażeniowości dotyku, którą niesie dźwięk. ASMR jako element charakteryzujący „Noccc” pojawił się dopiero w momencie, w którym przygotowywałam opis dla gotowego doświadczenia VR. Ale VR „Noccc” po prostu jest ASMR-owy na wielu poziomach Kiedy mówimy o ASMR-ze, mamy na myśli konstruowanie wrażeniowości dla różnych zmysłów, przez zbliżenie do ciała i nawiązanie intymności z ciałem. To, że dźwięk potrafi ci te dotykowe wrażenia przetransportować jest właściwe dla substytucji sensorycznej. Elementem ASMR-owym jest też ruch. Kiedyś chciałam zbadać, co robi z nami ruch form abstrakcyjnych: jak angażuje naszą empatię, czy jakie emocje i stany wywołują abstrakcyjne formy tańczące dookoła nas niczym inne ciało. ASMR-ową jakość ruchu tworzą: tempo, dynamika, relacje między nimi, napięcia związane np. z prześlizgiwaniem się czegoś po czymś, dynamika zmiany faktur. To wszystko wywołuje fizyczną reakcję naszego ciała. Dlatego VR „Noccc” jest dla mnie ASMR-owym doświadczeniem, ale to pojęcie trafia tu jakby post factum, dopiero kiedy patrzę na to, co nam się udało zrobić i jakimi środkami.

AP: Zastanawiałam się też nad językowym wymiarem VR-u „Noccc”. Rdzennego spoken word poem nie pokazywałaś na międzynarodowych scenach w tłumaczeniach (chociaż przecież tekst ma świetne przekłady), podobnie i wasze VR-owe doświadczenie prezentowane jest na całym świecie w wersji polskojęzycznej (choć na koniec można też posłuchać angielskiego tłumaczenia). Dlaczego?

WL: To jest polski tekst, natomiast wrażeniowość (percepcja i to, w jaki sposób my sobie interpretujemy performatywne występy) jest już poza językowymi barierami. A język (i jego brzmienie) to jeden z elementów, które pojawiają się w przestrzeni i które interpretujesz. Już wcześniej zadawałam sobie to pytanie: co zrobić z wierszem, kiedy jednocześnie masz dźwięk i obraz na scenie? Czy projekcja tłumaczenia tekstu przekierowałaby uwagę publiczności, konkurując tym samym z niewerbalnym, afektywnym wymiarem wiersza performowanego przez ciało? Myślę, że tak naprawdę VR-em zaczęłam się „zajmować” zanim poznałam to medium w praktyce. 15 lat doświadczeń współpracy z innymi artystami, m.in. z tancerzami, VJ-ami i muzykami – to było uczenie się tworzenia immersyjnych doświadczeń i działania w interdyscyplinarnym zespole. Poza tym uczyłam się, jak wychodzić z moim wierszem w różne przestrzenie. Jednym z takich pierwszych momentów było to, co mówiłaś o literach na kartkach. Ja też próbowałam konstruować przestrzeń typografią. Później oczywiście to moje ciało stało się tym medium zapisu i prezentacji. Jak nie umiałam wytworzyć jakiś działań i artefaktów na komputerze (graficznych, filmowych, programistycznych), to wytwarzałam je moim ciałem i działaniem w przestrzeni.

Wideo: Weronika Lewandowska i plan.kton, Berlin 2007

AP: A myślałaś kiedyś w ogóle o VR-owych eksperymentach z typografią? O przeniesieniu doświadczenia za sceny spokenwordowej w przestrzeń VR-ową, w taki sposób, żeby też litery były czymś, z czym można wejść w interakcję?

WL: Nie. W tym momencie bardziej mnie ciągnie do takich sytuacji, w których zanurzasz się w czymś, co jest pomiędzy tymi literami. Jak pracowałam nad scenariuszem „Nocccy”, to myślałam o tym, że chciałabym, żeby osoba doświadczająca właściwie sama napisała ten wiersz, żeby, zanurzając się w tym VR-ze, poczuła, że to jest jej doświadczenie i że ona jakby z niego pisze. Ja tak zinterpretowałam przestrzeń mojego doświadczenia, że powstała „Noccc”, a ktoś teraz się zanurza w te wszystkie rzeczy i wynosi z tego swoją własną potencjalną wersję tego tekstu. Odnajduje się w tym procesie i emocjach, w którym ja byłam. Chodziło mi o to, żeby przybliżyć ludzi do tego pięknego doświadczenia, które miałam i które zostało przechowane w tym wierszu.

AP: Mówiłaś mi, że wracasz do swojego wspomnienia, że ono też w tobie jakoś się powtarzało. Jak sobie wyobrażałaś odbiorców twojego tekstu, czy oni mieli obcować z tym VR-owym doświadczeniem jednokrotnie, czy może zależało ci na wielokrotnym „czytaniu”?

WL: Wiedziałam, że w naszym doświadczeniu jest za dużo elementów i czujesz jakąś niemożliwość odczytania: po prostu twoja percepcja nie jest w stanie ogarnąć wszystkiego na raz. Takie przebodźcowanie, chaos percepcyjny, to był bardzo celowy zabieg. Doświadczając, też nie rozkładamy rzeczy na elementy, żeby zrozumieć, co się dzieje. Kiedy doświadczasz środowiska VR-u „Noccc”, składają się na nie różne warstwy. Wyłapujesz to, co zdążysz wyłapać i w ten sposób konstruujesz swoje wspomnienie. Potem możesz zanurzyć się po raz kolejny, żeby odkryć dodatkowe rzeczy. Najpierw masz po prostu bycie, bycie tam. Dlatego zależy mi na tym, żeby to pierwsze doświadczenie wejścia było jak najmocniejsze. Więc nawiązując do twojego pytania – chciałabym, żeby to było wielokrotnie doświadczane. Tak samo, jak przechodzisz przez wiersz, czytasz go wiele razy i możesz mieć mnóstwo różnych interpretacji, w zależności od tego, jak się czujesz i na co kierujesz swoją uwagę.

AP:  Wiersz, taki na kartce, nawet wizualny, możesz jednak mieć zawsze ze sobą. Natomiast VR „Noccc” musisz po prostu jeszcze raz przeżyć, nie masz jak „zabrać” go ze sobą. 

WL: Ale każde kolejne doświadczenie „Nocccy” to też wchodzenie we wspomnienie tego pierwszego doświadczenia.

AP: A co masz na myśli, mówiąc o tym, że zależy ci na sile pierwszego doświadczenia? Angażowałaś się też w projektowanie tzw. „onboardingu”?

WL: Ja bardzo nie lubię słowa „onboarding”, nazwałabym to raczej… taką formą zaproszenia czy ambientowego dostrojenia percepcji. Bo chodzi o to, jak właściwie przygotować miejsce, jak zsynchronizować przestrzeń, która cię otacza z przestrzenią, której będziesz za chwilę doświadczać, żeby nie było takiego przeskoku. Stąd niektórym pokazom „Nocccy” towarzyszyły instalacje artystyczne, które miały za zadanie dostrojenie zmysłów odbiorców. 

AP: Dlaczego to ważne?

WL: Wiem, że osoby, które mają po raz pierwszy do czynienia z VR-em często są onieśmielone technologią i tym, że mogłyby być przez kogoś obserwowane. Uważam, że to powinna być przestrzeń do intymnego doświadczenia (tak jak VR jest dla jednej osoby). Zależało mi na tym, żeby każdy, kto wejdzie do tej przestrzeni, miał poczucie bezpieczeństwa, które przekładałoby się na rozluźnienie i otwartość ciała. Możesz wejść na inny poziom w doświadczeniu, jeśli nie musisz na początku walczyć z tym, że ktoś cię obserwuje, myśleć cały czas o tym, co jest na zewnątrz. Napisałam instrukcję dla tych osób, które chcą zanurzyć się w VR „Noccc”. Dałam w niej informację, że nie są fotografowane i są bezpieczne, ale też jakich działań mogą się spodziewać i jakie mają możliwości przemieszczania w wirtualnej rzeczywistości.  

AP: Bardzo zwracasz uwagę na komfort odbiorców, chcesz ich uspokoić.

WL: Zależało mi na intymnym doświadczeniu. A to może nie być prosta miłość od pierwszego wejrzenia. Tutaj potrzebny jest czas na poznawanie się z technologią, czas na zbudowanie zaufania do środowiska doświadczenia. Kiedy zaczynasz ufać tej sytuacji, wtedy potrafisz się bardziej otworzyć na doświadczenie wirtualnej rzeczywistości

AP: Twój pierwszy projekt VR odniósł prawdziwy sukces. Miałabyś rady dla twórców, zwłaszcza sztuki słowa, którzy chcieliby poeksperymentować z VR-em?

WL: Przede wszystkim poleciłabym doświadczanie różnych rzeczy, ukierunkowanie się na wielozmysłowość i przestrzeń, na to, jakie są relacje między ciałem a przestrzenią i co się zapisuje w twojej pamięci; takie pracowanie z wielozmysłową pamięcią doświadczania. Jak ktoś zacznie zanurzać się w swoje wspomnienia, to widzi, że są skonstruowane na zasadzie środowiska. Im więcej zmysłów jest zaangażowanych, tym wspomnienie jest mocniejsze. Warto myśleć o tym, jak różną mamy percepcję i kiedy wchodzenie w intymną strefę, strefę psychicznego komfortu – jest już nadużyciem. Bardzo ważne jest zobaczenie tych możliwości i zagrożeń, które wynikają ze środków, których używasz. To jest myślenie cały czas o tym, gdzie jest odbiorca/odbiorczyni, jego/jej wrażliwość. Dobrze jest obserwować, jak inni działają, żeby podczas reżyserowania wiedzieć, co jest możliwe. VR „Noccc” miał przede wszystkim świetny zespół wrażliwych twórców i twórczyń.

AP: Jak mówisz o całym procesie tworzenia, to raczej akcentujesz to, że trzeba mieć wizję, scenariusz, wiedzieć, co się chce osiągnąć i znać sposoby, środki, potrzebne do realizacji tego zadania (albo umieć o nie zapytać). I znaleźć ludzi, którzy to zrobią tak, żeby było zgodne z twoją wizją. Dobrze rozumiem, że wcale nie musisz być programistą, żeby pisać poezję w VR? Że raczej musisz być… poetą?

WL: Nie, nie musisz być programistą. Choć bez vnLabu to ja bym przez kilka lat myślała, że nie jestem w ogóle osobą, która może coś takiego zrobić. Tam od początku było bardzo dużo zaufania, wiary w nas, że damy radę i – jak wspomniałam – był dobrze dobrany zespół. Ale przede wszystkim trzeba mieć mocno skonstruowaną wizję, albo wiedzieć jakiego doświadczenia nie chcemy wytworzyć. Szanować konstrukcję psychiczną drugiego człowieka.

AP: Czy według ciebie takie „poetyckie doświadczenie VR”, jak często bywa określane VR „Noccc”, to „literatura VR-owa”? Czy w ogóle jest sens posługiwać się taką kategorią?

WL: Myślę, że „VR-owe myślenie” było zawsze uwzględnione w moich działaniach, ponieważ od samego początku brałam pod uwagę przestrzeń i percepcję publiczności (ale uświadomiłam sobie to po czasie dopiero!). VR jest sytuacją doświadczeniową, więc jeżeli twoim zamiarem w tworzeniu literackich utworów jest kreowanie doświadczenia i przestrzeni, to naturalnie możesz zrobić literackie doświadczenie w VR-ze. Tylko, że ja teraz myślę, że wiersz „Noccc” to nie jest utwór VR-owy, on po prostu został napisany jako przestrzenne doświadczenie, więc gdzieś się łatwo w tych VR-owych środkach odnalazł. To fajny, może nawet właściwy, sposób konstruowania tekstów dla VR-u: wychodzenie od konkretnych chwil, elementów, doświadczeń. Natomiast bardzo mnie zastanawia, co by było, gdybym w tym momencie przekierowała swoją uwagę na pisanie czegoś dla VR-u zupełnie od nowa. Rozumiesz, w VR „Noccc” mamy tekst, który już był, a chodzi o to, czy ja już po doświadczeniu skonstruowania tego środowiska, ze znajomością tych wszystkich środków, byłabym w stanie wejść w inny sposób pisania i stworzyć coś równie mocnego, co już rzeczywiście można byłoby nazwać literaturą VR-ową. Na razie to jest tylko szukanie środków, przekonwertowywanie jednego działania na drugie, tłumaczenie jednego medium na drugie.

AP: A powiedz mi jeszcze, czy trudności z dostępem do VR-u, swoista hermetyczność tego medium nie były dla ciebie jakąś barierą artystyczną? VR nie wydaje się też technologią popularną wśród miłośników poezji i literatury. Wiesz, ja oczywiście rozumiem, że przestrzeń slamu też jest zamknięta, że też nie masz tam szerokiej publiczności, ale z VR-em często jest jeszcze tak, że nawet jak bardzo chcesz czegoś doświadczysz, to z powodu różnych, nieraz bardzo prozaicznych, problemów z technologią, to się po prostu nie udaje. A to zniechęca, męczy.

WL: Ale z drugiej strony jest coś fajnego w tym wszystkim: to, że to jest wyjątkowa sytuacja (jak już się uda tego VR-u doświadczyć) oraz to, że masz jako twórca/twórczyni możliwość spotkania z ludźmi, którzy nigdy jeszcze VR-u nie doświadczali. Dlatego też jest takie ważne, co im proponujesz na ten pierwszy kontakt z VR-em. Jakbym miała powiedzieć, jakie doświadczenie VR-owe jest dobre do tego, to myślę, że nasz VR, bo on właśnie dba o to, żeby poprowadzić osobę zanurzoną w sposób subtelny, z uważnością na jej konstrukcję psychiczną.

AP: I nie jest za długi.

WL: Tak, nie jest za długi, dlatego zostawia pewien niedosyt. Możesz oczywiście zanurzyć się kilka razy, jeśli odczuwasz taką potrzebę. VR to nie jest masowe medium, ale z poezją jest podobnie. Mnie się podoba takie działanie ze „szczególnością”, to, że jest w tym coś magicznego, że musisz się wysilić, żeby znaleźć VR-owy pokaz i dotrzeć na niego, że musisz naprawdę chcieć przełamać w sobie lęk przed nową technologią. Myślę, że będzie coraz więcej doświadczeń VR-owych, bo jest ciekawość; technologia będzie się popularyzowała i doświadczenia VR-owe będą wchodziły w inne przestrzenie.

AP: Ciekawa jestem, czy rzeczywiście będziemy w przyszłości mówić też o literaturze, czy choćby tylko poezji w VR. Pozostaje mi podziękować Ci, i za czas poświęcony na tę rozmowę, i za pobudzanie wszystkich zmysłów mojego uwielbiającego czytać ciała. Doświadczenie twojego wiersza w VR z pewnością długo zostanie na mojej liście wspomnień, do których warto wracać.

Więcej na temat romansu literatury z rzeczywistością wirtualną można posłuchać w odcinku podcastu "Mixed Reality in Culture" zatytułowanym "MR Literature", w którym Agnieszka Przybyszewska opowiada o Nocccy oraz o wielu innych projektach. Zapraszamy!

Weronika Lewandowska

Weronika M. Lewandowska – poetka, performerka, doktorka kulturoznawstwa, badaczka nowych mediów, cyfrowych opowieści i doświadczeń immersyjnych. Wykładowczyni kreatywnego pisania i sztuki transmedialnej na Uniwersytecie SWPS oraz trendów w projektowaniu w School of Ideas w Warszawie. VR Creative Consultant and Writer w BioMinds Healthcare XR. Eksperymentuje z interdyscyplinarnymi i dźwiękowymi formami poezji, prowadzi warsztaty twórczego pisania, m.in. z tworzenia form immersyjnych.

Reżyserka, pisarka i producentka wykonawcza doświadczenia VR „Noccc” – wirtualnego poematu erotycznego, który miał swoją premierę na Sundance Film Festival i został nagrodzony za najlepszy projekt dźwięku dla rzeczywistości VR i AR na Cinequest Film & VR Festival w 2021. Scenariusz VR Nocccy oparty jest na jej poemacie „Noccc”, który został przetłumaczony na trzynaście języków i zaprezentowany w ponad 20 krajach na trzech kontynentach. Wiersz ten można było usłyszeć także podczas wystawy The Liberated Voice – Sound Poetry w Palais de Tokyo w Paryżu, na której zaprezentowano najważniejsze zjawiska i kompozycje poezji dźwiękowej XX i XXI wieku. Jej twórczość opublikowano w Rumunii, Południowej Afryce, Estonii i Polsce.

Związana z międzynarodową sceną poezji mówionej (spoken word poetry). Jej melodyczne wiersze są ponad barierami języka. W 2006 roku udowodniła to podczas International Slam!Revue w Berlinie. Od tamtej pory można było usłyszeć ją podczas wielu wydarzeń poetyckich i slamowych zarówno w Polsce, jak i zagranicą (m.in.: Contains Strong Language BBC Festival, European Poetry Night London, Miłosz Festiwal, Festivāls URBAN POETRY, ORDSPRAK Uppsala International Poetry Festival, Spoke'N'Word on Tour, Reims Slam d'Europe, European Slam Meeting w Berlinie). Współpracowała z projektem audiowizualnym plan.kton (Radek Duda, Kordian Piwowarski, Błażej Górnicki VJ Jago), z którym występowała w Polsce i zagranicą (m.in.: na Illustrative Festival Berlin, Budapest Transzfer Literature Festival, Live Performers Meeting w Mexico City, PatchLab/ Bunkier Sztuki w Krakowie). Jej wiersze pojawiły się także na albumie Minoo „We are crazy”, wydanym nakładem czeskiego wydawnictwa Post Lable (2017).

Obecnie w swojej praktyce artystycznej koncentruje się na nowych narzędziach medialnych i immersyjnych sposobach ekspresji, które ingerują w cielesność, ucieleśniają obecność i mają potencjał tworzenia niebinarnych cyfrowych historii. Interesuje się percepcją, tworzeniem awatarów, ludzkim głosem i przyszłością performatywnych działań w wirtualnych środowiskach. Artist in Residence w ramach The Performing Art International Visegrad Fund w Pradze 2020 (360° Poetry Performance dla CrossAttic/Bazaar Festival). Artist in Residence w RUK/Network of Art and Culture Research Centers, Kilba2Lab w Mariborze w 2021. Stypendystka Stypendium Artystycznego Miasta Stołecznego Warszawy oraz Stypendium dla Poetów i Poetek SDK-u w 2021.

Agnieszka Przybyszewska

Agnieszka Przybyszewska – filolog i medioznawca, doktor nauk humanistycznych, na co dzień adiunkt w Katedrze Teorii Literatury Instytutu Kultury Współczesnej Uniwersytetu Łódzkiego, obecnie na stażu w Centre for Cultural and Creative Industries na Bath Spa University. Pasjonatka wszelkich niekonwencjonalnych form literackich – od antycznej literatury wizualnej, przez liberaturę po teksty cyfrowe. Stypendystka NAWA w programie Bekkera (2020‒2022) oraz w brytyjskim projekcie „Amplified Publishing” (2021‒2022), w ramach którego bada VR jako platformę literacką. Laureatka nagrody im. Czesława Zgorzelskiego za najlepszą literaturoznawczą pracę magisterską w Polsce (poświęconą liberaturze i powieści hipertekstowej w Polsce), wielokrotna stypendystka MEN (2004‒2008), autorka książki „Liberackość dzieła literackiego” (2015) oraz kilkudziesięciu artykułów naukowych dotyczących literatury elektronicznej (m.in. typografii kinetycznej, narracji lokacyjnych, literatury (roz)grywalnej, czytania kinetycznego i haptycznego, książek AR), publikowanych po polsku, angielsku i hiszpańsku m.in. w „Tekstach Drugich”, „Przeglądzie Kulturoznawczym”, „Zagadnieniach Rodzajów Literackich” oraz tomach zbiorowych. Współtwórczyni programu twórczego pisania w Uniwersytecie Łódzkim.

Od lat propaguje literaturę elektroniczną w Polsce, była koordynatorką i/lub opiekunką nowatorskich literackich projektów artystycznych, również takich wykorzystujących najnowsze technologie. Ostatnio koordynowała również projekty literackie wykorzystujące AR, współprowadząc z Marcinem Wichrowskim warsztaty „Storytelling & AR. First Steps”, realizowane we współpracy UŁ i PJATK oraz współprowadziła cykl zajęć o storytellingu w AR dla studentów Creative Computing na Bath Spa University.

Jest aktywną członkinią Electronic Literature Organization, jedną z redaktorek „The Writing Platform”, a także coraz mniej początkującym tłumaczem tekstów e-literackich (przełożyła m.in. nagradzane „(Nie)panowanie” S. Bouchardona i V. Volckaerta). Aktualnie pracuje m.in. nad monografią cyfrowej twórczości Kate Pullinger (NAWA), projektem archiwum prac autorki (IDUB) oraz popularnonaukową książką o literaturze elektronicznej.

Pokrewne artykuły
logogram
Stuart Moulthrop

Tekstowe instrumenty

W rozmowie z Noah-Wardrip Fruin

O przyszłości pisania na ekranie

logogram
Andrzej Pająk

Islamskie ogrody i barokowe teksty-maszyny

Porady dla hipertekstowych odgrodników w dwóch odsłonach