Czy sztuczna inteligencja jest w stanie pomóc pisarzom, także naszym, rodzimym, zanurzonym w mięsistej polszczyźnie, którą Olga Tokarczuk uważa za język szczególnie przydatny do wyrażania trudnych rzeczy? Jeszcze kilka lat temu, gdy generacje GPT-2 i GPT-3 dużych modeli SI traktowały języki inne niż angielski po macoszemu, odpowiedź byłaby oczywista. Dziś już tak oczywista nie jest.
Producenci umiarkowanie popularnego programu Sudowrite stworzyli swój własny pisarski model sztucznej inteligencji – Muse, który specjalizuje się w pisaniu prozy i operuje dość giętką polszczyzną. Autorzy od razu zastrzegają, że powinniśmy umiejscowić możliwości modelu na poziomie studenta, w porywach do początkującego pisarza – zarówno gdy prezentujemy zadanie do wykonania (musi być klarowne i mieć jasno określony cel), jak i wtedy, gdy czytamy literacką produkcję Muse. Jeśli chodzi o język polski, warto tak ustawioną poprzeczkę dodatkowo obniżyć, choćby z uwagi na to, że zasoby polszczyzny są dużo mniejsze niż globalnej angielszczyzny. Niemniej jednak pierwsze testy Muse i Sudowrite przynoszą rezultaty znacznie bardziej satysfakcjonujące niż przygody z polszczyzną popularnych, a zatem niewyspecjalizowanych modeli SI, takich jak ChatGPT, Claude czy Gemini. Sam Sudowrite wart jest także uwagi jako konkurencja dla programów do pisania i zarządzania twórczością, takich jak Tinderbox czy Obsidian. W tym i kolejnych wpisach przedstawię Sudowrite oraz jego generatywną twórczość w kontekście polskiej prozy, polskiej stylistyki i naszych rodzimych gatunków.
Zacznijmy od samego programu. Sudowrite to sieciowy edytor tekstu z dodatkowymi modułami i nakładkami, które pozwalają autorom określić ramę fabularną, stworzyć zarysy postaci, wskazać główne punkty intrygi. Po wprowadzeniu przez autora pierwszej sceny swojej opowieści program oferuje drugą fazę generowania tekstu. Autor może wskazać wybrane słowo i zażądać jego dłuższego opisu. W rezultacie pisaniu liniowemu cały czas towarzyszy nadbudowywany obok głównego okna tekstu hipertekst: z wachlarza możliwych podpowiedzi autor wybiera najbardziej mu pasującą i wkleja do głównego tekstu.
Owe hipertekstowe augmentacje tekstu mają charakter sensoryczny – można zażądać rozbudowania jakiegoś elementu przedstawionego o wrażenia wizualne, zapachowe, dotykowe itp., a także o dopowiedzenia, których dominantą jest bardziej metafora niż konkretne cechy wyglądu. W tym drugim przypadku opis oddala się w stronę refleksji, krótkiej impresji, dygresji. Istnieje możliwość zmiany tonu tworzonej przez nas opowieści na „złowieszczy”, „autorytatywny”, „pozytywny”, „romantyczny” czy „zmysłowy”. Oczywiście Sudowrite z chęcią dopowiada także fabułę, bohaterów, lokacje, zdarzenia kluczowe. Ogólny szkielet fabularny oraz poszczególne składowe konstrukcji świata przedstawionego (world-building) nie są jednak wymyślane na poczekaniu. Sudowrite generuje treść w oparciu o solidne zaplecze lokalne, budowane przez indywidualnego autora. Producent programu zachęca, aby użytkownik stworzył własną „Biblię powieści” – fabularny, narracyjny, gatunkowy i stylistyczny mega-prompt, z którego sztuczna inteligencja będzie czerpać, snując swoje opowieści. Na każdym etapie i z dowolnym stopniem przywiązania do szczegółów efekty tego sztucznego powieściopisarstwa można modulować post factum.
Znany z interakcji z popularnymi usługami, takimi jak ChatGPT, interfejs dialogowy w obrębie edytora Sudowrite zostaje rozproszony i zintegrowany z operacjami na samym tekście. Na poziomie metatekstowym każda autorska aktywność – żądanie zmiany tekstu, wprowadzenie dodatkowej informacji, a następnie oczekiwanie na wynik – zamienia się w dialog na temat powstającego dzieła. Ten dialog odbywa się także na mapie powstającej powieści, którą edytor oferuje: można tam rozpisać linie fabuły, zależności między postaciami a scenami, w których występują, szkicować łuki rosnącego napięcia fabularnego itp. Wszystko to stanowi część powieściowej bazy danych, która jest czytana przez AI i otwarta na manipulacje.
Z punktu widzenia teorii hipertekstu Sudowrite należy do zaawansowanych, przyszłościowych systemów hipertekstowych, takich jak Mother, rozwijana na uniwersytecie w Hof, a które na poważnie podejmują zadanie poszerzania ludzkiego intelektu w duchu Vannevara Busha i Douglasa Engelbarta. Nic dziwnego, że po raz pierwszy o programie tym usłyszałem od Kathryn Cramer, autorki opowiadań hipertekstowych pisanych w Storyspace w połowie lat 90. Autorka In Small and Large Pieces testowała za pomocą Sudowrite zdolności imitacyjne ChatGPT na prozie Philipa K. Dicka, o czym szerzej piszę w swojej książce Figury obecności w cyfrowych mediach. Od hipertekstu do sztucznej inteligencji.
Samo pisanie w tym zaawansowanym edytorze wnosi do warsztatu współczesnego autora sporo frajdy i autentycznej, choć sztucznie generowanej, inspiracji. Każdy paragraf, zdanie i słowo mogą pączkować w kolejne paragrafy, zdania i słowa, rozgałęziając się w nieskończonej semiozie. Wizja bezustannego rozplenienia się semantycznych odnóg, która niegdyś przerażała krytyka Krzysztofa Uniłowskiego, dziś – w dobie totalnego rozproszenia i handlu uwagą – nabiera nowego znaczenia. Skupienie się na pojedynczym tekście, stylu, postaciach i świecie, który tekst przedstawia, nawet pośród gabinetu luster, kopii, przeróbek i falsyfikatów podsuwanych przez sztuczną inteligencję, jest wartością samą w sobie. Warto jednak pamiętać, że to nasz intelekt jest poszerzany, i by tak było, musimy wiedzieć, do czego zmierzamy i czego nie chcemy. W przeciwnym razie sami staniemy się jedynie rozszerzeniem sztucznej inteligencji.
Przyjazne linki:
Anglojęzyczne