Boty i generatory, instapoezje i flarfy, twajny i glitch-art znalazły się w najnowszym, specjalnym numerze “Techstów”. Tym razem prezentujemy prace studentów cyfrowych mediów kilku polskich uczelni, którzy w ramach zajęć z kultury i komunikacji cyfrowe nie poprzestali na teorii, lecz zakasali rękawy i z cyfrowej gliny wyrzeźbili coś oryginalnego i własnego. Rezultatem jest solidna dawna młodej polskiej e-literatury!
Autorzy numeru w sposób kreatywny wykorzystują wzory, protokoły i gatunki już znajdujące się w e-literackim obiegu (interaktywna fikcja w Twine, boty na Twitterze, generatory na bazie Wąwozu Taroko lub Przez Park Nicka Montforta, popularne metody glitch-artowe) bądź wypływają na szerokie wody tzw. “nowych nowych mediów”, by wyłuskać poezję z ograniczeń popularnych platform społecznościowych Snapchat i Instagram. Te dwie tendencje pokrywają się z grubsza z dwoma poetykami. Pierwszą wyznaczają formy jednorazowe i stabilne: generatory i interaktywne fikcje. Drugą formy seryjne, ulotne, dystrybutywne: flarfy, boty i instapoezje. Pierwszą grupę można przypisać do poetyki cyfrowego modernizmu, drugą do cyfrowego postmodernizmu. To dobrze, że reprezentowane są oba nurty. W polu literatury elektronicznej, mimo podziału generacyjnego na pre-web, web i post-web, raczej nie reprezentują one historycznego następstwa, lecz autorski wybór tworzywa.
Czy wybierając Twine lub generator jestem zatem cyfrowym modernistą, a Snapchat - cyfrowymi postmodernistą? Mówiąc w skrócie - tak! Pamiętajmy , że są to uproszczenia. Jednak dla samych twórców mogą one stanowić pomocne hasła wywoławcze. Na skrzydle modernistycznym obserwujemy ciekawą tendencję do krystalizacji, konwencjonalizacji i profesjonalizacji przekazu. Jednym z autorów interaktywnej fikcji jest już nie student, lecz absolwent, którego specjalnością jest kreowanie wirtualnych światów. Aby pójść za modernistycznym impulsem i powiedzieć coś nowego w narzędziu, w którym powstało setki dzieł, i wokół którego wyrosła cała społeczność autorów, należy wrócić do źródła: dynamicznej i skryptowej warstwy Twine. Z kolei studenci, którzy sięgnęli po spolonizowane format generatorów Montforta mają silną tendencję do przełamywania i wzbogacania gotowej formuły bądź to przez dodatkowe modalności (wideo) bądź przez społecznościowo nośną tematykę polityczną czy fanowską.
Na skrzydle postmodernistycznym panuje dużo większa dowolność i rozproszenie. Najwyraźniej ścisłe reguły wypowiedzi na Instagramie i Snapchacie sprzyjają rozwojowi form, które nie krystalizują się w gatunki. Dużo tu oryginałów, unikatów i okolicznościówek, które trudno powielić w ramach powtarzalnego artystycznego protokołu. Wachlarz literackiej ekspresji w obrębie mediów społecznościowych będzie się zatem poszerzał. Aby stworzyć coś oryginalnego, na dodatek w trybie tekstowym konieczne jest wyjście poza ramę zakreśloną przez kuratora platformy, choćby w formie dystansu, udziwnienia i zakrzywienia celu komunikatu. Efektem jest rodzaj nowomedialnej ironii prowadzącej do teatralizacji postu. A ironia i teatr mają tysiące twarzy! Świetnie to wróży na przyszłość. Wszystko wskazuje na to, że – jak się to dzieje gdzie indziej na świecie – to studenci kierunków “cyfrowych” formować będą kolejne pokolenia autorów literatury cyfrowej.
Listę prezentowanych prac otwiera Pawet Stępień i jego krolowiezyciapoetry, antyhipsterska, gnomiczna i ironiczna poezja instagramowa, która zdqżyła dorobić się swojej wiernej publiczności. Snapczatowa seria dysmorficznych postów z pierogami w roli głównej, przyprószonymi lekko rymującymi się wierszami to propozycja Aldony Stopy. Na podboj Twittera z kolei wyruszają Natalia Krzemińska, z botem generującym krótkie rezencje filmowe [2], oraz Ewa Sobolewska, której bot zasypuje mikroblogowq platformę niekończącą się serią dialogów Szreka i Osła. Jeszcze inaczej z platformami społecznościowymi mierzy się Anna Banasik, w projekcie zaprzęgnięcia zbiorowej, generatywnej mądrości Google w tworzenie zgrabnych, ciekawie ilustrowanych flarfów. Z kolei w Historii Miłosnej Zosi Gnat elementy narracji lokacyjnej i lokalnego marketingu wspierają próbę fabularyzacji instagramowej telegraficzności, na ogół sprzyjającej poezji. Generatory tekstowe Izabeli Papierskiej, Amandy Kozak, Grega Marusińskiego i Damiana Wito zaskakują pomysłowością tematyczną, której głównym motywem jest podnoszenie kolektywnościowej poprzeczki ustawionej przez Nicka Montforta. Dla amerykańskiego poety programisty programowanie literatury ma być przyjemnością nie pojedynczego autora, lecz duetu, tria, całego zespołu. Motto to wybrzmiewa w każdym z generatorów inaczej, od kolaboratywnego kolażu źródeł u Papierskiej po społeczne, fanowskie, narodowe konteksty Kozak, Marusińskiego i Wito, od porad zdrowotnych poprzez generatywne wzdychania do Magdy Gesler po najświeższe wiadomości z pól kulturkriegu. Wynik jest niemal zawsze zdrowy i kabaretowy:
Parkując między krzesłami, spragniona śląska Jessica
przyniosła mrożone kurczaki aby zrobić fikołka
- a Madzia zapytała DLACZEGO WY TRUJECIE LUDZI?
[2] Na recenzyjną twórczość bota Amandy Kozak zaczęli odpowiadać krytycy filmowi z krwi i kości, wciągnięci do dyskusji przez wywołujący ich po imieniu i nazwisku algorytm.
Sztukę hipertekstu, zwłaszcza w czasach post-webowych, a zatem hipertekstu spod znaku platfrormy Twine, nie jest łatwo opanować. Twine oferuje działania skryptowe, dzięki którym nie tylko warunki logiczne dotyczące toru lektury, ale wszelkie efekty wykorzystujące zasoby psycho-fizjo-materialne postaci są nawlekane na wewnętrzny zegar programu, zsynchronizowany z naszym własnym, więc mogą się wydarzać w czasie rzeczywistym niczym w grze komputerowej. Igor Zych, Karolina Misiarek, Karolina Pędziwiatr i Dominika Dąbek nie podchodzą do medium od ludycznej strony. Są bardziej literaccy niż growi, eksplorują język, a nie kod, preferują realizm w trybie powieściowym, gdzie przedmiotem zmagań jest rzeczywistość (studencka w przypadku pań: Do startu... Gotowi...Zapierdalam!, robotnicza w przypadku eleganckiej opowieści Zycha), a nie realizm w trybie proceduralnym, gdzie stawką jest dzielenie z użytkownikiem pola zdarzeń. To dobrze, na razie. Czekamy na kontynuacje[3].
[3] Póki co znajdujemy się na dojrzałym etapie wstępnym, gdzie świadomość medium zostaje uwypuklona przez jego przyzwolenia i ograniczenia, co dobrze ilustruje adaptacja Karoliny Misiarek, której Circle 2.0 zamienia film na hipertekst. Przedstawieniową i fabulacyjną wydolność medium potwierdzają wszystkie twajnowe utwory.
Całość numeru zamyka blok wybranych prac glitch-artowych, w których tekst i grafika, podane zakłóceniom wysokiego napięcia, nakładają się na portrety i krajobrazy. Autorki demonstrują z jakąż łatwością przychodzi nam dziś nie tylko posługiwanie narzędziami usterkowymi, ale patrzenie na świat w usterkowy sposób. Można wręcz powiedzieć, iż dzieje się tak dlatego, że glitch-art jest częścią nas samych od dawna, tkwi w naszych głowach, komputer pozwala to w końcu wyrazić na masową skalę.
Prace prezentowane w numerze powstały na Uniwersytecie Jagiellońskim (zajęcia "Laboratorium: literatura elektroniczna" w UBU labie prowadzone przez Piotra Mareckiego), Uniwersytecie Łódzkim (zajęcia Moniki Górskiej Olesińskiej i Agnieszki Przybyszewskie w ramach kierunku Nowe Media i Kultura Cyfrowa), Uniwersytecie Warszawskim (kurs prowadzony przez Ewę Szczęsną, Piotra Kubińskiego i Mariusza Pisarskiego), na UNiwersytecie Opolskim (zajęcia z Moniką Górską-Olesinską) oraz na Uniwersytecie Śląskim w Cieszynie (Wydział Projektowania Gier i Przestrzeni Wirtualnej).