CIRCLE 2.0
[[Start]]
<img src=http://www.cognitivebias.org/wp-content/uploads/2016/02/hqdefault.jpg width="500" height="300" alt="Two foxes">
[[O projekcie]] "Circle 2.0" - jest przepisaniem filmu "Circle" z 2015 roku w reżyserii Aarona Hanna i Mario Miscione.
Projekt powstał w 2019 roku w ramach zaliczenia fakultetu - OPOWIEŚCI PRZEPISANE POMIĘDZY MEDIAMI.
Autorką pracy jest Karolina Misiarek, studentka drugiego roku Nowych mediów i kultury cyfrowej na Uniwersytecie Łódzkim.
[[POWRÓT|CIRCLE 2.0]]Ciemność...
Cisza...
Jakby świat nie istniał...
Czas się zatrzymał...
Przestraszony cichy głos: Halo?!
*Kto to powiedział? Dziewczyna?*
[[Otwórz oczy...]]Budzisz się... jakby z głębokiego snu... Stoisz...
*Da się spać stojąc?*
Widzisz w mroku zaledwie zarys ludzi stojących wokół ciebie. Jesteście ustawieni w dwóch kręgach - wewnętrznym i zewnętrznym. Po środku znajduje się pulpit z białym, przerywanym okręgiem, a od niego odchodzą czerwone strzałki, wskazujące na czerwone, małe, okrągłe pola, na których stoicie.
W pomieszczeniu nie widać drzwi, okien, nawet ścian. Jest tylko przestrzeń... czarna... pusta... [[przestrzeń]].
Podnosisz stopę i wysuwasz poza swoje pole.
Nagle słyszysz głośny, wibrujący dźwięk.
"DYYYYYYYYYYYYYYYYYYT"
*Coś jest nie tak...*
Cofasz się.
*Dlaczego ten hałas nikogo nie obudził??*
[[Czekasz aż coś się wydarzy.]]
[[Próbujesz obudzić osobę obok]]Zdezorientowana, ruda dziewczyna robi krok do przodu.
Nagle słyszysz głośny, wibrujący dźwięk.
"DYYYYYYYYYYYYYYYYYYT"
*Coś jest nie tak...*
Cofa się.
*Dlaczego ten hałas nikogo nie obudził??*
[[Czekasz aż coś się wydarzy.]]
[[Próbujesz obudzić osobę obok]]Widzisz jak ruda dziewczyna wyciąga rękę do chłopaka stojącego obok niej. Dzieli ich tylko kilka centymetrów...
"DYYYYYYYYYYYYT" - znów ten ogłuszający dźwięk...
Szybko cofa dłoń, robiąc krok w tył. Piętą wychodzi poza pole.
"DYYYYYYYYT"
Męski głos: Przestań. Nie ruszaj się. Oni nas widzą.
Uspokaja ją ciemnowłosy mężczyzna w rozpiętej, niebieskiej koszuli. Stoi po drugiej stronie kręgu. Wygląda na dziwnie opanowanego...
Ruda dziewczyna: [["Gdzie jesteśmy?? Co to jest??"]]
*Tooo jest jakiś głupi żart...* [[Wyjdź ze swojego pola]]Wyciągasz rękę do osoby po prawej stronie. Dzieli was zaledwie kilka centymetrów...
"DYYYYYYYYYYYYT" - Ten sam nagły, ogłuszający dźwięk.
Szybko cofasz dłoń, robiąc krok w tył. Piętą wychodzisz poza pole.
"DYYYYYYYYT"
Męski głos: Przestań. Nie ruszaj się. Oni nas widzą.
Uspokaja cię ciemnowłosy mężczyzna w rozpiętej, niebieskiej koszuli. Stoi po drugiej stronie kręgu. Wygląda na dziwnie opanowanego...
Ruda dziewczyna: [["Gdzie jesteśmy?? Co to jest??"]]
*Tooo jest jakiś głupi żart...* [[Wyjdź ze swojego pola]]*Nie... To jest jakieś szaleństwo... Nie zostanę tutaj... Musi być jakieś wyjście...*
Odwracasz się tyłem do kręgu i szybko robisz krok.
*Muszę stąd wyjść!*
Kładziesz stopę poza pole. Czas jakby zwolnił... Przenosisz ciężar ciała do przodu...
[["DYYYYYYYYYYYYYT"]]
Chyba... Chyba nie żyjesz...
No cóż... szybko poszło...
Może... [[spróbuj jeszcze raz|Start]]?Mężczyzna: Nie wiem. A jak myślisz?
Nowy kobiecy głos: Halo?! O BOŻE! POMOCY! POMOCY! JOHN!!!
Kobieta po drugiej stronie budzi się przerażona. Miota się. Ma fioletową bluzkę...
Mężczyzna: Spokojnie. Wszystko w porządku! Nic ci nie jest!
Próbuje ją także uspokoić... bezskutecznie...
Kobieta w fiolecie: [["JOHN! GDZIE JESTEŚ!"]]Jedynym źródłem światła są pola na podłodze i ekran...
Głos: HAAALO?!
Młoda dziewczyna o rudych, długich włosach jako jedyna ma otwarte oczy.
*Jak się tu znaleźliście... Co się właściwie stało?*
[[Próbujesz wyjść ze swojego pola]]
[[Nie ruszasz się. Czekasz.]]Czujesz ból przeszywający ci plecy, przechodzący do klatki piersiowej...
Upadasz...
Wszystko znika...
Widzisz tylko [[ciemność...]]Nikt jej nie odpowiada.
W amoku rozgląda się po pomieszczeniu...
Bez chwili namysłu wychodzi ze swojego koła.
"DYYYYYYYYYT"
Z pulpitu na środku wystrzela iskra.
Srebrzysty piorun trafia prosto w klatkę piersiową kobiety.
Upada... oczy ma otwarte... *Nie żyje?*
Ruda dziewczyna: Jezu Chryste, CO TO BYŁO?
Mężczyzna: Nie wiem...
Rozlega się kolejny dźwięk. Tym razem głośniejszy.
Kilkadziesiąt zebranych, śpiących do tej pory osób, budzi się z przerażonym westchnieniem...
Nad waszymi głowami zapala się [[światło]]...Zaniepokojeni, zdezorientowani ludzie rozglądają się wokół... Robi się głośno od przerażonych pytań.
Czarnoskóry chłopak odwraca się w stronę ciała kobiety...
"Cholera!!!" Robi krok w tył.
"DYYYYYYYYYYT" - Strumień energii przeszywa kolejne ciało.
Rozlegają się krzyki osób stojących najbliżej.
"NIE RUSZAĆ SIĘ!"
Kątem oka widzisz, jak mężczyzna ubrany w mundur policyjny sięga po broń... której nie ma...
Opanowany mężczyzna: Widzą, kiedy się ruszamy. Zostańcie na miejscach i nic wam się nie stanie. Nikogo nie dotykajcie.
Rozlega się kolejny dźwięk. Tym razem cichszy, krótszy...
A potem kolejne - nieregularne...
"Dum... Dum, [[dum...]]"Ręka zmarłego mężczyzny unosi się. Na wnętrzu dłoni widać złote kółko. Po kilku sekundach, niewidzialna siła ciągnie ciało w mrok...
Zaraz potem rozlega się miarowe dudnienie... *jakby odliczanie?*
Opanowany mężczyzna: Dobra, teraz...
"DYYYYYYYYYYT" - Hałas przerywa mu w pół zdania. Upada na ziemię bez życia.
Podnosi się wrzawa. Ludzie zaczynają panikować. Między krzykami słychać tylko ciche... dum... dum, dum...dum...dum...
*Ile to może trwać...?!*
Znowu dudnienie... *10...9...8...*
"DYYYYYYYYYYYYT" - tym razem młoda kobieta w długiej sukience...
Głos gdzieś obok:Zabijają nas!
Młody Azjata: Nie oni! [[To my...]]Azjata: Spójrzcie na podłogę... poruszając prawą dłonią przesuwacie zapaloną, białą strzałkę...
Ktoś: Widzę tylko jedną...
Azjata: Najwyraźniej każdy widzi swoją...
*Ale co to znaczy...?*
Azjata: To my... My wybieramy, kto umrze...
Dudnienie... "DYYYYYYYYYYYYT" - umiera chłopak w stroju kelnera...
Azjatka: NIECH NIKT NIC NIE ROBI!
Ludzie znowu wrzeszczą... Nic nie da się zrozumieć... "dum...dum,dum,dum..." *To jakiś obłęd!*
Znowu ten dźwięk - dudnienie... "DYYYYYYYYYYT" - blondynka z zewnętrznego kręgu pada na ziemie.
Ciężarna: To głosowanie! Zabijają tego, kto dostał najwięcej głosów. Jak zaciskacie dłonie - rozlega się dźwięk! Wybieracie!
[["Zagłosujmy na martwą osobę..."]]
[[Milczysz.]]Mężczyzna w czarnym garniturze: Na martwą? To nie wypali...
Czarnoskóry mężczyzna: Spróbujmy! Głosujcie wszyscy na tamtą, martwą kobietę!
Poruszasz dłonią tak, by świecąca strzałka wskazywała pole tamtej kobiety. Zaciskasz dłoń.
"Dum,dum,dum,dum" Słyszysz jak głosują pozostali.
W tle słychać dudnienie...
"DYYYYYYYYT" - ginie wysoki chłopak w niebieskiej czapce...
*Ktoś zagłosował źle...*
Mówiłem, że nie zadziała. Nic nie możemy zrobić.
Nagle odzywa się chłopak bez jednej ręki: [["Nie głosujmy w ogóle."]]
Ktoś w tłumie rzuca: Zagłosujmy na martwą osobę
Mężczyzna w czarnym garniturze: Na martwą? To nie wypali...
Czarnoskóry mężczyzna: Spróbujmy! Głosujcie wszyscy na tamtą, martwą kobietę!
"Dum,dum,dum,dum" Słyszysz jak głosują pozostali.
W tle słychać dudnienie...
"DYYYYYYYYT" - ginie wysoki chłopak w niebieskiej czapce...
*Ktoś zagłosował źle...*
"Mówiłem, że nie zadziała. Nic nie możemy zrobić."
Nagle odzywa się chłopak bez jednej ręki: [["Nie głosujmy w ogóle..."]]Dudnienie znowu się rozlega... Ktoś po cichu zaczyna liczyć...
"10, 9, 8, 7..."
Ludzie stoją z uniesionymi rękami. Nikt nie głosuje.
"...3, 2, 1"
Cisza.
"DYYYYYT" Zapalają się wszystkie strzałki. Mija zaledwie chwilka. Światła gasną. Promień uderza w kobietę w kolorowej spódniczce, stojącą za ciężarną...
Ktoś: Jeśli sami nie wybieramy - wybiera za nas!
Dziewczynka obok ciężarnej zaczyna płakać. Ludzie znowu panikują.
[["CIIISZAAAA!!!|CISZA!!!]]
Młody, co najwyżej dwudziestoletni, chłopak w niebieskiej bluzie przerywa ten chaos. "Rundy odbywają się co jakieś dwie minuty. To mało czasu. Może jak będziemy mniej martwić się o to, kto z nas umrze następny, a skupimy się bardziej na znalezieniu wyjścia, to będziemy w stanie to powstrzymać? Rozejrzałem się po kręgu i zauważyłem 5 czy 6 osób po 70stce. Jeśli to głosowanie, oni powinni pójść pierwsi. I tak niewiele im zostało..."
[[Zgadzasz się z chłopakiem.]]
[[Oponujesz.]]- Ma rację! Najpierw starcy! I tak niewiele im zostało! Zaczniemy od niego, a potem zgodnie ze wskazówkami zegara. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć... to da nam jakieś 10 minut.
Wskazujesz na starszego pana w niebieskim swetrze, który stoi najbliżej ciebie, a potem kolejno, na następne osoby, wyglądające na starsze.
Starszy pan: Ale mam takie samo prawo do życia, jak wy...
- Przeżyłeś już swoje życie...
*10, 9, 8, 7... 3, 2, 1*
"DYYYYYYYYYYT"
Mężczyzna w bezrękawniku: Ktoś może coś pamięta?
- [[Tak,ja pamiętam]]
[[Słuchasz]], co powiedzą inni.- To popieprzony pomysł! Mają takie samo prawo do życia jak my!!!
Chłopak w bluzie: "To popieprzona sytuacja! I tak niewiele im zostało! Zaczniemy od niego, a potem zgodnie ze wskazówkami zegara. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć... to da nam jakieś 10 minut."
Wskazuje na starszego pana w niebieskim swetrze po prawej stronie, a potem kolejno, na następne osoby, wyglądające na starsze.
Starszy pan: Proszę, nie...
Chłopak w bluzie: [[Przeżyłeś już swoje życie, starcze...]]- Utknęliśmy w korku na autostradzie. Próbowaliśmy wydostać się z miasta, ale był zator, więc wyszliśmy z samochodu i zaczęliśmy biec. A potem nastała ciemność.
Kobieta z prawej strony:Tak ja też tyle pamiętam!
Zaczyna się odlicznie... słyszysz jak inni głosują...
"DYYYYYYYYT" - czarnoskóra, starsza kobieta w zielonym swetrze...
Mówisz dalej...
- Zostaliśmy wciągnięci...
Ktoś: Do statku! Kosmici!
Kobieta w kapeluszu: Więc teraz jesteśmy na statku?
Blondynka z tyłu: Myślicie, że inni ludzie też przez to przechodzą? Inne grupy?
Ciężarna: Po co oni to robią?
Kontynuujesz...
- Pamietam małe pomieszczenie, wszystko było czerwone - jak w ciemni, stosy ciał i był tam jeszcze człowiek... nie wiem kto, nie widzę go tutaj...
[[Odliczanie...]]
Odzywa się chłopak w czarnej koszulce i sweterku: Utknęliśmy w korku na autostradzie. Próbowaliśmy wydostać się z miasta, ale był zator, więc wyszliśmy z samochodu i zaczęliśmy biec. A potem nastała ciemność.
Kobieta z prawej strony:Tak ja też tyle pamiętam!
Zaczyna się odlicznie... słyszysz jak inni głosują...
"DYYYYYYYYT" - czarnoskóra, starsza kobieta w zielonym swetrze...
Chłopak mówi dalej: Zostaliśmy wciągnięci...
Ktoś: Do statku! Kosmici!
Kobieta w kapeluszu:Więc teraz jesteśmy na statku?
Blondynka z tyłu: Myślicie, że inni ludzie też przez to przechodzą? Inne grupy?
Ciężarna: Po co oni to robią?
Chłopak kontynuuje: Pamietam małe pomieszczenie, wszystko było czerwone - jak w ciemni, stosy ciał i był tam jeszcze człowiek... nie wiem kto, nie widzę go tutaj...
[[Odliczaniee...]]*10, 9, 8, 7... 3, 2, 1*
"DYYYYYYYYYYT"
Mężczyzna w średnim wieku, w okularach:" No dobrze. A teraz... Ktoś może coś pamięta?"
- [[Tak,ja pamiętam]]
[[Słuchasz]], co powiedzą inni."DYYYYYYT" - siwiejący, czarnoskóry mężczyzna...
Chłopak w bluzie: "Okey. Ktoś jeszcze coś pamięta?"
Starszy mężczyzna w kitce:"Tak! Ja! Widziałem to pomiezczenie! I kosmitów! Byli wysocy i czarni! Mówili coś... jakby po chińsku... albo japońsku..."
Mężczyzna z tatuażem na twarzy: "Pierdolenie! Kłamie, bo jest następny! Chce się uratować!"
Starszy mężczyzna w kitce: "Nie! To prawda! Powiedz im, że tam byłem!"
Wzrok wszystkich pada na ciebie.
[[Zaprzeczasz]]
[[Potwierdzasz]]Starszy mężczyzna w kitce: Naprawdę tam byłem! Dajcie mi się chwilkę zastanowić!
Dudnienie...
Starszy mężczyzna w kitce: Pamiętam! Numery! Pamiętam numery... i było coś jeszcze!
*...3, ...2, ...1*
Pada martwy...
Ktoś: Kto następny?
Chłopak w bluzie: Ona - Wskazuje na kobietę w kapeluszu.
Kobieta: Ja? Nie jestem po 70tce. Mam 52 lata.
Azjata: Nie kłam! A skąd te siwe włosy?
Kobieta: Po chemioterapii. Miałam raka. Ustąpił. Wygrałam z chorobą.
Chłopak w bluzie: Ale może się nawrócić. Z nas wszystkich to ona jest najbliżej śmierci.
Czarnoskóra kobieta: Jestem lekarką. To nieprawda!
Chłopak w bluzie:Przekroczyła 50tkę, więc rak czy nie i tak będzie musiała odejść!
Policjant: Niegodziliśmy się na to! A potem co? Ludzie po 40stce?
Chłopak w bluzie:A co, masz problem?
Policjant: Mam! myślę, że wszyscy po 35 roku życia mają problem!
"10, 9, 8..."
Chłopak:HEJ! NIE! Poczekajcie!
[[Głosujesz na chłopaka|Głosujesz na kobietę w kapeluszu]]
[[Głosujesz na kobietę w kapeluszu]]- Tak! Był tam razem ze mną!
Mężczyzna z tatuażem:"Kłamią oboje, żeby przeżyć!
Dudnienie... *3... 2... 1*
"DYYYYYYYT"
Widzisz błysk.
Czujesz przeszywający ból w klatce piersiowej.
[[Upadasz...]]Chyba... Chyba nie żyjesz...
No cóż... szybko poszło...
Może... [[spróbuj jeszcze raz|Start]]?"DYYYYYYYYT"
Kobieta w kapeluszu: "Może powinniśmy się zastanowić dlaczego zostaliśmy wybrani? Dlaczego wybrali akurat nas? Może jest jakiś powód? Myślę, że powinniśmy się więcej o sobie dowiedzieć, może wtedy to nabierze sensu?"
Beth: "To może ja zacznę. Hej! Jestem Beth. Mieszkam w Kaliforni. Od 11 lat pracuję w kadrach. Mam 36 lat. Jestem singielką. Nie mam dzieci, ale mam dwójkę siostrzeńców..."
Słyszysz nieregularne dźwięki głosowania... Beth mówi dalej, ale jakby nikt jej już nie słuchał...
"DYYYYYYYYYT"
*Dlaczego wybrano właśnie ją?*
Czarnoskóry mężczyzna w średnim wieku:"Może nie powinniśmy się przedstawiać... Tak jest... łatwiej."
Lekarka:"Tak. Zgadzam się. Po co to niepotrzebnie komplikować."
Mężczyzna w bezrękawniku:"Teraz kolejna osoba powinna się wypowiedzieć..."
Wysoki mężczyzna w żółtej koszuli: "Ja powiem. Mam na imię Craig... Oh, miało być bez imion... Zdecydowałem się odezwać, bo obok mnie stoi moja żona i chciałbym was prosić, żebyście na nią nie głosowali. Możecie na mnie, ale ocalcie, proszę, ją."
[[Dudnienie... 10,9,8...]]"DYYYYYYT" - siwiejący, czarnoskóry mężczyzna...
Chłopak w bluzie: Okey. Ktoś jeszcze coś pamięta?
Starszy mężczyzna w kitce:Tak! Ja! Widziałem to pomiezczenie! I kosmitów! Byli wysocy i czarni! Mówili coś... jakby po chińsku... albo japońsku...
Mężczyzna z tatuażem na twarzy: Pierdolenie! Kłamie, bo jest następny! Chce się uratować!
Starszy mężczyzna w kitce: Nie! To prawda! Powiedz im, że tam byłem!
Chłopak patrzy w podłogę... [[milczy...]]Starszy mężczyzna w kitce: "Naprawdę tam byłem! Dajcie mi się chwilkę zastanowić!"
Dudnienie...
Starszy mężczyzna w kitce: Pamiętam! Numery! Pamiętam numery... i było coś jeszcze!
*...3, ...2, ...1*
Pada martwy...
Ktoś: "Kto następny?"
Chłopak w bluzie: "Ona" - Wskazuje na kobietę w kapeluszu.
Kobieta: "Ja? Nie jestem po 70tce. Mam 52 lata."
Azjata: "Nie kłam! A skąd te siwe włosy?"
Kobieta: "Po chemioterapii. Miałam raka. Ustąpił. Wygrałam z chorobą."
Chłopak w bluzie: "Ale może się nawrócić. Z nas wszystkich to ona jest najbliżej śmierci."
Czarnoskóra kobieta: "Jestem lekarką. To nieprawda!"
Chłopak w bluzie:"Przekroczyła 50tkę, więc rak czy nie i tak będzie musiała odejść!"
Policjant: "Niegodziliśmy się na to! A potem co? Ludzie po 40stce?"
Chłopak w bluzie:"A co, masz problem?"
Policjant: "Mam! myślę, że wszyscy po 35 roku życia mają problem!"
"10, 9, 8..."
Chłopak:"HEJ! NIE! Poczekajcie!"
[[Głosujesz na chłopaka|Głosujesz na kobietę w kapeluszu]]
[[Głosujesz na kobietę w kapeluszu]]Starsza, zgarbiona kobieta w okularach pada na ziemię.
Mężczyzna w bezrękawniku: Następna osoba. Może ty! Hej? Mówisz po angielsku?
Wskazuje na mężczyznę w średnim wieku, o ciemnej karnacji, w czapce z daszkiem.
"świetnie. To już po nim."
Kobieta za nim: spokojnie! Ja mówię po hiszpańsku.
Mężczyzna w bezrękawniku: To strata czasu! Po co go marnować na kogoś, kto nawet nie będzie mógł brać udziału w dyskusji?
Tłumaczka: Ale nadal ma prawo do życia!
*10,9,8...*
[[Zagłosuj na Hiszpana|Wstrzymaj się]]
[[Zagłosuj na przypadkową osobę|Wstrzymaj się]]
[[Wstrzymaj się]]*3,2,1...*
Młoda Azjatka upada...
Policjant: Hej! Ja znam faceta z tatuażem! Jesteś mechanikiem. Raul Jimenez. pamiętam cię! Skatowałeś własną dziewczynę!
Mężczyzna z tatuażem: "Nieprawda! Daj spokój. Koleś, mylisz mnie z kimś.
Policjant: Rozpoznałem go po tatuażu! Łza pod okiem!
Mężczyzna:To pamiątka po kuzynie. Został zastrzelony przez taką świnię jak ty!
Policjant:Nie moja wina, że wszyscy jesteście kryminalistami! Powiedz im! Powiedz jak ją skatowałeś! I to nie pierwszy raz!
Ciężarna: Nie powinniśmy ulegać stereotypom.
Mężczyzna:Suka dostała to, na co zasłużyła. Mogła nie pieprzyć się z innym!
*10, 9, 8...*
Raul nie żyje...
Wysoka blondynka: A może o to tu właśnie chodzi? By ocenić kto jest dobry, a kto zły?
Mężczyzna z brodą i długimi włosami:"Chcesz powiedzieć... [[Kto zasłużył na życie?]]"Cisza wydawała się trwać wieki...
Adwokat: "Na jakich podstawach mamy to ocenić?"
Mężczyzna w bezrękawniku:"Liczy się wszystko. Zasady, wartości...
Adwokat:"I mamy mnóstwo czasu, by oceniać każdego indywidualnie."
*"Dum, dum, dum..." 3, 2, 1...*
Upada kobieta w burce...
Czarnoskóry mężczyzna w niebieskiej koszulce:"Hej! Mam pomysł! A może najpierw powybijamy wszystkich czarnych?"
Azjata: "Odpuść z tym rasizmem. Każdy tu gra dla siebie."
Czarnoskóry: "Nie chce być następny, okey? I tak już jesteśmy w mniejszości! Będą nas zabijać, aż nikt nie zostanie!"
Adwokat: "Nie wierzcie w te rasistowskie pierdoły... chce tylko ocalić własny tyłek..."
Policjant:"No pewnie współczujmy biednemu Czarnemu, bo jest mu o wiele ciężej niż nam. jakby nie dostawali wystarczającej pomocy. wszyscy jesteście tacy sami! Chcecie, by tylko wam dawać jakbyście na to zasłużyli!"
*10, 9, 8...*
[[Głosuj na czarnoskórego mężczyznę|Nie głosuj]]
[[Głosuj na policjanta|Nie głosuj]]
[[Nie głosuj]]"Dum... dum, dum, dum"
Policjant:Jezu Chryste, dajcie już spo...
"DYYYYYYYT"
Żołnierz: Musimy zapomnieć o naszych prywatnych uprzedzeniach. To nie pomaga. rasa, narodowość, pochodzenie... to nie ma znaczenia. Musimy spróbować to powstrzymać, a nie się wykłócać
Kobieta w kapeluszu: Jakieś pomysły?
Żołnierz: Próbowaliśmy wstrzymać się od głosu... a co jeśli wymusimy remis?
Żona:Będzie więcej czasu między rundami? Niech każdy głosuje na siebie!
Tłumaczka:Nie można na samego siebie. Nie da się
Żołnierz: Więc niech każdy głosuje na ŻYWĄ osobę z prawej strony, wtedy każdy dostanie dokładnie jeden głos.
*10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1...*
"DYYYYYYT"
Ginie mężczyzna w niebieskiej koszuli, który odliczał dudnienia do końca każdego głosowania...
Kobieta w kapeluszu: Ktoś się pomylił. Spróbujmy [[jeszcze raz]].Widzisz jak ciężarna tłumaczy dziewczynce obok siebie jak ma głosować...
*Mężczyzna za nimi... po lewej stronie...*
*Czy on właśnie zagłosował na ciężarną?*
[[Głosuj na osobę po prawej]]
[[Głosuj na oszukującego mężczyznę]]"Dum, dum, dum..."
Koniec głosowania. Nad głową ciężarnej i mężczyzny, który oszukiwał widnieje złota poświata... Odgłos głosowania rozbrzmiewa ponownie...
"Remis niech każdy zagłosuje jeszcze raz!"
"DYYYYYYYYT"
Mężczyzna upada.
Kobieta w kapeluszu: Jak to się stało? Przecież każdy powinien mieć tyle samo głosów, tak?
Chłopak w czarnej koszulce i sweterku: Nieprawda. On głosował na ciężarną, więc zagłosowałem na niego. Gdybym tego nie zrobił, już pewnie by nie żyła.
Kobieta w kapeluszu: Dlaczego to zrobił?
Chłopak: Już wiemy, że nie możemy głosować sami na siebie, więc co się stanie, jeśli zostanie tylko jedna osoba?
Mężczyzna z brodą: Jedno z nas przeżyje...
Chłopak: To gra. Proces eliminacji. A ten gość pewnie przewidział, że ciężarna albo dziecko mają największe szanse na przeżycie.
Mężczyzna z brodą: Więc jeśli się ich pozbędziemy, MY będziemy mieć [[większe szanse...]]"Dum, dum, dum..."
Koniec głosowania. Nad głową ciężarnej i mężczyzny, który oszukiwał widnieje złota poświata... Odgłos głosowania rozbrzmiewa ponownie...
"Remis niech każdy zagłosuje jeszcze raz!"
"DYYYYYYYYT"
Mężczyzna upada.
Kobieta w kapeluszu: Jak to się stało? Przecież każdy powinien mieć tyle samo głosów, tak?
TY: Nieprawda. On głosował na ciężarną, więc należało zagłosować na niego. bez tego, już pewnie by nie żyła.
Kobieta w kapeluszu: Dlaczego to zrobił?
TY: Już wiemy, że nie możemy głosować sami na siebie, więc co się stanie, jeśli zostanie tylko jedna osoba?
Mężczyzna z brodą: Jedno z nas przeżyje...
TY: To gra. Proces eliminacji. A ten gość pewnie przewidział, że ciężarna albo dziecko mają największe szanse na przeżycie.
Mężczyzna z brodą: Więc jeśli się ich pozbędziemy, MY będziemy mieć [[większe szanse...]]Chłopak bez jednej ręki: Jeśli to prawda, że jedno z nas wyjdzie stąd cało, to powinno być jedno z nich.
Wskazuje na ciężarną i dziewczynkę obok.
Kobieta w kapeluszu: Ciężarna liczy się jako dwoje ludzi!
Adwokat: I tak jedno z nich będzie musiało umrzeć...
*Dudniący dźwięk głosowania*
[[Głosuj na dziecko]]
[[Głosuj na ciężarną|Głosuj na dziecko]]
[[Głosuj na kogoś innego]]"...dum, dum, dum"
Złota poświata ukazuje się nad głową dziecka oraz starszej hinduskiej kobiety. Ludzie głosują jeszcze raz. Nie mijają dwie sekundy...
"DYYYYYYYYYT" - upada Hinduska.
Żołnierz: Zostawcie ciężarną i dziecko. Powinniśmy pomijać je jak najdłużej się da.
Kobieta z krótkimi włosami: Nie słyszała nigdy o antykoncepcji, dlatego będzie żyła?
Mężczyzna w bezrękawniku: Nawet nie wiemy jakim jest dzieckiem? A co, jeśli z niej paskudny bachor?
"Dum, dum, dum..."
Złota poświata ukazuje się nad głowami trzech osób - dziecka, ciężarnej i mężczyzny stojącego tuż obok.
Zanim ktokolwiek zdąży zagłosować...
"Zabijmy je obie!"
Mężczyzna pochyla się do przodu i wyciąga ręce w ich stronę...
Srebrny promień odrzuca go do tyłu i zatrzymuje rytm serca...
Cisza...
Mąż: [[A może ochotnicy...?]]"...dum, dum, dum"
Strzał energii trafia w pierś starszą, hinduską kobietę, stojącą na prawo od dziecka.
Żołnierz: Dobrze, powinniśmy pomijać je jak najdłużej się da.
Kobieta z krótkimi włosami: Nie słyszała nigdy o antykoncepcji, dlatego będzie żyła?
Mężczyzna w bezrękawniku: Nawet nie wiemy jakim jest dzieckiem? A co, jeśli z niej paskudny bachor?
"Dum, dum, dum..."
Złota poświata ukazuje się nad głowami trzech osób - dziecka, ciężarnej i mężczyzny stojącego tuż obok.
Zanim ktokolwiek zdąży zagłosować...
"Zabijmy je obie!"
Mężczyzna pochyla się do przodu i wyciąga ręce w ich stronę...
Srebrny promień odrzuca go do tyłu i zatrzymuje rytm serca...
Cisza...
[[A może ochotnicy...?]]Cisza... *Czyżby nikt się nie zgłaszał...?*
Niski, ciemnowłosy chłopak: Ja się zgłaszam. nie chcę nikogo zabijać od tak.
Chłopak bez ręki: Ile masz lat?
Niski chłopak: Szesnaście.
Chłopak bez ręki:Nie, ktoś inny. To dzieciak!
Mężczyzna w bezrękawniku: Jeśli ktoś chce być ochotnikiem, musimy to uszanować, niezależnie od tego kim jest. Jak masz na imię synu?
Niski chłopak: Shaun
Mężczyzna w bezrękawniku: jesteś pewny swojej decyzji?
Wysoki, ciemnoskóry mężczyzna w średnim wieku: NIE. Ja to zrobię. W porządku.
Głosowanie się zaczyna. Mężczyzna zapina marynarkę. Odwraca się dumnie. I robi krok do przodu.
"DYYYYYYYT"
Mężczyzna w bezrękawniku: Chłopaku! Nadal chcesz być ochotnikiem?
Shaun: [[Tak...]]
[[Zagłuszasz nastolatka i zgłaszasz się na ochotnika]]Adwokat: Prawdziwy z ciebie bohater. Jeśli przeżyję, nazwę twoim imieniem kolejne dziecko...
"Dum, dum, dum..."
Shaun odwraca się powoli... robi krok...
Adwokat: Dzięki, Scott
Mężczyzna w bezrękawniku: Tak, dzięki, Scott.
Chłopak bez ręki: Dupki, miał na imię Shaun!
Żołnierz: Wystarczy...
Adwokat: Tak, czas ucieka... potrzebujemy ochotnika...
Powoli palec podnosi mała, pulchna kobieta...
"Ja się zgłoszę."
Mówi ledwo powstrzymując łzy...
"Mój syn, Oscar, zmarł w zeszłym roku. Jechał na swoim motorze..."
Mężczyzna po jej prawej stronie: "[[Znów go zobaczysz. Na pewno.]]"
KObieta: Odchodzę w pokoju. Żegnajcie wszyscy..."
Odwraca się i odchodzi...Mężczyzna w czarnym garniturze: "Zobaczysz go, na pewno..." co za pierdoły...
Mężczyzna: Poświęciła się dla nas. Bóg nad nami czuwa. Ma plan musimy tylko w to uwierzyć.
Azjata: Skąd wiesz?
Mężczyzna: Jestem pastorem.
Mężczyzna w czarnym garniturze: Stanie tutaj i gadanie o wierze, gdy dookoła padają ludzie - To żart. Jeśli Bóg istnieje to ma nas gdzieś! Jeśli masz w coś wierzyć, to uwierz w to, bo to jest dziełem Boga. TO jest twój Bóg!
Mąż: Uspokój się!
Mężczyzna w czarnym garniturze: Bo co? Zabijesz mnie, bo mam swoje zdanie? Liczy się tak samo jak twoje. Ludzie się ze mną zgadzają!
Mąż: 95% ludzi wierzy w Boga. Jesteście w mniejszości.
Mężczyzna w czarnym garniturze: W takim razie 95% ludzi to idioci.
[[Głosuj na ateistę]]
[[Głosuj na kogoś innego]]
[[Wstrzymaj się od głosu|Głosuj na ateistę]]Znów jest cicho... nikt o nic nie pyta...
Odwracasz się.
Zamykasz oczy.
*To tak ma wyglądać twój koniec?*
Robisz krok. Stopa dotyka podłogi.
"DYYYYT"
Ból przeszywa ci plecy... przechodzi do klatki piersiowej...
[[Ciemność....]]Hmm... Poświęcasz się...
Szkoda, że w połowie drogi...
Może... może [[spróbuj jeszcze raz|Start]]?Remis...
Ateista zremisował z dziewczyną, która do tej pory nie odezwała się nawet raz.
Ateista: Zabijecie mnie, bo boicie się, że mam rację?!
Dziewczyna: Czekajcie! Proszę! Nie powiedziałam nic złego. On powiedział...
"DYYYYYYYT"
Mąż: "Zdaje się, że Bóg ci odpuścił. na kolejne dwie minuty..."
Ateista przez chwilę patrzy w sufit. Próbuje się uspokoić.
Patrzy na kobietę obok. Blondynka. Wysoka i atrakcyjna.
Ateista: Znam tę dziewczynę. Tak, znam cię skądś.Jesteś aktorką? Stacey coś tam! Tak!
Dziewczyna: Nie. Christina. Nie jestem aktorką.
Ateista: Ah, tak! Stacey to twój pseudonim artystyczny! Jesteś gwiazdą porno! Ale bardziej mi się podobałaś bez sztucznych piersi!
Christina: Co?! Nie gram w żadnym porno! Co ty robisz?
Ateista: Kto zapłacił za twoje piersi? Twój szef?
Christina: Co? Tak, ale... David to też...Ja nie jestem...
Ateista: Myślałaś, że jak załtwisz sobie biust to David zostawi dla ciebie żonę i dzieci?
"Dum, dum, dum..."
[[Głosuj na Christinę|Głosuj na Ateistę]]
[[Głosuj na Ateistę]]"DYYYYYT"
Christina wybucha płaczem...
Mężczyzna w bezrękawniku: Uważam, że powinniśmy wziąć pod uwagę to, czy ktoś ma rodzinę, dzieci...
Azjata: Dlaczego? Ile masz dzieci?
Mężczyzna w bezrękawniku: Siedmioro.
Azjata: Oczywiście.
Mąż: Tak! My mamy córkę!
Żona: Emily! Ma trzy lata.
Azjata: Ja jestem dzieckiem!
Ruda dziewczyna: Ja też.
Mężczyzna w bezrękawniku: Uważam, że jeśli nie macie dzieci, powinniście zgłosić się na ochotnika.
Adwokat zwraca się do kobiety obciętej na krótko: A ty? Ile masz lat?
Kobieta: 35, ale mam dziecko. Córkę.
Adwokat: Jesteś po ślubie?
Kobieta: Tak.
Adwokat: Co robi twój mąż?
Kobieta: Ja nie... Skąd to nagłe zainteresowanie mną?
Adwokat: Wszyscy rozmawiamy szczerze. Ja mam 41 lat. Troje dzieci. jestem od 12 lat żonaty z tą samą wspaniałą kobietą. To tyle... [[twoja kolej]]."Dum, dum, dum... DYYYYYYT" - Ruda dziewczyna pada bez życia...
Kobieta: Wychowałam czwórkę młodszego rodzeństwa, bo ojciec był heroinistą, a matka miała depresję. Potem dostałam stypendium na Uniwersytecie Vassar, trzy lata służyłam w Korpusie Pokoju w Nepalu, od powrotu do kraju pracuję w instytucji non profit.
Adwokat: Wciąż nie odpowiedziałaś na pytanie. Co robi twój mąż?
Kobieta: Mam żonę.
Adwokat: Oou. Jesteś lesbijką.
Chłopak bez ręki: Jest homo. Co to ma do rzeczy?
Adwokat: Myślisz, że można wychowywać dziecko w takim środowisku? Dwie mamusie? Może to nie tak złe, jak dwóch facetów, ale to nadal grzech. Może i lepiej, że tu jesteś. Dasz tej dziewczynce szansę na normalne życie...
[[Głosuj na lesbijkę|Głosuj na Adwokata]]
[[Głosuj na Adwokata]]
Lesbijka: Myślisz, że jestem jedyna...Tchórze."DYYYYYYYT"
Niski, czarnoskóry mężczyzna: Mój syn jest gejem... i nie ma w nim ani krzty zła.
Mężczyzna z brodą: Mamy problem. jesli jedno z nas może przeżyć, bo nie może głosować na siebie... co w sytuacji, kiedy zostaną dwie osoby. Będzie remis i obie zginął, bo mogą głosować tylko na drugą osobę.
[[Jedna osoba może się poświęcić...]]
Christina: A co jeśli zostanie ciężarna i dziecko...?
Żołnierz: Będą musiały zdecydować...
Lekarka: Albo zdecydujemy za nie...
Minęły dwie minuty...
Lekarka i niski, czarnoskóry mężczyzna zremisowali...
"DYYYYT"... "DYYYYT"
Oboje upadają na ziemie.
Kobieta w kapeluszu: Co się stało?
Mężczyzna z brodą: Zremisowali. Nie mogą oboje żyć.
Kobieta w kapeluszu: Myślałam, że z braku głosów wybór był przypadkowy...
Mężczyzna z brodą: Najwyraźniej nie przy remisie. Jedno z nich musi umrzeć.
Mężczyzna w bezrękawniku: Chcecie, żeby same podjęły decyzję? Dzieciak? Dla niej to za duża odpowiedzialność. To my musimy zrobić.
Mąż: Ale gdybyśmy mieli wybrać... [[To którą z nich?]]Mężczyzna w bezrękawniku: Czym się zajmujesz?
Ciężarna: masz na myślę pracę?
Azjata: Tak, bo praca ma nam pomóc, by ocenić kto zasługuje na to, by żyć...
Mężczyzna w bezrękawniku: Niektórzy dają od siebie społeczeństwu więcej niż inni... Na świecie jest dużo bezrobotnych matek... Czym zajmuje się ojciec dziecka? Wiesz w ogóle kim jest?
Ciężarna: Tak! Wiem!
Lesbijka: Starczy tej inkwizycji!
"Dum, dum, dum"
Promień trafia Azjatę...
Chłopak bez ręki: A ty co robisz?
Mężczyzna w bezrękawniku: Pracuję w banku. Haruję każdego dnia i przekazuję pokaźne sumy na cele dobroczynne. A ty co robisz? pobierasz zasiłek dla inwalidów? Musimy ustalić jakąś miarę jak zdecydować, kto przejdzie dalej...
Chłopak bez ręki: ja wiem tyle, że albo dziecko, albo ciężarna będą życ, dopóki mam coś do powiedzenia.
Kolejne głosowanie...
Pada tłumaczka.
Mężczyzna w bezrękawniku: Chyba wszyscy wiemy, co to oznacza... Jej nie ma, Hiszpan będzie [[następny...]]
Ludzie przekrzykują się... kłócą...
Kto zasługuje na śmierć...
Kto powinien umrzeć,by ktoś inny mógł przeżyć...
Czy będziesz w stanie zabić dziecko... by samemu przeżyć?
Czy będziesz w stanie się poświęcić, by pozwolić mu przeżyć...
Ile warte jest jeszcze nienarodzone życie...
"Dum, dum, dum..."
Znowu remis.
[[Głosuj na dziecko|Głosuj na Hiszpana]]
[[Głosuj na Hiszpana]]Mężczyzna w bezrękawniku: Szybko! Głosujcie na dziecko! Pozbądźmy się jej w końcu!
Niewielu zauważyło, że tuż przed śmiercią, kilka minut temu... Tłumaczka szeptała coś do Hiszpana...
Do niewielu dotarło, że Hiszpan może być bardziej miłosierny od obecnych tu ludzi...
Rozlegają się dźwięki głosowania...
Hiszpan patrzy na dziewczynkę...
"DYYYYYT"
Krok w tył.
Ten jeden mały krok pozwolił jej żyć przez jeszcze co najmniej dwie minuty...
Mężczyzna w bezrękawniku:Aaaaaaah! Tak blisko...
Żołnierz: Jesteś żałosny człowieku! Żeby się ocalić, zabiłbyś dziecko!
Mężczyzna w bezrękawniku: Żebyś wiedział! Chcę żyć! [[Tak jak i ty]]!Mężczyzna w bezrękawniku: Jestem złym człowiekiem, bo nie chcę tu zdechnąć? Pozbądźmy się ich obojga! I dziecka, ciężarnej! Zaczynając od małej! To wszystkim nam da równe szanse na przeżycie!
Mężczyzna z brodą: Tak! Ma rację. Potrzebujemy sześciu osób dla równowagi.
Chłopak bez ręki: To nie jest gra!
Mężczyzna z brodą: Tak! Ale wybierając strony stwarzasz grę! My wybraliśmy stronę, która uważą, że wszyscy obecni są równi. Nikt nie jest wyjątkowy i zwłaszcza ty powinieneś to wiedzieć!
Mężczyzna w bezrękawniku: Hej ty! Kochasz swoją żonę, prawda? Chcesz dać jej szansę na przeżycie? chcesz ją ocalić czy nie?!
Mąż waha się przez chwilę, ale zgadza się... nawet nie patrząc na żonę...
"Dum, dum, dum"
[[Głosuj na dziewczynkę|Głosuj na mężczyznę w bezrękawniku]]
[[Głosuj na mężczyznę w bezrękawniku]]
Remis...
Czarnoskóry mężczyzna w niebieskiej koszulce: Dobrze! niech znowu będzie remis! Oboje umrą! To sprawiedliwe!
"Dum"
"DYYYYT"
Ciało mężczyzny ląduje na podłodzę... Dziewczynka płaczę...
Żona nie głosowała za drugim razem. Nie mogła zagłosować na dziecko...
Mężczyzna z brodą: Christina, chcesz przeżyć prawda?
Christina: Tak, ale... Ja... Nie zagłosuję na dziecko... Nie chcę...
Mężczyzna z brodą:Zagłosujmy wszyscy na chopaka bez ręki! Szanse się wyrównają i będziemy mogli normalnie rozmawiać.
Chłopak bez ręki: Nie ma o czym gadać...
[[Minęły dwie minuty...]]Jednoręki chłopak nie żyje...
czarnoskóry mężczyzna: Następny niech będzie żołnierzyk
*Głowa ci pęka... masz dosyć... *
Żołnierz: Zagłosujmy na żonę.
Mąż: Co?!
Żołnierz: Jeśli ci na niej zależy, to zmień stronę! Decyduj!
Mąż: Okey! Okey! Okey! Przejdę! Wybierzcie kogoś innego!
Żołnierz: Głosujcie wszyscy na czarnego gościa!
"dum, dum, dum"
Mężczyzna z brodą: Gratulacje! Właśnie zabiłeś swoją żonę, bo mój plan mógł dać jej szansę na życie! Zresztą, pewnie nawet nie jesteście małżeństwem... pomyślcie tylko jakie jest prawdopodobieństwo, że są tu jedynym małżeństwem i stoją obok siebie? [[Zastanówcie się!]]Christina: Po co mieliby kłamać?
Mężczyznę z brodą: Żeby przeżyć! Nikt nie chce zabić czyjejś żony czy męża w obecności tego drugiego...Zmyślili to wszystko...
Mąż: Czyżby?
Mężczyznę z brodą: Jak długo jesteście małżeństwem?
Mąż: 5lat
Mężczyznę z brodą:Jak mają na imię jego rodzice?
Żona: Mark i Lisa.
Lesbijka: Jak ma na imię twój mąż?
Mężczyznę z brodą: kiedy pierwszy raz przemówił, powiedział swoje imię...
Żona:...
Mężczyznę z brodą: Zróbmy między nimi remis...
Mąż: Dobra, kłamaliśmy, ale to był jej pomysł! Zabijcie tę sukę!
"DYYYYYT"
Mężczyznę z brodą: Czemu płaczesz? Nie trzeba było kłamać!
Fałszywa żona: Nie kłamała! jestem mężatką! Ale nie z nim. I mam córkę! Emily!
"Dum, dum, dum..."
Lesbijka: Na kogo głosować?
Mężczyznę z brodą: Na żołnierza
Christina: Nie, [[wybierzcie kogoś innego...]]Pięcioro ludzi ma nad sobą łunę złotego światła...
[[Głosuj na żołnierza|Głosuj na mężczyznę z brodą]]
[[Głosuj na kobietę w kapeluszu|Głosuj na mężczyznę z brodą]]
[[Głosuj na lesbijkę|Głosuj na mężczyznę z brodą]]
[[Głosuj na mężczyznę z brodą|Głosuj na mężczyznę z brodą]]
[[Głosuj na Christinę|Głosuj na mężczyznę z brodą]]
"DYYYT"
"DYYYT"
"DYYYT"
"DYYYT"
Mężczyzna z brodą: Okey. Zostało nas siedmioro. Potrzebna nam czwórka... Czyli jaa... Fałszywa żona, jeszcze masz szansę przeżyć...
Fałszywa żona: Zgadzam się...
Mężczyzna z brodą: Milczący mężczyzno... jak udało ci się zajść tak daleko, nie mówiąc ani słowa...? Nie mówisz? Ale zakładam, że jesteś ze mną. Czyli trzy...Ciężarna... Wiesz jakiej dziecko jest płci?
Ciężarna: Nie...
Mężczyzna z brodą: Nie chcesz się dowiedzieć?
Ciężarna: Oczywiście, że chcę, ale nie zagłosuję...Nie zrobię tego...
Mężczyzna z brodą: W takim razie zabijasz własne dziecko! A ty? Pastorze?
Pastor: Boże, wybacz mi...
[[Krok w tył...]]
"DYYYYT"
Mężczyzna z brodą: Łooohooo... Dziękuję Jezu! Haha! Zostaje trzy na trzy... Proponuję układ. Oddasz mi dziecko, a oddam ci któreś z tych dwojga? Fałszywa żona albo milczący typ. Co ty na to?
*Mężczyzna ciągle stojący po lewej stronie... Czy kiedykolwiek się odezwał? Nie przypominasz sobie... Nie ruszał się nawet. A zaszedł tak daleko, nie zwracając na siebie uwagi... Nigdy nie głosował...
[[Zgadzam się.]]
Dziewczynka w zamian za fałszywą żonę.
Nasza trójka głosuje na jedną, wasza na drugą... Głosujemy kolejno...Ty głosujesz najpierw...
Fałszywa żona, nadal wierzy mężczyźnie z brodą, że doprowadzi ją do końca...
Potem ciężarna i mała dziewczynka... ze łzami w oczach...
Przyszedł czas na milczącego mężczyznę... nie rusza się... nie odzywa...
Czas ucieka...
"Dum, dum, dum..."
Mężczyzna z brodą: No już! Na co czekasz! Hej!
"DYYYYYT"
Fałszywa żona upada z cichym jękiem.
On nigdy nie głosował. Nigdy się nie odezwał. A doszedł [[tak daleko]].Ty: Czy to nie przypadek, że on nigdy nie głosował, nigdy się nie odezwał... jako jedyny, a ciągle żyje?
Mężczyzna z brodą: czyli zaszedł tak daleko, bo nigdy nie brał udziału?
Ty: Nie wiem, może...
Mężczyzna z brodą: Więc to znaczy, że on przeżyje?
Ty: Możliwe...
Mężczyzna z brodą: Sprawdźmy to!
[[Głosuj na mężczyznę z brodą...]] (Oszukaj)Mężczyzna z brodą: Chwilkę...
Ty, dziewczynka i ciężarna głosujecie na mężczyznę z brodą...
"DYYYYT"
Zostało was tylko czworo...
Ty: On wie, że nie mamy wyboru... Musimy na niego zagłosować...
"Dum, dum, dum"
[["DYYYYYYT"]]Ciężarna: Prawie koniec...
Ty: Nie zdecyduję za was... Same musicie podjąć decyzję...
Dziewczynka: ...ja pójdę.
Ty: Dla nienarodzonego dziecka, tak?
Dziewczynka kiwa głową...
Ty: Jesteś bardzo odważna. Jak masz na imię?
Dziewczynka: Katie.
Ty: Okey Katie, zrobimy to razem, okey?
Katie: Aha...
"Dum, dum, dum"
Ty: Katie, nie ma już czasu... teraz!
Dziewczynka robi krok do przodu...
Zrób to samo - [[uratuj ciężarną.]]
Nie ruszaj się z miejsca i zagłosuj na ciężarną - [[uratuj siebie]]Robisz krok poza swoje pole.
Prąd przeszywa ci klatkę piersiową.
Spadasz...
W ciemność...
[[Coraz głębiej...]]Dziewczynka przekracza swoje pole...
Ty nie ruszasz się z miejsca... Szybkim ruchem ręki zaznaczasz polę ciężarnej...
Tylko przez chwilę widzisz jej zraniony... zdradzony wzrok...
Nie możesz go znieść. Zaciskasz powieki...
"DYYYYT"... "DYYYYYT"....
Cisza...
"Dum, dum, dum"
Czyli... czyli to nie [[koniec]]?Chyba... chyba nie żyjesz...
Ale uratowałeś ciężarną...
Chyba...
A tak mało brakowało...
Może... Może [[spróbuj jeszcze raz|Start]]?Otwierasz oczy...
Na podłodze widzisz ciało kobiety...
Nad jej brzuchem znajduje się łuna złotego światła...
Nienarodzone dziecko...
[[Głosujesz]]? Czy [[nie]]?Wszystko gaśnie...
Ciemność...
Czujesz gaz...
Budzisz się na środku opustoszałej ulicy. W oddali widzisz garstkę ludzi przy drucianym ogrodzeniu...
Patrzą na statki kosmiczne...
Podchodzisz bliżej... Widzisz małe dzieci... kobiety w ciąży...
Czy one też przeszły przez to samo, co [[Ty]]?Robisz krok poza swoje pole.
Prąd przeszywa ci klatkę piersiową.
Spadasz...
W ciemność...
[[Coraz głębiej..]]Chyba... chyba nie żyjesz...
Ale uratowałeś nienarodzone jeszcze dziecko...
Chyba...
A tak mało brakowało...
Może... Może [[spróbuj jeszcze raz|Start]]?Chyba... Chyba udało Ci się dożyć końca...
A może... może spróbuj to przeżyć... [[jeszcze raz|Start]]?Dudnienie znowu się rozlega... Ktoś po cichu zaczyna liczyć...
"10, 9, 8, 7..."
Ludzie stoją z uniesionymi rękami. Nikt nie głosuje.
"...3, 2, 1"
Cisza.
"DYYYYYT" Zapalają się wszystkie strzałki. Mija zaledwie chwilka. Światła gasną. Promień uderza w kobietę w kolorowej spódniczce, stojącą za ciężarną...
Ktoś: "Jeśli sami nie wybieramy - wybiera za nas!"
Dziewczynka obok ciężarnej zaczyna płakać. Ludzie znowu panikują.
[["CIIISZAAAA!!!]]
Młody, co najwyżej dwudziestoletni, chłopak w niebieskiej bluzie przerywa ten chaos. "Rundy odbywają się co jakieś dwie minuty. To mało czasu. Może jak będziemy mniej martwić się o to, kto z nas umrze następny, a skupimy się bardziej na znalezieniu wyjścia, to będziemy w stanie to powstrzymać? Rozejrzałem się po kręgu i zauważyłem 5 czy 6 osób po 70stce. Jeśli to głosowanie, oni powinni pójść pierwsi. I tak niewiele im zostało..."
[[Zgadzasz się z chłopakiem.]]
[[Oponujesz.]]
[[Milczysz|001]]Chłopak w bluzie: I tak niewiele im zostało! Zaczniemy od niego, a potem zgodnie ze wskazówkami zegara. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć... to da nam jakieś 10 minut.
Wskazuje na starszego pana w niebieskim swetrze po prawej stronie, a potem kolejno, na następne osoby, wyglądające na powyżej 70tki.
Starszy pan: "Proszę, nie..."
Chłopak w bluzie: "[[Przeżyłeś już swoje życie, starcze.]]"*10, 9, 8, 7... 3, 2, 1*
"DYYYYYYYYYYT"
Mężczyzna w bezrękawniku: No dobrze. A teraz... Ktoś może coś pamięta?
- [[Tak,ja pamiętam]]
[[Milczysz i słuchasz]], co powiedzą inni.Odzywa się chłopak w czarnej koszulce i sweterku: Utknęliśmy w korku na autostradzie. Próbowaliśmy wydostać się z miasta, ale był zator, więc wyszliśmy z samochodu i zaczęliśmy biec. A potem nastała ciemność.
Kobieta z prawej strony:Tak ja też tyle pamiętam!
Zaczyna się odlicznie... słyszysz jak inni głosują...
"DYYYYYYYYT" - czarnoskóra, starsza kobieta w zielonym swetrze...
Chłopak mówi dalej: Zostaliśmy wciągnięci...
Ktoś: Do statku! Kosmici!
Kobieta w kapeluszu: Więc teraz jesteśmy na statku?
Blondynka z tyłu: Myślicie, że inni ludzie też przez to przechodzą? Inne grupy?
Ciężarna: Po co oni to robią?
Chłopak kontynuuje: Pamietam małe pomieszczenie, wszystko było czerwone - jak w ciemni, stosy ciał i był tam jeszcze człowiek... nie wiem kto, nie widzę go tutaj...
[[Odliczaniee.]]"DYYYYYYT" - siwiejący, czarnoskóry mężczyzna...
Chłopak w bluzie: Okey. Ktoś jeszcze coś pamięta?
Starszy mężczyzna w kitce: Tak! Ja! Widziałem to pomiezczenie! I kosmitów! Byli wysocy i czarni! Mówili coś... jakby po chińsku... albo japońsku...
Mężczyzna z tatuażem na twarzy: Pierdolenie! Kłamie, bo jest następny! Chce się uratować!
Starszy mężczyzna w kitce: Nie! To prawda! Powiedz im, że tam byłem!
Chłopak patrzy w podłogę... [[milczy.]]Starszy mężczyzna w kitce: Naprawdę tam byłem! Dajcie mi się chwilkę zastanowić!
Dudnienie...
Starszy mężczyzna w kitce: Pamiętam! Numery! Pamiętam numery... i było coś jeszcze!
*...3, ...2, ...1*
Pada martwy...
Ktoś: Kto następny?
Chłopak w bluzie: Ona - Wskazuje na kobietę w kapeluszu.
Kobieta: Ja? Nie jestem po 70tce. Mam 52 lata.
Azjata: Nie kłam! A skąd te siwe włosy?
Kobieta: Po chemioterapii. Miałam raka. Ustąpił. Wygrałam z chorobą.
Chłopak w bluzie: Ale może się nawrócić. Z nas wszystkich to ona jest najbliżej śmierci.
Czarnoskóra kobieta: Jestem lekarką. To nieprawda!
Chłopak w bluzie:Przekroczyła 50tkę, więc rak czy nie i tak będzie musiała odejść!
Policjant: Niegodziliśmy się na to! A potem co? Ludzie po 40stce?
Chłopak w bluzie:A co, masz problem?
Policjant: Mam! myślę, że wszyscy po 35 roku życia mają problem!
"10, 9, 8..."
Chłopak:HEJ! NIE! Poczekajcie!
[[Głosujesz na chłopaka|Głosujesz na kobietę w kapeluszu]]
[[Głosujesz na kobietę w kapeluszu]]
[[Nie robisz nic]]"DYYYYYYYYT"
Kobieta w kapeluszu:Może powinniśmy się zastanowić dlaczego zostaliśmy wybrani? Dlaczego wybrali akurat nas? Może jest jakiś powód? Myślę, że powinniśmy się więcej o sobie dowiedzieć, może wtedy to nabierze sensu?
Beth:To może ja zacznę. Hej! Jestem Beth. Mieszkam w Kaliforni. Od 11 lat pracuję w kadrach. Mam 36 lat. Jestem singielką. Nie mam dzieci, ale mam dwójkę siostrzeńców...
Słyszysz nieregularne dźwięki głosowania... Beth mówi dalej, ale jakby nikt jej już nie słuchał...
"DYYYYYYYYYT"
*Dlaczego wybrano właśnie ją?*
Czarnoskóry mężczyzna w średnim wieku:Może nie powinniśmy się przedstawiać... Tak jest... łatwiej.
Lekarka:Tak. Zgadzam się. Po co to niepotrzebnie komplikować.
Mężczyzna w bezrękawniku:Teraz kolejna osoba powinna się wypowiedzieć...
Wysoki mężczyzna w żółtej koszuli: Ja powiem. Mam na imię Craig... Oh, miało być bez imion... Zdecydowałem się odezwać, bo obok mnie stoi moja żona i chciałbym was prosić, żebyście na nią nie głosowali. Możecie na mnie, ale ocalcie, proszę, ją.
[[Dudnienie... 10,9,8..]]Starsza, zgarbiona kobieta w okularach pada na ziemię.
Mężczyzna w bezrękawniku: Następna osoba. Może ty! Hej? Mówisz po angielsku?
Wskazuje na mężczyznę w średnim wieku, o ciemnej karnacji, w czapce z daszkiem.
Świetnie. To już po nim.
Kobieta za nim: Spokojnie! Ja mówię po hiszpańsku.
Mężczyzna w bezrękawniku:To strata czasu! Po co go marnować na kogoś, kto nawet nie będzie mógł brać udziału w dyskusji?
Tłumaczka:Ale nadal ma prawo do życia!
*10,9,8...*
[[Zagłosuj na Hiszpana|Wstrzymaj się]]
[[Zagłosuj na przypadkową osobę|Wstrzymaj się]]
[[Nie głosuj...]]*3,2,1...*
Młoda Azjatka upada...
Policjant: Hej! Ja znam faceta z tatuażem! Jesteś mechanikiem. Raul Jimenez. pamiętam cię! Skatowałeś własną dziewczynę!
Mężczyzna z tatuażem: Nieprawda! Daj spokój. Koleś, mylisz mnie z kimś.
Policjant: Rozpoznałem go po tatuażu! Łza pod okiem!
Mężczyzna:To pamiątka po kuzynie. Został zastrzelony przez taką świnię jak ty!
Policjant:Nie moja wina, że wszyscy jesteście kryminalistami! Powiedz im! Powiedz jak ją skatowałeś! I to nie pierwszy raz!
Ciężarna: Nie powinniśmy ulegać stereotypom.
Mężczyzna:Suka dostała to, na co zasłużyła. Mogła nie pieprzyć się z innym!
*10, 9, 8...*
Raul nie żyje...
Wysoka blondynka: A może o to tu właśnie chodzi? By ocenić kto jest dobry, a kto zły?
Mężczyzna z brodą i długimi włosami: Chcesz powiedzieć... [[Kto zasłużył na życie...?]]Cisza wydawała się trwać wieki...
Adwokat: Na jakich podstawach mamy to ocenić?
Mężczyzna w bezrękawniku:Liczy się wszystko. Zasady, wartości...
Adwokat:I mamy mnóstwo czasu, by oceniać każdego indywidualnie.
*"Dum, dum, dum..." 3, 2, 1...*
Upada kobieta w burce...
Czarnoskóry mężczyzna w niebieskiej koszulce:Hej! Mam pomysł! A może najpierw powybijamy wszystkich czarnych?
Azjata: Odpuść z tym rasizmem. Każdy tu gra dla siebie.
Czarnoskóry: Nie chce być następny, okey? I tak już jesteśmy w mniejszości! Będą nas zabijać, aż nikt nie zostanie!
Adwokat: Nie wierzcie w te rasistowskie pierdoły... chce tylko ocalić własny tyłek...
Policjant:No pewnie współczujmy biednemu Czarnemu, bo jest mu o wiele ciężej niż nam. jakby nie dostawali wystarczającej pomocy. wszyscy jesteście tacy sami! Chcecie, by tylko wam dawać jakbyście na to zasłużyli!
*10, 9, 8...*
[[Głosuj na czarnoskórego mężczyznę|Nie głosuj]]
[[Głosuj na policjanta|Nie głosuj]]
[[Nie głosuj!]]"Dum... dum, dum, dum"
Policjant:Jezu Chryste, dajcie już spo...
"DYYYYYYYT"
Żołnierz: Musimy zapomnieć o naszych prywatnych uprzedzeniach. To nie pomaga. rasa, narodowość, pochodzenie... to nie ma znaczenia. Musimy spróbować to powstrzymać, a nie się wykłócać
Kobieta w kapeluszu:Jakieś pomysły?
Żołnierz: Próbowaliśmy wstrzymać się od głosu... a co jeśli wymusimy remis?
Żona:Będzie więcej czasu między rundami? Niech każdy głosuje na siebie!
Tłumaczka: Nie można na samego siebie. Nie da się
Żołnierz: Więc niech każdy głosuje na ŻYWĄ osobę z prawej strony, wtedy każdy dostanie dokładnie jeden głos.
*10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1...*
"DYYYYYYT"
Ginie mężczyzna w niebieskiej koszuli, który odliczał dudnienia do końca każdego głosowania...
Kobieta w kapeluszu: Ktoś się pomylił. Spróbujmy [[jeszcze raz..]].Widzisz jak ciężarna tłumaczy dziewczynce obok siebie jak ma głosować...
*Mężczyzna za nimi... po lewej stronie...*
*Czy on właśnie zagłosował na ciężarną?*
[[Głosuj na osobę po prawej]]
[[Głosuj na oszukującego mężczyznę]]
[[Nie rób nic.]]"Dum, dum, dum..."
Koniec głosowania. Nad głową ciężarnej i mężczyzny, który oszukiwał widnieje złota poświata... Odgłos głosowania rozbrzmiewa ponownie...
Remis niech każdy zagłosuje jeszcze raz!
"DYYYYYYYYT"
Mężczyzna upada.
Kobieta w kapeluszu: Jak to się stało? Przecież każdy powinien mieć tyle samo głosów, tak?
Chłopak w czarnej koszulce i sweterku: Nieprawda. On głosował na ciężarną, więc zagłosowałem na niego. Gdybym tego nie zrobił, już pewnie by nie żyła.
Kobieta w kapeluszu: Dlaczego to zrobił?
Chłopak: Już wiemy, że nie możemy głosować sami na siebie, więc co się stanie, jeśli zostanie tylko jedna osoba?
Mężczyzna z brodą: Jedno z nas przeżyje...
Chłopak: To gra. Proces eliminacji. A ten gość pewnie przewidział, że ciężarna albo dziecko mają największe szanse na przeżycie.
Mężczyzna z brodą: Więc jeśli się ich pozbędziemy, MY będziemy mieć [[większe szanse.]]Chłopak bez jednej ręki: Jeśli to prawda, że jedno z nas wyjdzie stąd cało, to powinno być jedno z nich.
Wskazuje na ciężarną i dziewczynkę obok.
Kobieta w kapeluszu: Ciężarna liczy się jako dwoje ludzi!
Adwokat: I tak jedno z nich będzie musiało umrzeć...
*Dudniący dźwięk głosowania*
[[Głosuj na dziecko]]
[[Głosuj na ciężarną|Głosuj na dziecko]]
[[Głosuj na kogoś innego]]
[[Nie głosuj.]]"...dum, dum, dum"
Złota poświata ukazuje się nad głową dziecka oraz starszej hinduskiej kobiety. Ludzie głosują jeszcze raz. Nie mijają dwie sekundy...
"DYYYYYYYYYT" - upada Hinduska.
Żołnierz: Zostawcie ciężarną i dziecko. Powinniśmy pomijać je jak najdłużej się da.
Kobieta z krótkimi włosami: Nie słyszała nigdy o antykoncepcji, dlatego będzie żyła?
Mężczyzna w bezrękawniku: Nawet nie wiemy jakim jest dzieckiem? A co, jeśli z niej paskudny bachor?
"Dum, dum, dum..."
Złota poświata ukazuje się nad głowami trzech osób - dziecka, ciężarnej i mężczyzny stojącego tuż obok.
Zanim ktokolwiek zdąży zagłosować...
"Zabijmy je obie!"
Mężczyzna pochyla się do przodu i wyciąga ręce w ich stronę...
Srebrny promień odrzuca go do tyłu i zatrzymuje rytm serca...
Cisza...
Mąż: [[A może ochotnicy?]]Cisza... *Czyżby nikt się nie zgłaszał...?*
Niski, ciemnowłosy chłopak: Ja się zgłaszam. nie chcę nikogo zabijać od tak.
Chłopak bez ręki: Ile masz lat?
Niski chłopak: Szesnaście.
Chłopak bez ręki:Nie, ktoś inny. To dzieciak!
Mężczyzna w bezrękawniku: Jeśli ktoś chce być ochotnikiem, musimy to uszanować, niezależnie od tego kim jest. Jak masz na imię synu?
Niski chłopak: Shaun
Mężczyzna w bezrękawniku: jesteś pewny swojej decyzji?
Wysoki, ciemnoskóry mężczyzna w średnim wieku: NIE. Ja to zrobię. W porządku.
Głosowanie się zaczyna. Mężczyzna zapina marynarkę. Odwraca się dumnie. I robi krok do przodu.
"DYYYYYYYT"
Mężczyzna w bezrękawniku: Chłopaku! Nadal chcesz być ochotnikiem?
Shaun: [[Tak.]]
[[Zagłuszasz nastolatka i zgłaszasz się na ochotnika]]Adwokat: Prawdziwy z ciebie bohater. Jeśli przeżyję, nazwę twoim imieniem kolejne dziecko...
"Dum, dum, dum..."
Shaun odwraca się powoli... robi krok...
Adwokat: Dzięki, Scott
Mężczyzna w bezrękawniku: Tak, dzięki, Scott.
Chłopak bez ręki: Dupki, miał na imię Shaun!
Żołnierz: Wystarczy...
Adwokat: Tak, czas ucieka... potrzebujemy ochotnika...
Powoli palec podnosi mała, pulchna kobieta...
"Ja się zgłoszę."
Mówi ledwo powstrzymując łzy...
"Mój syn, Oscar, zmarł w zeszłym roku. Jechał na swoim motorze..."
Mężczyzna po jej prawej stronie: "[[Znów go zobaczysz. Na pewno...]]"
KObieta: Odchodzę w pokoju. Żegnajcie wszyscy..."
Odwraca się i odchodzi...Mężczyzna w czarnym garniturze: "Zobaczysz go, na pewno..." co za pierdoły...
Mężczyzna: Poświęciła się dla nas. Bóg nad nami czuwa. Ma plan musimy tylko w to uwierzyć.
Azjata: Skąd wiesz?
Mężczyzna: Jestem pastorem.
Mężczyzna w czarnym garniturze: Stanie tutaj i gadanie o wierze, gdy dookoła padają ludzie - To żart. Jeśli Bóg istnieje to ma nas gdzieś! Jeśli masz w coś wierzyć, to uwierz w to, bo to jest dziełem Boga. TO jest twój Bóg!
Mąż: Uspokój się!
Mężczyzna w czarnym garniturze: Bo co? Zabijesz mnie, bo mam swoje zdanie? Liczy się tak samo jak twoje. Ludzie się ze mną zgadzają!
Mąż: 95% ludzi wierzy w Boga. Jesteście w mniejszości.
Mężczyzna w czarnym garniturze: W takim razie 95% ludzi to idioci.
[[Głosuj na ateistę]]
[[Głosuj na kogoś innego]]
[[Wstrzymaj się od głosu...]]Remis...
Ateista zremisował z dziewczyną, która do tej pory nie odezwała się nawet raz.
Ateista: Zabijecie mnie, bo boicie się, że mam rację?!
Dziewczyna: Czekajcie! Proszę! Nie powiedziałam nic złego. On powiedział...
"DYYYYYYYT"
Mąż: "Zdaje się, że Bóg ci odpuścił. na kolejne dwie minuty..."
Ateista przez chwilę patrzy w sufit. Próbuje się uspokoić.
Patrzy na kobietę obok. Blondynka. Wysoka i atrakcyjna.
Ateista: Znam tę dziewczynę. Tak, znam cię skądś.Jesteś aktorką? Stacey coś tam! Tak!
Dziewczyna: Nie. Christina. Nie jestem aktorką.
Ateista: Ah, tak! Stacey to twój pseudonim artystyczny! Jesteś gwiazdą porno! Ale bardziej mi się podobałaś bez sztucznych piersi!
Christina: Co?! Nie gram w żadnym porno! Co ty robisz?
Ateista: Kto zapłacił za twoje piersi? Twój szef?
Christina: Co? Tak, ale... David to też...Ja nie jestem...
Ateista: Myślałaś, że jak załtwisz sobie biust to David zostawi dla ciebie żonę i dzieci?
"Dum, dum, dum..."
[[Głosuj na Christinę|Głosuj na Ateistę]]
[[Głosuj na Ateistę]]
[[Nie głosuj?]]"DYYYYYT"
Christina wybucha płaczem...
Mężczyzna w bezrękawniku: Uważam, że powinniśmy wziąć pod uwagę to, czy ktoś ma rodzinę, dzieci...
Azjata: Dlaczego? Ile masz dzieci?
Mężczyzna w bezrękawniku: Siedmioro.
Azjata: Oczywiście.
Mąż: Tak! My mamy córkę!
Żona: Emily! Ma trzy lata.
Azjata: Ja jestem dzieckiem!
Ruda dziewczyna: Ja też.
Mężczyzna w bezrękawniku: Uważam, że jeśli nie macie dzieci, powinniście zgłosić się na ochotnika.
Adwokat zwraca się do kobiety obciętej na krótko: A ty? Ile masz lat?
Kobieta: 35, ale mam dziecko. Córkę.
Adwokat: Jesteś po ślubie?
Kobieta: Tak.
Adwokat: Co robi twój mąż?
Kobieta: Ja nie... Skąd to nagłe zainteresowanie mną?
Adwokat: Wszyscy rozmawiamy szczerze. Ja mam 41 lat. Troje dzieci. jestem od 12 lat żonaty z tą samą wspaniałą kobietą. To tyle... [[Teraz ty]]."Dum, dum, dum... DYYYYYYT" - Ruda dziewczyna pada bez życia...
Kobieta: Wychowałam czwórkę młodszego rodzeństwa, bo ojciec był heroinistą, a matka miała depresję. Potem dostałam stypendium na Uniwersytecie Vassar, trzy lata służyłam w Korpusie Pokoju w Nepalu, od powrotu do kraju pracuję w instytucji non profit.
Adwokat: Wciąż nie odpowiedziałaś na pytanie. Co robi twój mąż?
Kobieta: Mam żonę.
Adwokat: Oou. Jesteś lesbijką.
Chłopak bez ręki: Jest homo. Co to ma do rzeczy?
Adwokat: Myślisz, że można wychowywać dziecko w takim środowisku? Dwie mamusie? Może to nie tak złe, jak dwóch facetów, ale to nadal grzech. Może i lepiej, że tu jesteś. Dasz tej dziewczynce szansę na normalne życie...
[[Głosuj na lesbijkę|Głosuj na Adwokata]]
[[Głosuj na Adwokata]]
[[Nie głosuj....]]
Lesbijka: Myślisz, że jestem jedyna...Tchórze."DYYYYYYYT"
Niski, czarnoskóry mężczyzna: Mój syn jest gejem... i nie ma w nim ani krzty zła.
Mężczyzna z brodą: Mamy problem. jesli jedno z nas może przeżyć, bo nie może głosować na siebie... co w sytuacji, kiedy zostaną dwie osoby. Będzie remis i obie zginął, bo mogą głosować tylko na drugą osobę.
[[Jedna osoba może się poświęcić.]]Christina: A co jeśli zostanie ciężarna i dziecko...?
Żołnierz: Będą musiały zdecydować...
Lekarka: Albo zdecydujemy za nie...
Minęły dwie minuty...
Lekarka i niski, czarnoskóry mężczyzna zremisowali...
"DYYYYT"... "DYYYYT"
Oboje upadają na ziemie.
Kobieta w kapeluszu: Co się stało?
Mężczyzna z brodą: Zremisowali. Nie mogą oboje żyć.
Kobieta w kapeluszu: Myślałam, że z braku głosów wybór był przypadkowy...
Mężczyzna z brodą: Najwyraźniej nie przy remisie. Jedno z nich musi umrzeć.
Mężczyzna w bezrękawniku: Chcecie, żeby same podjęły decyzję? Dzieciak? Dla niej to za duża odpowiedzialność. To my musimy zrobić.
Mąż: Ale gdybyśmy mieli wybrać... [[To którą z nich...?]]Mężczyzna w bezrękawniku: Czym się zajmujesz?
Ciężarna: masz na myślę pracę?
Azjata: Tak, bo praca ma nam pomóc, by ocenić kto zasługuje na to, by żyć...
Mężczyzna w bezrękawniku: Niektórzy dają od siebie społeczeństwu więcej niż inni... Na świecie jest dużo bezrobotnych matek... Czym zajmuje się ojciec dziecka? Wiesz w ogóle kim jest?
Ciężarna: Tak! Wiem!
Lesbijka: Starczy tej inkwizycji!
"Dum, dum, dum"
Promień trafia Azjatę...
Chłopak bez ręki: A ty co robisz?
Mężczyzna w bezrękawniku: Pracuję w banku. Haruję każdego dnia i przekazuję pokaźne sumy na cele dobroczynne. A ty co robisz? pobierasz zasiłek dla inwalidów? Musimy ustalić jakąś miarę jak zdecydować, kto przejdzie dalej...
Chłopak bez ręki: ja wiem tyle, że albo dziecko, albo ciężarna będą życ, dopóki mam coś do powiedzenia.
Kolejne głosowanie...
Pada tłumaczka.
Mężczyzna w bezrękawniku: Chyba wszyscy wiemy, co to oznacza... Jej nie ma, Hiszpan będzie [[następny.]]Ludzie przekrzykują się... kłócą...
Kto zasługuje na śmierć...
Kto powinien umrzeć,by ktoś inny mógł przeżyć...
Czy będziesz w stanie zabić dziecko... by samemu przeżyć?
Czy będziesz w stanie się poświęcić, by pozwolić mu przeżyć...
Ile warte jest jeszcze nienarodzone życie...
"Dum, dum, dum..."
Znowu remis.
[[Głosuj na dziecko|Głosuj na Hiszpana]]
[[Głosuj na Hiszpana]]
[[Wstrzymaj się.]]Mężczyzna w bezrękawniku: Szybko! Głosujcie na dziecko! Pozbądźmy się jej w końcu!
Niewielu zauważyło, że tuż przed śmiercią, kilka minut temu... Tłumaczka szeptała coś do Hiszpana...
Do niewielu dotarło, że Hiszpan może być bardziej miłosierny od obecnych tu ludzi...
Rozlegają się dźwięki głosowania...
Hiszpan patrzy na dziewczynkę...
"DYYYYYT"
Krok w tył.
Ten jeden mały krok pozwolił jej żyć przez jeszcze co najmniej dwie minuty...
Mężczyzna w bezrękawniku:Aaaaaaah! Tak blisko...
Żołnierz: Jesteś żałosny człowieku! Żeby się ocalić, zabiłbyś dziecko!
Mężczyzna w bezrękawniku: Żebyś wiedział! Chcę żyć! [[Tak jak i ty!!]]!Mężczyzna w bezrękawniku: Jestem złym człowiekiem, bo nie chcę tu zdechnąć? Pozbądźmy się ich obojga! I dziecka, ciężarnej! Zaczynając od małej! To wszystkim nam da równe szanse na przeżycie!
Mężczyzna z brodą: Tak! Ma rację. Potrzebujemy sześciu osób dla równowagi.
Chłopak bez ręki: To nie jest gra!
Mężczyzna z brodą: Tak! Ale wybierając strony stwarzasz grę! My wybraliśmy stronę, która uważą, że wszyscy obecni są równi. Nikt nie jest wyjątkowy i zwłaszcza ty powinieneś to wiedzieć!
Mężczyzna w bezrękawniku: Hej ty! Kochasz swoją żonę, prawda? Chcesz dać jej szansę na przeżycie? chcesz ją ocalić czy nie?!
Mąż waha się przez chwilę, ale zgadza się... nawet nie patrząc na żonę...
"Dum, dum, dum"
[[Głosuj na dziewczynkę|Głosuj na mężczyznę w bezrękawniku]]
[[Głosuj na mężczyznę w bezrękawniku]]
[[Nie rób kompletnie nic]]Remis...
Czarnoskóry mężczyzna w niebieskiej koszulce: Dobrze! niech znowu będzie remis! Oboje umrą! To sprawiedliwe!
"Dum"
"DYYYYT"
Ciało mężczyzny ląduje na podłodzę... Dziewczynka płaczę...
Żona nie głosowała za drugim razem. Nie mogła zagłosować na dziecko...
Mężczyzna z brodą: Christina, chcesz przeżyć prawda?
Christina: Tak, ale... Ja... Nie zagłosuję na dziecko... Nie chcę...
Mężczyzna z brodą:Zagłosujmy wszyscy na chopaka bez ręki! Szanse się wyrównają i będziemy mogli normalnie rozmawiać.
Chłopak bez ręki: Nie ma o czym gadać...
[[Minęły dwie minuty.]]Jednoręki chłopak nie żyje...
czarnoskóry mężczyzna: Następny niech będzie żołnierzyk
*Głowa ci pęka... masz dosyć... *
Żołnierz: Zagłosujmy na żonę.
Mąż: Co?!
Żołnierz: Jeśli ci na niej zależy, to zmień stronę! Decyduj!
Mąż: Okey! Okey! Okey! Przejdę! Wybierzcie kogoś innego!
Żołnierz: Głosujcie wszyscy na czarnego gościa!
"dum, dum, dum"
Mężczyzna z brodą: Gratulacje! Właśnie zabiłeś swoją żonę, bo mój plan mógł dać jej szansę na życie! Zresztą, pewnie nawet nie jesteście małżeństwem... pomyślcie tylko jakie jest prawdopodobieństwo, że są tu jedynym małżeństwem i stoją obok siebie? [[Zastanówcie się.]]Christina: Po co mieliby kłamać?
Mężczyznę z brodą: Żeby przeżyć! Nikt nie chce zabić czyjejś żony czy męża w obecności tego drugiego...Zmyślili to wszystko...
Mąż: Czyżby?
Mężczyznę z brodą: Jak długo jesteście małżeństwem?
Mąż: 5lat
Mężczyznę z brodą:Jak mają na imię jego rodzice?
Żona: Mark i Lisa.
Lesbijka: Jak ma na imię twój mąż?
Mężczyznę z brodą: kiedy pierwszy raz przemówił, powiedział swoje imię...
Żona:...
Mężczyznę z brodą: Zróbmy między nimi remis...
Mąż: Dobra, kłamaliśmy, ale to był jej pomysł! Zabijcie tę sukę!
"DYYYYYT"
Mężczyznę z brodą: Czemu płaczesz? Nie trzeba było kłamać!
Fałszywa żona: Nie kłamała! jestem mężatką! Ale nie z nim. I mam córkę! Emily!
"Dum, dum, dum..."
Lesbijka: Na kogo głosować?
Mężczyznę z brodą: Na żołnierza
Christina: Nie, [[wybierzcie kogoś innego.]]Pięcioro ludzi ma nad sobą łunę złotego światła...
[[Głosuj na żołnierza|Głosuj na mężczyznę z brodą]]
[[Głosuj na kobietę w kapeluszu|Głosuj na mężczyznę z brodą]]
[[Głosuj na lesbijkę|Głosuj na mężczyznę z brodą]]
[[Głosuj na mężczyznę z brodą|Głosuj na mężczyznę z brodą]]
[[Głosuj na Christinę|Głosuj na mężczyznę z brodą]]
[[Nie rób nic..]]"DYYYT"
"DYYYT"
"DYYYT"
"DYYYT"
Mężczyzna z brodą: Okey. Zostało nas siedmioro. Potrzebna nam czwórka... Czyli jaa... Fałszywa żona, jeszcze masz szansę przeżyć...
Fałszywa żona: Zgadzam się...
Mężczyzna z brodą: A Ty?? Jak udało ci się zajść tak daleko, nie mówiąc ani słowa...? Nie mówisz? Ale zakładam, że jesteś ze mną.
*Milczysz... Nie chcesz brać w tym udziału...*
Mężczyzna z brodą: Czyli trzy...Ciężarna... Wiesz jakiej dziecko jest płci?
Ciężarna: Nie...
Mężczyzna z brodą: Nie chcesz się dowiedzieć?
Ciężarna: Oczywiście, że chcę, ale nie zagłosuję...Nie zrobię tego...
Mężczyzna z brodą: W takim razie zabijasz własne dziecko! A ty? Pastorze?
Pastor: Boże, wybacz mi...
[[Krok w tył]]
"DYYYYT"
Mężczyzna z brodą: Łooohooo... Dziękuję Jezu! Haha! Zostaje trzy na trzy... Proponuję układ. Oddasz mi dziecko, a oddam ci któreś z tych dwojga? Fałszywa żona albo milczący typ. Co ty na to?
Meżczyzna patrzy na chłopaka w czarnej bluzce i sweterku...
Chłopak: Zgadzam się. Dziewczynka w zamian za fałszywą żonę. Nasza trójka głosuje na jedną, wasza na drugą... Głosujemy kolejno...
[[Ty nadal milczysz]]Chłopak głosuje najpierw...
Fałszywa żona, nadal wierzy mężczyźnie z brodą, że doprowadzi ją do końca...
Potem ciężarna i mała dziewczynka... ze łzami w oczach...
Przyszedł czas na ciebie, ale nie ruszasz się... nie odzywasz...
Jesteś już [[tak daleko...]]
Czas ucieka...
"Dum, dum, dum..."
Mężczyzna z brodą: No już! Na co czekasz! Hej!
"DYYYYYT"
Fałszywa żona upada z cichym jękiem.Chłopak: Czy to nie przypadek, że on nigdy nie głosował, nigdy się nie odezwał... jako jedyny, a ciągle żyje?
Mężczyzna z brodą: czyli zaszedł tak daleko, bo nigdy nie brał udziału?
Chłopak: Nie wiem, może...
Mężczyzna z brodą: Więc to znaczy, że on przeżyje?
Chłopak: Możliwe...
Mężczyzna z brodą: Sprawdźmy to!
Głosują, ale ciebie już to nic [[nie obchodzi...]]Mężczyzna z brodą: Chwilkę...
Chłopak, dziewczynka i ciężarna głosują na mężczyznę z brodą...
"DYYYYT"
Zostało was tylko czworo...
Chłopak patrzy ci prosto w oczy...
Chłopak: Wiesz, że nie mamy wyboru... Musimy na ciebie zagłosować...
"Dum, dum, dum"
[["DYYYYYYTT"]]Chyba... chyba nie żyjesz...
A tak mało brakowało...
Może... Może [[spróbuj jeszcze raz|Start]]?