Popowy a nawet przebojowy, tymi słowami rzadko taguje się tekstowe obiekty sztuki generatywnej i cyberpoetyckiej. Tymczasem cepeliowe koguciki, swojskie pięciolinie świerków i skrzypeczek, okruchy żywej, (mało)polskiej gwary, rubaszna dialogiczność i inne ludowe elementy z tomiku wgraa Leszka Onaka i Łukasza Podgórniego czynią go właśnie takim – "popowym" i "przebojowym". Czy to dobrze? Bardzo dobrze.
Nie trzeba przypominać, że na ogół cyberwiersze są przystępne tylko dla nas, digeratów, a zatem odbiorców cyfrowo przegiętych. Reszta literackiej gawiedzi może się czuć na tym podwórko z lekka nieswojo. To z myślą o nich powstaje wgraa, co udowodniono podczas premiery (i częściowego wykonania) tego kolorowego tomiku w trakcie krakowskiej Nocy Poezji. Podczas gdy działania ha!wangardowe, z Romanem Bromboszczem na czele, wypełniły (to prawda, po brzegi) klubowe przestrzenie Konfederackiej 4, Onak i Podgórni musieli się "po angielsku" ulotnić, przegrupować i pojawić w nowym wcieleniu w Śródmiejskim Domu Kultury, gdzie premiera wgryy, wspierana przez życzliwie nastrojoną do ludowości i cepeliowatości dyrekcję, się odbywała. Czy to dobrze? Bardzo dobrze!
wgraa poszerza wachlarz poetyk w obrębie polskiej poezji cybernetycznej i cyfrowej o elementy jawnie korzenne i popkulturowo ludowe. Ikoniczny kogucik Cepelii i Teleranka (gdyż to w czasach Teleranka Cepelią i Mazowszem nas karmiono) nie przez przypadek zdobi okładkę tomu: usterkową wariację na typowo polskim, sielskim krajobrazie. Techniki manipulacji kodem zasilone są tu rodzimą strategią wycinanki. Mój rzymski nos wyczuwa unoszącą się nad tytułową pracą lekką ironię, nieczęsto odstępującą Podgórniego, ale jakimś cudem utrzymana zostaje ona w ryzach. Dalej jest już tylko lepiej: szeleszczący glitchem, ale oszczędny psychodeliczny split toning (fiolet i przesterowana zieleń), zastąpiony zostaje eksplozją barw oraz feerią taktyk, za sprawą których daje się dziś manipulować słowem i obrazem: mieszanie gwary z netspeakiem, poleceń kodu z okruchami życia; rozbijanie wiersza na słowa i słowa na wiersz, pikselizacja obrazu i twitteryzacja słowa, mysqlyzacja zdań i zawrotyzacja głosek, zderzanie procedur sieciowych ze słowami znalezionymi (świetny, wizualny Przepisz kod [udowodnij, że jesteś człowiekiem]) i wiele innych cyberpoetyckich chwytów, tworzą we wgraa miłą dla oka i intelektualnego podniebienia mieszankę. Aby stonizować szokujące bogactwo cyberpoetyckich chwytów, autorzy poruszają się po dobrze oznaczonym szlaku intertekstualnych odniesień: znajdziemy tu remiksy Stepów Akermańskich Adama Mickiewicza (przepuszczone przez kilkanaście automatycznych tłumaczeń Google Translate, które czynią ze "stepów"… "kroki"), Trenu I Jana Kochanowskiego, a także remiks gwarowego Ojcze Nasz. Jakby tego było mało, większość z tych prac, w sposób dość ostentacyjny, stara się być "ładna". Czy to dobrze?
Widzę w tym robotę Leszka Onaka. To jego prace we wgraa przeważają (stosunkiem 10:8 wobec Łukasza Podgórniego), nadając tej kolaboracji ton i kierunek. Podgórni dba w swojej twórczości o siłę przekazu. Przejmując pałeczkę po Philippie Soupaulcie, który przejmował pałeczkę po hrabim Lautreamoncie, pozwala, by na stole operacyjnym cyber-wiersza dochodziło do przypadkowych spotkań maszyny do pisania z parasolem (ich dzisiejszych odpowiedników). Efekt tych surrealistycznych zderzeń w trakcie cyfrowego eksperymentu ze słowem to samo sedno poezji cybernetycznej. Zgadnijmy przy okazji, w czyjej głowie zrodziła się metafora "rozdzielczość chleba"? Onak z kolei zdaje się dbać o to, by "piękno", o którym mówi francuski surrealista w swojej słynnej ilustracji zasady przypadkowości, przebiło się poprzez poziom konceptualny i zamieszkało "między nami". Jeden z jego wierszy, Ars Poetica, gdzie na wycinankowego koguta ze spikselowaną głową, na czystym, niezabrudzonym tle, nałożono klawisze klawiatury, jest najlepszą tego ilustracją. Przy okazji Ars Poetica to dobra alegoria szerszego fenomenu, na który obaj twórcy we wgraa zwracają uwagę. Sztuce ludowej jest blisko do sztuki cyfrowej. Obie są egalitarne i domowej roboty, obie w naturalny sposób poszukują potwierdzeń raczej nie w instytucjonalnych centrach sakralizacji, ale w określonej zbiorowości z nią powiązanej. To, że dzisiaj zbiorowości te mają do dyspozycji sieciowe narzędzia społecznościowe i przez to, niczym zdecentralizowana Al-Kaida wobec scentralizowanego CIA, pod paroma względami z tymi centrami wygrywają, jest inną kwestią. Na dodatek, Onak i Podgórni odkrywają mocne powiązania warsztatowe pomiędzy sztuką ludową a awangardą (w ogóle) i poezją cybernetyczną (w szczególe). Cut-up i fold-in, remiks i kolaż to dzisiejsze odpowiedniki wycinanek, malowanek i wyklejanek, ściegów i makram…nie mówiąc o netspeaku jako odpowiedniku gwary, rzecz przez językoznawców dawno wyłowiona.
A zatem… digeraci i literaci, cyfrowo przegięci i analogowo wyprostowani, wgraa – do ściągnięcia za darmo jako pdf, ale także w druku – pokazuje, że polska poezja cyfrowa może być popowa i nic na tym nie traci, a nawet, kto wie, z testu milisekundowych decyzji o lajkach i hejtach (metafizycznym braku lajków), jest w stanie wyjść zwycięsko, ukwiecona wianuszkiem tych pierwszych. Do pobrania na stronach Rozdzielczości Chleba!