Andrzej Pająk

Czy hiperfikcje to fikcja?

O polskiej powieści hipertekstowej

Krajowa biblioteka HF

Zbiór biblioteczny opisany „Polska hiperfikcja” jest jak na razie bardzo skromny. Obok wymienionych można jeszcze jedynie przywołać AE Roberta Szczerbowskiego, pierwotnie wydane w formie książkowej (1991). Dwa niezależne teksty umieszczone były tam po przeciwnych stronach kartki. Hipertekstowa wersja (1996) przedstawionych w AE lingwistycznych eksperymentów ze słowem i jego objaśnianiem przybrała formę czegoś, co można by nazwać poindeksowanym słownikiem, futurystyczną grą z językiem [13]

Kolejną pozycją na półce może być rh+ Joanny Roszak. Jest to ciekawy przykład na to jak elektroniczne, a przez to wirtualne, dzieła mogą znikać. Po tym utworze pozostały recenzje i inne ślady, a sama hiperfikcja zniknęła formalnie z witryny Techsty.art.pl, gdzie do niedawna była dostępna. Jednak wystarczyła odrobina cierpliwości i prostych umiejętności informatycznych [14] by odnaleźć i uruchomić rh+. Sama HF sprawia po raz kolejny wrażenie sztucznie docinanego do leksji tekstu i nie jest niczym nowatorskim. Jednak możliwośd „dokopania” się do niej pokazuje bardzo ciekawą sytuację, kiedy ani autor, ani czytelnik nie mają kontroli nad tekstem. Autor nie zgadza się przecież na elektroniczny obieg dzieła, blokuje go, a jednak wciąż może być ono czytane. Z drugiej strony czytelnik może całkiem przypadkiem, jak to często ma miejsce w Sieci, na nią natrafić i zacząd czytać. Tyle, że otworzy HF nie dość, że na przypadkowej leksji, to również nie mając świadomości co otwiera, bo powieść pozbawiona jest strony tytułowej.

Półkę w wirtualnej bibliotece zamykają proste i nie atrakcyjne technicznie hiperfikcje Carlos Jarosława Szatkiewicza i Kooky Ja Said Dr Muto. Podsumowując pod pozycją „HF PL” znaleźć by sie mogło zaledwie 8 tytułów pomijając dwa eksperymenty poetyckie.

Małe ojczyzny

Świat prezentowany w polskich powieściach elektronicznych to małe ojczyzny. Autorzy dosłownie wyglądają przez okno: Dr Muto tramwaju, Shuty bloku, Nowakowski szopy. W Końcu świata...świat to cztery odsłony przestrzeni podwórka i okolic, które opisują toczące się tam życie podczas bardzo wąskie wycinków czasu, np. „Dąbrowa Dolna” 09:17-09:28. W Bloku czas zwolnił w porze obiadu. Migawki z tramwajowej podróży po Łodzi zaczynają się od frazy To jest/ a kooczą na /to było. Inni pisarze zaglądają do przestrzeni myśli, gdzie hipertekstowy fragmentaryzm doskonale ułatwia multilinearną symulację odległych asocjacji pojawiających w strumieniu świadomości. Te czasoprze-strzenne zabiegi sprawdzają się w HF i motywują wybór tego gatunku, gdzie linearna fabuła napędza-na rozwijającą się czasie akcją jest trudna do skonstruowania.

***

Czytając prace poświęcone nielicznym polskim hiperfikcjom (Pisarski, Stobrawa), zastanawia brak wskazywania podobieństwa między Blokiem, a powieścią Życie instrukcja obsługi Pereca. Trudno jednoznacznie ocenić czy podobieństwo jest zamierzone czy też nie, ale przy rue Simon-Crubellier nr 11 podobnie jak na osiedlu w Nowej Hucie, stoi budynek mieszkalny – kamienica, której Perec zdejmuje fasadę, a plan mieszkań wraz z numerami i nazwiskami lokatorów umieszcza wewnątrz książki. Czas tej opowieści zatrzymał się około 8 wieczorem 3 czerwca 1975 roku i czytelnik odwiedza miejsca, umysły, znajdujące się za fasadą domu. Podobnie w Bloku oko prowadzonej przez czytelnika kamery przeskakuje po zastygłym podczas obiadu wielkopłytowcu.

Być może gdyby Perec tworzył swoje dzieło w czasach Internetu skorzystałby właśnie z tego medium, a tak obok linearnej lektury proponuje zaglądanie do pokoi zgodnie z algorytmem ruchu konika sza-chowego, który porusza się tak, że w każdym z nich może pojawić się tylko jeden raz [15].