Czy webeo można uznać za hiperfikcję? Pomimo faktu, że sam autor określa twórczość jako interaktywne teledyski, myślę, że webeo może być potraktowane jako hipertekstowa fikcja. Przede wszystkim, muzyka jest w webeo tylko jednym z wielu elementów i pojawia się również w hiperfikcjach. Poza tym webeo i hiperfikcje mają wiele cech wspólnych, są skonstruowane na hipertekstowej zasadzie, a osią każdej z tych form jest rozbudowana warstwa fabularna. Webeo, podobnie jak hiperfikcje, cechuje się nielinearnością. Chociaż wideo wzbogacone o odnośniki można odtworzyć linearnie, to możliwość linearnego przechodzenia przez leksje pojawia się również w hiperfikcjach. Poza tym, linearność webeo jest tylko jedną z możliwych opcji użytkowania utworu. Obie formy są interaktywne, zmuszają czytelnika do podejmowania działań, jeśli chce spenetrować dzieło, a nie tylko przeczytać określoną leksję lub obejrzeć wybrany fragment.
Można się nawet zastanowić, czy webeo Dawida Marcinkowskiego nie są wzorem dla polskich hiperfikcji, w zakresie zastosowania różnorodnych technik, naładowania symbolami, które nie odnoszą bezpośrednio do innych utworów. Polskie fikcje hipertekstowe są raczej tworzone przy niskich nakładach finansowych, z reguły samodzielnie, w dodatku przez różnorodnych artystów, zarówno amatorów jak i uznanych za profesjonalnych. W przypadku webeo możemy mówić o pewnego rodzaju superprodukcji na tle polskich hiperfikcji, całość przygotowana jest przez reżysera, specjalistów od grafiki komputerowej, fotografów, aktorów i muzyków. I choć możemy się spierać, czy warto uznać webeo za hiperfikcję, to cechy tego medium pozwalają na taką klasyfikację i webeo można potraktować za wzór, zapewne długo jeszcze niedościgniony dla wielu artystów hipertekstowych. Co wcale nie przekreśla opisanych hiperfikcji, a jedynie stawia przed autorami wyzwanie, ale wyzwanie pozytywne, z którego warto czerpać. Bo w świecie, który pozwala nam na swobodne łączenie różnych mediów, warto na chwilę odejść od samego tekstu i spróbować połączyć ze sobą różnorodne formy przekazu, nie tylko dla samej zabawy, czy ćwiczenia warsztatu, ale ze względu na użytkownika, który może dzięki temu odnaleźć większe bogactwo ukrytych symboli, pozwalających na bardziej swobodne szukanie odniesień niż w przypadku materializującego je odnośnika i w przypadku symboli ukrytych w samym tekście.
Zatem czy webeo są tylko, a może aż “połamanymi teledyskami”? A może nawiązanie do teledysków nie ma tak naprawdę większego sensu? Na te pytania możemy spróbować odpowiedzieć samodzielnie, w zależności od tego, w jaki sposób przebrniemy przez opisane utwory.