Po wejściu do teledysku przenosimy się do prologu, w którym dowiadujemy się, kim jest Caren Kane. Okazuje się, że kontrowersyjna dziennikarka spędzała urlop na Barbadosie i w ostatniej chwili kazano jej zastąpić reportera, który nie mógł dotrzeć na miejsce wywiadu z Małgorzatą Walewską. Niestety, Caren nie ma pojęcia o operze. W dodatku, lecąc na wyspę, prawie u celu, ulega wypadkowi lotniczemu i zostaje wyrzucona przez morze na brzeg. Tak kończy się prolog. Przechodzimy wówczas do części głównej i widzimy reporterkę wyrzuconą na plażę. Po chwili budzi się i udaje wgłąb wyspy. Po drodze spotyka sześć oryginalnych kobiet. Ale dopiero po sprawdzeniu kto jest kim na wyspie, możemy dowiedzieć się, że są to aktorki, prezentujące ważniejsze z ról odgrywanych przez Walewską. Każda z kobiet jest inna, każda ma inne motto, każda jest intertekstualnym odniesieniem do konkretnej opery i jednocześnie może nas dzięki odnośnikom zaprowadzić do opisu swojej roli oraz umożliwić odsłuchanie oryginalnego fragmentu wykonania roli przez Walewską. Wyrzucona na wyspę dziennikarka, zamiast przeprowadzać wywiad, snuje się pomiędzy tymi kobietami, poznaje je, poznając jednocześnie operę, dowiadując się, że opera nie jest tylko nieznaną jej abstrakcją, ale ma swoje odniesienia w realnym życiu i jednocześnie, że realne życie ma swoje odwzorowanie w operze. Przechodzi zatem pewnego rodzaju edukację. Przyspieszony kurs operowy w dziwnym świecie operowych postaci, które spotyka na obcej wyspie. Przedstawienie postaci jako fizycznych, namacalnych dla reporterki osób, o dwoistej naturze- jako odwzorowania operowych postaci odgrywanych przez Walewską, a także jako gwiazd telewizyjnych produkcji, czyli bohaterek mediów nam współczesnych, może świadczyć o próbie pokazania dziennikarce, że świat opery jest wciąż światem żywym. Że opera jest wciąż aktualna, a opisanie postaci jako telewizyjnych bohaterek to tylko trick, który ma na celu opisanie opery przy użyciu współczesnych, potocznych środków wyrazu. To przetransponowanie jej na nasze dzisiejsze realia, język i popkulturę. Ubranie opery w słowa i obrazy, które są nam znane. Zatem to nie edukacja samej dziennikarki, ta jest przecież postacią zmyśloną, ale przekaz dla nas. Informacja, że opera jest jednym z wielu mediów, ale również, że można to samo powiedzieć na wiele sposobów, co przyczynia się do wzbogacania świata, rozwijania jego różnorodności, a także wskazuje, że w każdym utworze możemy szukać odniesień do innych. To próba uzmysłowienia, że nic nie musi być powiedziane raz na zawsze. Że kultura jest płynna i można podchodzić do jej zasobów twórczo, przepisując ją wciąż na nowo, łącząc ze sobą różnorodne treści. Nie tylko w postaci zmaterializowania odwołań przy użyciu hipertekstowego odnośnika, ale również przez odwołania ukryte, czytelne na różne sposoby dla różnych odbiorców, dla jednych widoczne, dla innych nie, a nawet nie do końca uświadamiane przez samych autorów.
Być może wielorakość przedstawienia wycinka operowego świata, wieloznaczność, możliwość ciągłego odczytywania na nowo połączonych elementów jest jednocześnie opisem płyty Walewskiej, którą artystka sama określa jako “ambient- operę”. A dowodem na ową płynność znaczeń i jednocześnie rozwiązaniem zagadki poplątanych i wieloznacznych symboli teledysku, co jednocześnie ma być odwzorowaniem nastroju płyty, jest jej tytuł: “Panta Rhei”, wszystko płynie...
Pod koniec swojej podróży, Caren spotyka Małgorzatę, w otoczeniu obrazów poznanych na wyspie kobiet, która wyjaśnia jej sens jej podróży i demaskuje przygotowaną specjalnie dla dziennikarki mistyfikację. Tak naprawdę tłumaczy ją nam, chociaż, jak napisałem powyżej, po dłuższej wędrówce przez meandry narracji, możemy dojść do podobnego wniosku: "Cześć Karen! Deja vu? Znajome twarze, znajome miejsca... Wszystko co widziałaś na wyspie było mistyfikacją. Redakcja “The Stage” i ja postanowiliśmy w nietypowy sposób wprowadzić Cię w świat opery. Na Misty Island wynajęta grupa aktorek wcieliła się w klasyczne role z mojego repertuaru... To były uwspółcześnione, ekstrawaganckie interpretacje z pewnością odbiegające od tradycyjnie przyjętych kanonów operowych. Spotkałaś Charlotte, Eboli, Amneris, Ulryke, Dalile i Carmen. Chciałabym abyś odczytała je jako uniwersalne kanony kobiecości i zrozumiała, że opera nie jest zamkniętą formułą."