Markku Eskelinen

TEORIA CYBERTEKSTU A BADANIA LITERACKIE

Podręcznik Użytkownika

Po pierwsze, teoria hipertekstu nastawiona była na zrobienie wokół siebie szumu (nieszczęśliwie rozdzielając tekstualność cyfrową czy elektroniczną od drukowanej), jakkolwiek wydawać by się to mogło konieczne w którymś momencie naszej najnowszej historii, jednak nadal zbyt wiele jej odwołań i twierdzeń jest temu poświeconych. Taka strategia była zrozumiała, ponieważ hipertekst jest dużo bliżej przeciętnej drukowanej tekstualności niż większość innych podzbiorów cybertekstu: stąd potrzeba, by za wszelką cenę odróżnić się, uciec od swoich dwóch odwołujących się do drukowanego medium cech: trwałego elementu znaczącego (signifie) i nieprzechodniego czasu. Jednak te dwie cechy były i będą pomocne w analizie hipertekstów jako kontynuacji tradycji druku, bez powodowania zbyt wielu problemów dla przyszłych kronikarzy historii literatury. Wiele było niedorzeczności w tym statycznym labiryncie

Po drugie, przez wiele lat modne było udawanie i twierdzenie, iż rozrastające się pole cyfrowej tekstualności mogłoby być kontrolowane przez przymusowe małżeństwo teorii hipertekstu i jego interpretacji poststrukturalizmu w stylu Forresta Gumpa. Oznacza to, że teoria hipertekstu nie obroniłaby swych twierdzeń, ponieważ oparta jest na poważnych błędach interpretacyjnych i uproszczeniach teorii, z których czerpała. W skrócie, poważni badacze literatury drukowanej prędzej czy później zjedliby teorię hipertekstu na śniadanie. I właściwie nie mogę się doczekać aż to się stanie, ponieważ jakąkolwiek wartość miałaby teoria hipertekstu gdzie indziej, to była poznawczą katastrofą jeśli chodzi o złożoność prób jej zastosowania i stworzenia teorii literackiej. Wystarczy przyjrzeć się Landowowi wyjaśniającemu domniemane nowatorstwo hipertekstowej narracji przez odwoływanie się do Arystotelesa, Douglas szamoczącej się z dickensowskimi albo cartlandianowskimi oczekiwaniami zamknięcia, albo Hayles kompromitującej swój posthumanistyczny projekt przez ignorowanie wyrafinowanych teorii narratologicznych (ogniskowanie, porządek narracji, narracyjnej sytuacji itd.) na korzyść przestarzałego Henry’ego James’a – na dodatek całkiem zabawnie redukującej dekonstrukcje do dialektyki nieobecności i obecności (wszystkich rzeczy).

Aby pomniejszyć szkodę uczynioną słusznym żądaniom teorii literackich – i rozjaśnić obecnie globalnie urynkowiony, ale łatwy do zlokalizowania, pojęciowy bałagan – należy podkreślić, iż hiperteksty powinny być postrzegane jako podzbiór cybertekstów (Było to jedną z wielu rzeczy, z którą nie mogli pogodzić się obrońcy teorii hipertekstu). To twierdzenie ratuje także wybitne hipertekstowe fikcje typu Afternoon, a story, Victory Garden i Patchwork Girl od teorii hipertekstu.