MAGDALENA

Przy okazji trafiła również na informację, że jej ulica po raz kolejny stanie się planem filmowym. Absurd tego, że niedawna powstańcza Warszawa będzie teraz udawała stolicę Niemiec z okresu budowania muru berlińskiego, poprawił jej humor jeszcze bardziej niż wszystkie kąśliwe uwagi Świstaka_84.5 pod adresem Andrzeja, w które od dłuższej już chwili pilnie się zagłębiała.

Z tego rozkosznego rejsu po najbardziej wysublimowanych rejonach trollingu wyrwała ją dopiero Lukrecja, podtykając pod nas jakieś do niczego niepodobne brunatne bryłki.

– To ciasteczka z wróżbą. Sama robiłam – szepnęła konspiracyjnie i uśmiechnęła się zachęcająco.

Nie, tego było już dla Magdaleny za wiele. Nie dość, że ta bladoróżowa małpa sprzątnęła jej sprzed nosa robotę, to teraz jeszcze robi konkurencję dla jej wegeciasteczek, które przygotowała specjalnie z myślą o zapowiadanej przez Andrzeja imprezie integracyjnej z darmowym alkoholem. Jej wegeciasteczka, które obiecała już przecież Olafowi, spoczywały jednak póki co na dnie walizki, a Lukrecja uśmiechała się coraz bardziej słodko, oferując swoje wypieki.

– Dzięki – wydusiła, z najwyższym trudem opanowując atak szału, i tak mocno ścisnęła w dłoni niekształtną bryłkę ciasta, że po chwili został w niej tylko wąski pasek papieru. Magdalena z rosnącym niepokojem przeczytała umieszczoną na nim wróżbę i natychmiast wepchnęła do kieszeni.