Elektropisem znalezionym w Krzeszowicach nazwaliinternauci (libernauci) pierwszy polski anonimowy hipertekst, który w 1996 roku w formie dyskietki wypuściło wydawnictwo Pusty Obłok [6]. Do dziś najciekawszym projektem hipertekstualnym na polskim gruncie (e-gruncie) jest wieloczęściowa powieść Radosława Nowakowskiego Koniec świata według Emeryka, jest to projekt nie ukończony, zawieszony. Sądzę, że Nowakowski tworzył jako jedyny „totalną” powieść hipertekstualną. Historię opowiadają tu wszelkie możliwe ożywione byty- drzewo, kamień, ryba, stół, dom, obłok. Prekursorami języka literackiego, którym sprawnie posługuje się Nowakowski są Czycz i Grochowiak. Ważna była próba zindywidualizowania wypowiedzi każdego z bytów, po pierwsze znalezienia ich języka, a po drugie znalezienie odpowiedniego sposobu zapisu. Jest to nowe lingwistyczne (nie tylko wizualne!) doświadczenie literatury. Nowakowski zrezygnował z pomysłu wykorzystywania wielu języków ludzkich, odrzucił emotikony, i wybrał – co zdaje się być paradoksem- nowatorskie dla hiperpowieści w ogóle, stosowanie mozaiki czcionek różnych krojów.
Emeryk jest projektem udanym. I to nie tylko dlatego, że jest tak nowatorski w ramach net-artu, ale przede wszystkim, ponieważ jest to dobra, momentami fascynująca powieść. Nowakowski wykorzystywał linkowanie czytelników, ale pozostał decydującym głosem powieści, ta obecność autora zdaje się decydować o udanym projekcie literackim, także gdy odbywa się on w cyberprzestrzeni. Nowakowski zapytany o przebieg pracy [7] odpowiedział:
Nie rysuję żadnej mapy, może dlatego, że rzecz się dzieje w terenie, który znam bardzo dobrze. Mam mapę w głowie. Każda książka zaczyna się swoim życiem i ja muszę to zaakceptować. W Emeryku też pojawiają się rzeczy nieprzewidywalne. To świetnie. Ale też jest to niebezpieczne. Najtrudniejszą rzeczą jest linkowanie. Jeśli pojawia się jakiś nowy wątek i zaczyna mnie wciągać, rozgałęziać się, plącze wspaniale, to muszę iść za tym tropem, bo to zawsze jest dobry trop, spontaniczny, niewymuszony. Muszę jednak pamiętać, żeby nie był on ślepym zaułkiem, że powinno się w nim pojawić coś takiego, jakieś słowo, znak, sytuacja, które będą tunelem umożliwiającym dostanie się do innej leksji. To trochę przypomina taniec: ja prowadzę Emeryka, a on mnie (…)
Hipertekstualniość tej powieści staje się zagadnieniem poetyki i narracji. Jakakolwiek otwartość tekstu skazuje narratora i/lub autora na uwikłanie między tekstami a JA (opowiadającym, piszącym). S.Rojek w podobnie przez wzgląd na programową intertekstualność analizował twórczość Tadeusza Peipera, wydaje się, że te spostrzeżenia dotyczą Nowakowskiego jako autora hiperpowieści. Czytamy: ’Ja’ piszące jest rozpięte między ukrytym tekstem i ujawnionymi fragmentami, które tworzą wypowiedź, pomiędzy wewnętrznym i zewnętrznym, istniejącym i pisanym.
[8] Również przyjmując, że jakiekolwiek Ja piszące w akcie pisania przekracza temporalność, to tym bardziej Ja hipertekstualne przekracza „tu” i „teraz”. Świat powieściowy nie jest nigdy czymś danym z góry, by pojąć strukturę narratorskiego aktu zawsze trzeba obdarzyć go uwagą, być może intertekstualność wymaga jej w sposób szczególny (ale wątpię). Narracja w ogóle, jak wykazał M.Głowiński, nie jest dana w postaci gotowej, w zamknięciu, lecz staje się przed „oczyma czytelnika”. [9]
Hipertekstowa powieść Blok jest przykładem nowszego modelu i, niestety, literacko absolutnie chybionego, jej moderatorem (już nie autorem jak Nowakowski) jest Sławomir Shuty. Blok nawiązuje do tradycji pierwszych hiperpowieści, w których wykorzystywana była metafora wielopoziomowości, wielogłosowości w jakimś kręgu, w obrębie czegoś im wspólnego- blok to piętra, mieszkania, numery, ale i budynek, a co najważniejsze- symbol wyrażający sposób mieszkania, przynależności do grupy czy wspólnoty, w pewnym sensie- formę życia. Projekty tego typu są też materiałem badawczym i ćwiczeniowym dla teoretyków transliteratury i zjawisk literackich w cyberprzestrzeni. Robert Coover w eseju Koniec książek opisał projekt badawczy przeprowadzony na Uniwersytecie w Brown, gdzie pisano zbiorową fikcję pt. Hotel. [10]
Powieść Blok jest…- przemówię na wstępie jako jej czytelnik- tak słaba, że pisząc teraz słowo „słaba” wiem, jak niewiele z mierności tego przedsięwzięcia ono wyraża. Oto otwieramy drzwi, wchodzimy na klatkę schodową, klikamy, czytamy spis lokatorów, i dokonujemy tego, co charakteryzuje nasze posługiwanie się Internetem, co jest już naturalnym niemal odruchem internauty, tj. „klikamy” dalej na chybił- trafił (przerzucamy kartki): Borczykowie, I piętro. Wybierając klawisz „enter” wchodzimy (otwieramy na wybranym rozdziale). Czytamy: Państwo Borczykowie spędzili miłą Niedzielę w supermarkecie, kupili coś, napili się dobrej kawy z promocji, odpoczęli na ławeczce przy stoisku ze sztuczną roślinnością i akcesoriami do akupunktury, pooglądali trochę sprzętu elektronicznego…
[11]. Nudzą nas Państwo Borczykowie, na ostatnim piętrze mieszka Pani Różycka i wolno do niej wejść bez pukania, zobaczyć ilustrację obok tekstu, na której lokatorka siedzi w fotelu i powiada w chmurce: Wiele osób twierdzi, że jestem podobna do Alexis
, jeżeli chcemy życie pani Różyckiej uczynić ciekawszym wybieramy u dołu strony opcję menu, logujemy się i piszemy powieść. Na wszystkich piętrach dzieje się mniej więcej to samo- telewizja, gry komputerowe, planowanie zagranicznych wycieczek, małżeńskie zdrady, seks (ale dużo bigoterii).
W lekturze Bloku drażni nuda, lecz moderator (słowo-klucz!) odpowie, że nuda jest tu tematem, więc efekt zostaje osiągnięty, poza tym- argumentacja jak z teleturnieju telewizyjnego- można się dołączyć i pisać, w ten sposób pokonuje się nudę.
Przypomnijmy jakich prekursorów ma ten fatalny eksperyment. Ma to być Gra w klasy Cortazara, powieść z kluczem, z szyfrem, powieść wędrówka, ma to być przepiękna powieść Italo Calvino Jeśli zimową nocą podróżny o zagubieniu w nielinearnej literaturze, w powieści o pisaniu, będącej swoistą metanarracją. To tytuły powtarzane przez autorów hipertekstualnych. Krótko dam przykład nowej powieści (2001), w której wśród sieci cytatów, efektów zagadki, w początkowym doświadczeniu nielinearności otrzymujemy spójną opowieść, dyskurs będący uzupełnianiem siebie poprzez splot wyjaśniających wątków. Robi się coraz później Antonio Tabucchiego to powieść w formie listów, których adresatka ma w kolejnym liście inne imię, inny zawód. Także w innych okolicznościach i z innego „teraz” za każdym razem pisze do niej mężczyzna-nadawca, postać linearna, mimo iż także umieszczona w kolejnych alternatywnych sytuacjach. Tabuccchi powiada, że książka objawiła mu się początkowo jako „figiel spłatany przez pamięć”, autor w Post Scriptum powieści wyjaśnia wiele zapożyczeń, nawiązań i inspiracji, jest to forma klucza jako zasadniczy element intertekstu. Czytamy tam o listach- rozdziałach a jednocześnie odrębnych historiach, czasami fragmentach jeszcze innych historii: [13]
(…) powstawały tu i tam, czasami zasłyszane, czasami wymyślone; jeszcze inny przyszły nie wiadomo skąd, bo taki miały kaprys. Chcę tylko powiedzieć, że list w liście zatytułowanym List na wiatr, wyjęty został z mojej powieści, której jeszcze nie napisałem. Jeśli kiedyś ją napiszę, zwrócę go. List, którego stanowi część, można by uznać za mój list osobisty, ten owszem. Wydaje mi się słuszne, aby umieć zamknąć usta swoim postaciom, po tym jak wysłuchaliśmy cierpliwie ich żałosnych historii. To sposób na powiedzenie, że przyznany im czas już minął i niech nie naprzykrzają nam się więcej. Precz, precz.Teoretykiem hipertekstualności jest Marc Saporty, którego książka Composition no. 1 wydana została jako zbiór kart przypominających w ułożeniu talię kart. Ten atak na tradycyjną formę uprawiania literatury na całym etapie jej tworzenia i udostępniania wytworzył nowe jakości, które, jak widzimy, wykorzystać potrafiło niewielu. Hipertekstualność w sposób zupełnie wyjatkowy realizuje projekt Davida Smalla The Illuminated Manuscript przygotowany w ramach Documenta XI [14]. Praca realizowana w ciemnym surowym pomieszczeniu polegała na interakcji z księgą- ruchu ręką na płaszczyznie tekstu, ktory przesuwał teks, zmieniał jego układ, w ten sposób graficzne efekty stawały sie procesem generowania znaczeń. Takie przedsięwzięcia dowodzą, że technologia bedąc naszym zapotrzebowaniem na wiedzę bierze udział w realizowaniu naszych estetycznych zapotrzebowań na sztukę. Z klasyki powieści hipertekstowej wymienię jeszcze afternoon. a story Michaela Joyce’a, którego słynna fraza "Do you want to hear about it?" jest kolejnym kluczem-symbolem hipertekstualności. Podejmując decyzję śledzenia losów/wariantów losu bohatera powieści podejmuje się przede wszystkim decyzję samej intertekstualnej lektury.
Brak w projektach polskich podobnej klasy realizacji, ale wielokrotnie podejmowane sa próby. Jeśli miałabym wskazać na tekst realizujący nowatorskie zamierzenia hipertekstualności, a zarazem nadbudowany na doświadczeniu intertekstualności, hermeneutyki tekstu, to wymieniłabym właśnie powieść Nowakowskiego. Dziś tymczasem w polskiej literaturze nie ma nowego projektu powieści hipertekstowej, która mogłaby kontynuowac tę tradycję, wykorzystujac elementarne osiągnięcia intertekstualności. Zdaje się, że nie ma też w ostatnich latach powieści, która chciałaby sprostać intertekstualności. Tkwimy w swoistym „lęku przed wpływem”, a oba projekty czekają na podjęcie.