To, co Richard Lanham nazywał “patrzeniem przez” tekst, w przeciwieństwie do bierności jako „patrzenia na”, ma wyrażać zanurzenie się w tekście, zaufanie wijącym się liniom znaczeń, sensów [24]. Ale czy sięgnięcie po książkę nie jest aktem tego zaufania? Sądzę, że, jest. I jest także wyrazem nadziei, że kluczące sensy, poziomy, rozproszenie, dekompozycje, w końcu układają się w nadbudowujący się ponad nimi sens całości, a zatem sens jedności tekstu. Na zakończenie warto zastanowić się, na ile obraz elektroniczny, techniki cyfrowe rzeczywiście zbliżają nas do rozumienia i uczestniczenia w rzeczywistości, na ile będąc w tego typu interakcji, doświadczamy bycia-w-świecie[25].
Metafory „patrzenia na”, bycia przed obrazem, i bycia w obrazie jako „patrzenia przez” najkrócej wyrażają intencję teoretyków hiperliteratury i literatury w Internecie jako rewolucji hipertekstualnej. Możliwość przekroczenia linearności tekstów ma nam pozwolić na wykraczanie poza „gutenbergowski” typ wyobraźni. Język tymczasem ma ze swej natury charakter dialogowy, w naszej zatłoczonej przestrzeni semantycznej sam język musi pozostać narzędziem porządkowania. Tak naprawdę idea interaktywności obrazu cyfrowego ma wiele wspólnego z kulturą pisma, z tradycją książki drukowanej. Myśl taką wyraża również Suszczyński charakteryzując bibliotekę właśnie przez jej interaktywność:[26]
Biblioteka nie jest więc tylko zbiorem autonomicznych i odrębnych jednostek, lecz czymś w rodzaju hipertekstu, który istnieje jako całość tkana liniami wewnętrznych powiązań, korespondencji i odniesień.Książka, która pozostaje formalnie zamknięta, nie podlega na przykład dekompozycji Saporty’ego, rozsadzeniu książki jako zamkniętego bytu od wewnątrz, jest jednak otwarta na interaktywność, jest do czytania, pytanie na ile jest to patrzenie na tekst, na ile przez ten tekst.
Charakter mediów jest antyklasyczny, w sensie sformalizowania, ich język buduje sieć powiązań, skrzyżowań, ścieżek, transformacji, ich ontologia- jak powiedział Wolfgang Welsh- jest antyklasyczna, odmienna niż tradycyjna ontologia codzienności [27]. Internet daje na pewno nową jakość w myśleniu o kulturze, występuje przeciwko jej ściśle dualistycznemu, czy nawet jednowarstwowemu obrazowi. Właśnie dzięki wielowarstwowości otwiera zawsze możliwości dalszej kombinatoryczności, poszukiwania sensów i ustalania znaczeń. Jednak bycie-w-świecie nie może oznaczać jedynej, nowej regulacji podmiotowo- przedmiotowej, to złudzenie pierwszych entuzjastów estetyki cyfrowej dziś musimy odrzucić.
Hipertekstualność podjęła swoiste zadanie słowa, opowieści jako powrót do elementarnych hipotekstów, buduje na mitach, przypowieściach, nawiązuje do konkretnych języków. Szczególnie interesująca jest mityczność i wyobrażeniowość takiego słowa (narracji, pisania), cecha charakteryzująca inetrtekstualność w ogóle. Jak pisze Barbara Sosień: [28]
W kulturach, gdzie mit przestał już pełnić rolę religijną ten zbiorowy i/lub uniwersalny substrat przestaje funkcjonować jako bezpośrednia ekspresja Sacrum, staje się nieprzydatny do wyjaśniania świata niepojętego. Trwa jednak jako dynamiczna, twórcza siła, uchwytna w kategoriach imaginare, co oznacza w istocie nie tyle wyobraźnie dynamiczną ile wyobraźniowość, określenie brzmiące w języku polskim niezręcznie, lecz dość dokładnie oddające naturę zjawiska; to co wyobrażone, lub raczej: wyobrażane. O ile imagination znaczy tyle, co wyobraźnia, o tyle imaginare można by określić jako imagination en devenir, wyobraźnia uchwycona w akcie stawania się [podkr.-M.B.], zanim przedmiot wyobrażenia zaistnieje i da się określić mianem obrazu czy symbolu. Imaginare solidaryzuje się zatem z punktem zero, z impulsem inicjacyjnym, w którym tekst, ale także obraz lub utwór muzyczny staje się [podkr. M.B.].
Słynne powiedzenie Mallarmego, iż świat istnieje po to, aby mogła powstać jedna książka okazuje się żywe właśnie po osiągnięciach hermeneutyki tekstu, dekonstrukcji, tekstualności. Niemetodyczna lektura, sieć kontekstów i znaczeń otwierają na rozumienie i modyfikują interpretacje. Jest to zatem dla badacza literatury proces porządkowania, bo opanowywania wielości treści. Literatura jako Ocean Strug Powieści (S.Rashide) jest wielością fabuł (strugi), ale jednym nurtem (Ocean), nurtem słowa. Nowy potop nie zaciera jednak śladów pozostawionych przez umysł
- napisał Levy [29]. Zarówno literatura bibliotek, jak literatura cyberprzestrzeni, druk i komputer, pierwszy i drugi potop, tworząc coraz to nowe jakości, wpisują się przede wszystkim w kulturę słowa (i słowa nie porzucają na rzecz formy). Tylko tak mogą nazywać się Tekstem.