Izis
purpurowe ciepłe swetry
zapadało morze w turcji
śląc pożar w bezmiechowej
pieścić co to znaczy
a ja leżę i pachnę rozmowy w toku
zasłuchana szmery w płucach
w głebiach placzę, głębia w bitach
miłość moja, duma żubra
och, te czarne oczy tek
poszarpany stolec
coraz gorzej w anglii
wtem harcerz idzie z wolna
raz huligan stał przed sądem
tęcza była stanął mu przy mnie
księżyc obok nas tvp2
jego oczy demotywatory
w ciemni gry moich marzeń
shaolin pojedynek mistrzów
nie lubię gwiezdnych wojen
i ujrzałem w wannie z kolumnadą
marmurowy blat
ale kocham cie kocham pezet
jak szła chmura z czarnobyla
moje pierwsze włosy łonowe
pośród mleczny śluz
straż pożarna mroków
mocniejsze niż ketonal
i on zgasnął – a ja palę faję
z trupem staniesz u mych drzwi
mam w głębokim poważaniu
gdzie gwiazdy leczą zęby
Wiem: brak mi charyzmy,
przecinek przed iż
Horus wzejdzie słońce
już pogromca lewaków
Tadeusz Miciński
Izis
purpurowe ciepłe słońce
zapadało w morza toń,
śląc w bezmiary złote gońce,
co pieściły moją skroń;
a ja leżę rozmarzona,
zasłuchana w szmery fal —
w głębiach płacze, w głębiach kona
miłość moja, duma, żal.
Oh, te czarne skał dyamenty
poszarpały stopy me —
płyną dni me, jak okręty,
w coraz gęstszą zimną mgłę.
Wtem zadrżałam: w boskiej krasie
stał przedemną bóg —
tęcza była mu przy pasie,
księżyc obok nóg.
Jego oczy dwa szafiry
w ciemni moich grot —
szał mistyczny płynął z liry —
orłów gwiezdnych lot.
I ujrzałam w kolumnadzie
marmurowy dwór — —
ale cień się czarny kładzie
odemnie — jak z chmur.
I poślubił moje łono
pośród Mlecznych Dróg —
tę pieśń mroków potępioną,
mocniejszą — niż bóg.
I on zgasnął — a ja płynę
z trupem u mych łon —
a pod łodzią mam głębinę,
gdzie gwiazd leci szron.
Wiem: przedrzekły mi Charyty,
iż przy dźwięku harf
Horus wzejdzie — syn kobiéty,
już pogromca larw
Spis treści
- Adam Mickiewicz: Inwokacja (fragment)
- Jan Kasprowicz, Zaczarowana królewna
- Bruno Jasieński: Panienki w lesie
- Wincenty Pol: Pieśń o ziemi naszej
- Krzysztof Kamil Baczyński: Stare Miasto
- Tadeusz Boy-Żeleński: Słówka
- Jan Kasprowicz: XXXIX
- Józef Czechowicz: Coda
- Anatol Stern: Ziemia na lewo
- Tadeusz Miciński: Iziz
Przekształcenia w rodzaju i on zgasnął – a ja płynę > i on zgasnął – a ja palę faję są w wierszu Micińskiego rzadkością. Krótkie, gnomiczne wersy, często trzy a nawet dwuwyrazowe nie nadają się na metodę, w której szkielet oryginału zostaje wypełniony nową, zbiorową treścią. Gdy tak się dzieje, efekt jest raczej komiczny i parodystyczny, tym bardziej, gdy zmieniany jest charakterystyczny dla Micińskiego wysoki, koturnowy ton. Jeszcze jednym wyjątkiem jest bezkolizyjny remiks Wiem: przedrzekły mi Charyty na Wiem: brak mi charyzmy
Częstsza będzie zatem wymiana całych elementów na nowe. Remiks staje się w tym przypadku nieustającą walką o zachowanie ducha oryginału przy jednoczesnej konieczności częstego usuwania całych wersów i zastępowania ich nowymi. Są wersy, które mogłyby zachować szczątki oryginału, gdyż pozwala na to składnia, niemniej jednak względy intonacyjne każą nawet i ów najmniejszy element usunąć (odemnie – jak szła chmura z czarnobyla; tę pieśń straż pożarna mroków). Tym cenniejsze są zatem te linijiki, w których Micińskiego udaje się ocalić (w ciemni gry moich marzeń
; z trupem staniesz u mych drzwi).
Izis Micińskiego nasuwa ciekawą refleksję odnośnie warstwy semantycznej remiksu. Mistycznym zaślubinom oryginału w cyfrowej przeróbce z użyciem zapytań narodu odpowiada rodzaj podobnego, choć mocno uwspółcześnionego i zdeklasowanego romansu narratora (narratorki w tym przypadku) z huliganem o oczach demotywatorach, który ulega konsumpcji przed ekranem tvp2, i którego owocem jest pogromca lewaków... Tak jakby raz dobrany język, choćby i 130 lat temu i nawet gdy wykorzystuje się ledwie jego strzępki, był w stanie przywoływać podobne archetypy i motywy. A może to tylko złudzenie, in the eye of beholder?