Po przeanalizowaniu obu teledysków interaktywnych Dawida Marcinkowskiego, można zastanowić się, czy określenie, użyte do opisania obu utworów, czyli właśnie webeo, to tylko delikatna wskazówka, mająca na celu wskazanie bardzo szerokiego obszaru i zastosowanych środków, czy też webeo jest konkretną formą, mającą podstawowe wspólne cechy, pojawiające się we wszystkich tego typu utworach. Co prawda obejrzałem jedynie dwa utwory polskiego artysty, niecierpliwie czekam na film interaktywny, który prawdopodobnie będzie jeszcze bardziej skomplikowany i ubogacony niż “someday on the misty island”, to jednak uważam, że można wskazać wspólne cechy obu utworów, które być może pojawią się również w kolejnych realizacjach artysty. Podając owe cechy, muszę jednocześnie dodać, że nigdy nie oglądałem innych realizacji webeo i podkreślić, że nie wydaje mi się, abym wyważał otwarte drzwi, nie oczytawszy się również w literaturze na ten temat. Tekst poświęcony interaktywnym teledyskom można potraktować zatem jako szkic studium poświęconego jedynie twórczości webeo Dawida Marcinkowskiego.
Utwory webeo jednocześnie łamią tyranię linii, jak określa to Coover, a także umożliwiają sekwencyjne obejrzenie utworu. Możemy zatem próbować przechodzić przez utwór na własną rękę, dokonując samodzielnych wyborów w zaproponowanym nam zakresie, możemy dać się poprowadzić autorowi za rękę i możemy także, a ta forma wydaje mi się najciekawsza, przechodzić przez utwór zgodnie z linią teledysku, co jakiś czas odskakując od motywu przewodniego, zgłębiając kręte ścieżki oplatające główną linię.
Teledysk podzielony jest na fragmenty, które możemy obejrzeć jako jedną całość, możemy również wybierać pomiędzy fragmentami. Przypomina to nieco filmy rozprowadzane na DVD, a także edukacyjne prezentacje tworzone przez Discovery Channel, gdzie mamy możliwość obejrzenia całego filmu, poszczególnych scen, ale także dotarcia do treści tekstowych, zdjęć, a wszystko skonstruowane jest na hipertekstowej zasadzie i opera się na interaktywności. Podobnie jest w przypadku webeo, gdzie sceny wyczerpują co prawda wideo, ale nie stanowią jeszcze zupełnej całości teledysku, rozumianego w tym wypadku jako całość połączonych ze sobą wideo, muzyki, tekstu, zdjęć, grafiki.
Utwór składa się nie tylko z filmu, właściwie wykonany jest w technologii flash, ale uzupełniany jest różnorodnymi mediami: tekstem, grafiką, zdjęciami. Wszystkie te media nie funkcjonują jednak samodzielnie, nigdy nie musimy odtwarzać każdego z osobna, ale są wpisane, wkomponowane w hipertekstową strukturę utworu. Tworzą zatem prezentację hipermedialną: złożoną z wielu mediów połączonych ze sobą przy użyciu hipertekstu.
Autor w swoich pracach nie skupia się jedynie na odwoływaniu do różnorodnych treści za pomocą hiperłączy. Wszystkie fragmenty utworów są również nasączone symbolami odwołującymi do innych utworów i symboli nie wprost, a jedynie poprzez interpretację i skojarzenia odbiorcy/ użytkownika. Należy podkreślić, że wielość symboli jest większa niż w przypadku zwykłego teledysku, ponieważ oprócz znaczeń, jakie można odszukać w utworze muzycznym i w prezentacji wideo, pojawia się również tekst, dokładniej opisujący fabułę, a także odnośniki do podstron, bocznych ścieżek, gdzie zapoznajemy się z innymi obszarami prezentowanej historii. W efekcie teledysk przestaje być dodatkiem do muzyki, uwypuklającym pewne znaczenia, wzmacniającym je i służącym do popularyzacji, prezentacji i promocji. To raczej muzyka staje się dodatkiem do pozostałych elementów utworu i jest ich uzupełnieniem, rodzajem tła dla rozgrywającej się za pomocą innych mediów fabuły. W efekcie możemy próbować odczytywać oddzielnie kilka różnych przekazów, ale hipertekstowa struktura utworu raczej skłania, a wręcz wymusza łączenie ze sobą elementów, co powoduje powstawanie wielu wersji utworów, które można za każdym razem, ze względu na poznane fragmenty i posiadaną wiedzę o przedstawionej historii, a także dzięki indywidualnemu odczytywaniu osadzonych lub odnalezionych tylko przez nas znaków, interpretować na wiele różnych sposobów.