MAGDALENA

Chyba trzeba poczekać na koniec zdjęć. Przerwę raczej. Bo jakieś przerwy muszą mieć. Rany trzeba poprawić. Ta krew zmywalna jest. Mundur odpowiednio wyświechtać. To charakteryzacji rzecz. Cięcie. Koniec ujęcia. Nareszcie można przejść. Nie idę jednak do domu. Coś teraz ważniejsze jest. Kolejka do makeupowców rośnie. Na samym końcu On. Jak na wybuch szpitala ma wciąż za czystą twarz. Karabin na jednym ramieniu. Na drugim chlebak ma. W ręku najnowszy tablet. A naprzeciwko ja.