Cięcie. I raz i dwa. Byle na drugą stronę się przedrzeć. Tam już my. Nasi znaczy. Czyli bezpiecznie jest.
Bagnet pod żebro. Kolba w głowę. Magazynki świecą pustkami od dawna. A kule spadają jak grad.
Do wyboru koniec w płomieniach. Albo kula w łeb. Górecki leży już martwy. Część pielęgniarek też.
Rannych wynoszą z pożaru. Wprost na pewną śmierć. Może kogoś ocalą. A co jeśli nie?