Prezentowane wcześniej działania na polu sztuki, literatury czy nauki prowadzą w efekcie do rozmywania się tradycyjnych rozróżnień pomiędzy produkcją a konsumpcją, kreacją a kopiowaniem, readymade’ami a oryginalnymi produktami. Wśród internautów panuje atmosfera, że każdy z każdym się czymś dzieli. Odbija się to wyraźnie w prezentowanych w Sieci multimedialnych dyskursach. Remiksowaniu słów, dźwięków i obrazów sprzyja łatwość dostępu do „cudzego”. Taka „okazja” bardzo łatwo może uczynić z nas złodzieja, zamiast DJ-eja słów. Jaki to problem dodać ładne zdjęcie do wpisu w blogu czy umieścić film bez podawania nawet jego źródła?
Dopóki postprodukt tworzy nową jakość, nowe dzieło, składające się z istniejących wcześniej produktów, to wszystko wydaje się być w porządku. W przeciwnym razie mam do czynienia z ordynarnym piractwem. Przy czym nie można ignorować autorstwa tego z czego czerpiemy. W przypadku działań na pograniczu literatury i sztuk interaktywnych zadanie może być utrudnione, ponieważ wymienienie listy autorów może czasem zaburzać artystyczny przekaz. Co jednak nie powinno zwalniać ze znalezienia sposobu aby tego obowiązku dopełnić. W przypadku naukowych postproduktów, zakładając oczywiście, że są one innowacyjne, informacje o źródłach to konieczność. W zachowaniu przejrzystości, tego co wolno, a czego nie wolno, nie pomaga także ignorowanie kwestii praw autorskich przez samych autorów, publikujących w sieci, którzy nie umieszczają stosowanych informacji. Być może wynika to z nieznajomości zasad licencji Open Source czy Creative Commons, które jako jedne z nielicznych starają się nadążyć za masowo pojawiającymi się postproduktami w Sieci. Żeby nie być gołosłownym, chociażby organizacja Creative Commnos proponuje w portfolio licencji zgodę na samplowanie i remiksowanie.
Koncepcja przedstawiona w Postprodukcji, jak i pozostałe przykłady wskazują, że wyznaczanie nowych ścieżek pomiędzy dyskursami i wydobywanie z nich nowego znaczenia buduje nową kartografię wiedzy . Przygotowanie takiej nawigacyjnej mapy staje się jak najbardziej autorskim tworem. Wymaga, jednak jak widać, zredefiniowania wielu tradycyjnych wzorów, takich jak kwestia praw autorskich, należnych tantiem, ale też (a może przede wszystkim) akceptacji ze strony użytkowników, i to nie tylko ich awangardy, ale również znacznie bardziej konserwatywnego świata nauki.