The Purpling - hipertekstowy ból głowy

Zuchwałym wyzwaniem rzuconym tradycyjnej lekturze wiersza, prozy a także lekturze hipertekstu wypada nazwać The Purpling - przedziwny "wiersz" Nicka Montforta zamieszczony w najnowszym numerze Iowa Web Review. Już po pierwszym paragrafie tego tekstu zaczynamy się domyślać, że nic nie jest tu tym, czym wydaje się być...

Swą formą połączonych odnośnikami segmentów prozy utwór Montforta przypomina tradycyjne hipertekstowe narracje, które pojawiały się w sieci od drugiej połowy lat 90-tych. Najczęściej stanowiły one w miarę autonomiczne, wystawione na potencjalne zmienne konteksty ogniwa i składały się na na jakąś nadrzędną tekstową całość.

Nick Montfort: The Purpling
Nick Montfort - The Purpling

The Purpling dalece odbiega od wspomnianych hipertekstów typu węzeł-link. Każdy z segmentów utworu Montforta podlega własnej, rzadko spotykanej, wewnętrznej segmentacji zdaniowej. Poszczególne zdania powiązane są z sobą są w niezwykle małym stopniu. Czytanie ich w sposób liniowy, w ramach pojedynczego paragrafu, przynosi niemal te same rezultaty, co czytanie bez dbałości o nawykowy porządek lektury (do tej ostatniej techniki zachęca podświetlanie całych zdań w innych kolorach w poszczególnych fazach interakcji z tekstem). Całostek zdaniowych nie łączy ani wspólny głos narratora, ani wspólny bohater, ani choćby zarys jakiegoś wspólnego świata przedstawionego. Co więcej - każde ze zdań pełni też funkcję hiperłącza, które odsyła nas...no właśnie: do innego segmentu zawierającego kolejne autonomiczne zdania? Do któregoś z innych paragrafów. A może do jakieś innej, niematerialnej jakości? Nasze wątpliwości zostają w trakcie lektury rozwiewane i potęgowane zarazem: już po kilku leksjach czytelnik natrafia na paragraf rozpoczynający się od takiej oto "konkluzji":

Jak dotąd niestety nie udało ci się wyjaśnić, czy wysłuchali oni całej symfonii lub też czy obejrzeli cały film; ani nawet czy usłyszeli każdą nutę, bądź przyglądnęli się każdemu ze sfotografowanych obiektów, jak również, czy udało im się w jakimś cudem, nie po kolei, przedrzeć przez Tunel Miłości.

Dzięki temu, że pojawia się tu bezpośredni zwrot w drugiej osobie liczby pojedynczej, charakterystyczny dla tekstowych gier przygodowych, wraz z ich komunikatami o postępach gracza (ciebie, mnie) w grze, mamy prawo przypuszczać, że narrator zwraca się w tym momencie bezpośrednio do nas. Co to za symfonia, film, fotografia, o której mowa? Kim są owi "oni"? Uprzednio przeczytane fragmenty nie dadzą nam tu żadnej popdpowiedzi. Sugeruje nam się tu jednak głębię, której nie ogarnęliśmy. Po czym - wracamy do początkowego paragrafu, by zacząć nasze zmagania od nowa.

I od nowa stawiać sobie te same pytania, do których The Purpling prowokuje: Gdzie się zaczyna i kończy poezja? Na czym polega narracyjność? Gdzie przebiega granica między głosem człowieka a głosem maszyny? Kim jest narrator w świecie, w którymi sieciowe roboty potrafią kompilować cudze teksty opasłe tomy pół automatycznej prozy?

Pytania te pobrzmiewają długo po tym, gdy kliknięte przez nas zdania zaczną pobłyskiwać na ekranie tradycyjną dla estetyki Internetu purpurą już odwiedzonych linków. Po kilku kolejnych krótkich sesjach lekturowych purpurowe zdania zamieniają na purpurowo całe paragrafy, czyli - mówiąc słowami Montforta - "upurpurowiają" je (tytułowe "a purpling"). Nie pytajcie mnie jednak co owo upurpurowienie może znaczyć. Korozja i dyskorozja znaczeń, zderzanie ze sobą i oddalanie od siebie cybertekstowych "szklanych paciorków" to kolejne z wielu pobrzmiewających w tym utworze tonów.

Miłej lektury! I jeszcze przestroga dla mniej odpornych: warto mieć pod ręką Panadol, lub inny środek na ból głowy, który The Purpling całkiem celowo chce w nas wywołać. Trzba przynać, że ów ból jest w tym przypadku całkiem pouczający.

M.Pisarski 21.10.08