SZYMON

Zniechęcony odrzucił na bok pamiętnik. Głupoty! Olaf tak naprawdę podpierał ściany, a Magda bawiła się z psem na dworze. A Joanna chyba przestała mieć ochotę na Andrzeja. Wyglądało na to, że tej nocy, wbrew szumnym zapowiedziom, nie będzie tu żadnej libacji. Może to i lepiej pomyślał Szymon niepewnie. Nie był pewien, na ile alkohol pomógłby pchnąć dalej jego opowieść. Miał wrażenie, że potrzebuje raczej chwili trzeźwości, a nie rozpłynięcia się w amoku procentów. Zerknął na leżące obok opowiadanie. Kichnął, kiedy poczuł obok siebie zapach fuksjowego lakieru, który zaczynał robić furorę u uczestniczek warsztatów. Kobieta malowała Lukrecji paznokcie, kiedy obok niej niespodziewanie pojawił się Olaf.

– To ten fuksjowy lakier? – zapytał cicho. Kobieta skinęła głową. W oczach Olafa mignął błysk ekscytacji. Zabrał lakier i szybko przebiegł wzrokiem po składzie chemicznym lakieru. Jego usta wykrzywił złowieszczy uśmiech.

– Cholera, wiedziałem, że znam ten zapach! Piliście kiedyś Fuksjowego Zabójcę?