SZYMON

W dawnych czasach opowiadano, że kiedy człowiek się rodzi, zabiera ze sobą kroplę wody, że to dlatego oceany powoli wysychają, a na świat spada coraz mniej deszczu. Spytasz mnie, czym była ta kropla? Nikt nie wiedział na pewno. Mędrcy ze wschodu zwali ją duchem, z kolei uczeni z zachodu przezwali ją duszą i w klatkę schwytali, aby ta nie uleciała z powrotem do nieba. Od tego czasu rozprawiali wiele o jej poruszeniach. Mówili, jak to dusza pod wpływem win zmniejsza się i zwiększa, jeśli się tylko dobro czyni. Orzekli, że człowiek honorowy nie ma jednej kropli wody, lecz co najmniej 21 kropel, ale skoro 21, to czemu miałby nie mieć i więcej? Może w człowieku świętym zmieścić mogą się całe naczynia wody, a w grzeszniku… cóż, właśnie jeśli więcej wody ma topielec od człowieka cnotliwego zastanawiali się uczeni.

Skazany na śmierć miłośnik mądrości postanowił raz na zawsze rozwikłać zagadkę. Rzekł im: „Na sam przód do wody mnie wrzućcie, aby mi życie odebrać, a następnie złóżcie me ciało na kamiennej płycie na pustyni w dzień upalny i siedem dni i siedem nocy trzymajcie, coby ze mnie wszelka woda wyszła. Następnie sprawdźcie, czy me ciało suche na wiór, czy też jakaś woda wciąż się weń uchowa. Jeśli choć kilka kropel uzyskacie, zważcie je na szalach. Oto będzie waga człowieka winnego, co przyjaciela swego zabił”.

Jak powiedział, tak i uczynili w sekrecie, obawiali się bowiem, czy ich czyn dla pospólstwa za okrutnym by się nie okazał. Najpierw utopili mężczyznę w wodach głębokich, a następnie na gniew słońca na siedem dni go wystawili. Kiedy czas stosowny minął, zebrali się uczeni obok martwego ciała i staranie je przebadali, a to, co ujrzeli, wprawiło ich w popłoch wielki. Oto bowiem w pępku zgromadziła się woda, której żaden promień słońca spić nie zdołał. Zamiast jednak policzyć krople, zakopali oni ciało i szybko wrócili do miasta, nikomu nie mówiąc o swoim odkryciu. Ich głowy do dziś widnieją na etykietach wody gazowanej.