Ciąg skojarzeń rozpadał się, jakby ktoś traktował go kwasem… a no właśnie, gdzie Olaf? Mieli przecież upichcić ten lakier. Zerknął na bok siedzenia. O dziwo, miał przy sobie pamiętnik. Otworzył na ostatniej stronie i od razu pożałował. Wyglądało na to, że ktoś wyrwał z niego kilka kartek, zostawiając tylko ostatni wpis.
"Zabije, jeśli jeszcze raz to zrobi. Przysięgam, że zabiję."
Agent Koper nachylił się w jego stronę. Po jego minie Szymon zrozumiał, że musiał czytać pamiętnik już wcześniej.
– Nie zrobiłem tego – powiedział cicho, trochę bez przekonania. Właściwie nie wiedział na pewno.
– Sprawdzimy. Chce pan kawy na przebudzenie? – Szymon skinął głową.
– Który stan skupienia?
– Proszę? – zapytał niepewnie.
– Który stan skupienia kawy?
– Gazowy – wyrzucił Szymon zmęczonym tonem. Agent podał mu pusty kubek i uśmiechnął się.
– Będziemy musieli pana przesłuchać, to może nieco zająć. Musimy was wszystkich zabrać na jakiś czas.
– Zabrać gdzie? Byliśmy na warsztatach literackich, to chyba nic złego. Trochę popiliśmy, nie tylko popiliśmy, ale to się zdarza przecież.
– Zabieramy was do Białej Chaty – odparł Koper z szerokim uśmiechem. – Będziecie mieli naprawdę dużo czasu na literaturę.