SZYMON

Kiedy Szymon był mały, zawsze uważał, że magia działa tylko wtedy, kiedy się w nią wierzy. Jak jakiś niechciany dodatek do praw fizyki, wymagający woli od strony człowieka, żeby stał się prawdziwym. Przedyskutował ten problem z Olafem… i jeszcze tym drugim kimś, kto zdawał się w Olafie zamknięty. Rezultaty rozmowy (niemal monologu na dwa głosy) nie były oszałamiające. Na dodatek oko zaczęło piec go mocniej. Wszedł do łazienki i przemył powiekę. Nic. Bolało niemal jak cholerna przepowiednia Lukrecji. Wrócił do reszty. Klemens jak zawsze kręcił się gdzieś dookoła, próbując ułożyć nową wiązankę dla Andrzeja – swoisty wieniec laurowy postmodernistycznych przekleństw.