JOANNA

Najbardziej irytowała ją Lukrecja. Z tym swoim bladoróżowym uśmiechem nad bladoróżową bluzeczką. Kolor bliski fuksjowemu, a jednak tak odmienny w charakterze. Czy miałażby Joanna w sobie coś z cukierkowej słodyczy Lukrecji? I co to za imię jest w ogóle?

*

Popatrzyła na stół, na którym czekało niezjedzone ciasteczko z chińską wróżbą w środku. Nie bawiły ją takie atrakcje. Ostentacyjnie wrzuciła je do torebki. Po tym zamieszaniu, które wywołała wróżba Szymona, powiedziała głośno i ostentacyjnie, że ona swojej nie zamierza otwierać, bo nie ma ochoty psuć sobie humoru. Stwierdzenie to wyraźnie popsuło humor Lukrecji. I nie, nie było jej z tego powodu przykro.

*

Gdyby Joanna wiedziała, że zna już treść tej wróżby. Być może kiedyś zrobi jej się przykro z tego powodu.

Tymczasem niedobre chińskie ciasteczko z niedobrą wróżbą przeleży na stole aż do niedzieli.

*

Dotykając lekko paznokciem wnętrza dłoni, by sprawdzić, czy fuksjowy lakier już wysechł, myślała o nadchodzącym wieczorze.

Ta cała heca z koordynacją podsycała w niej potrzebę użycia osobistego uroku wobec Andrzeja.

Zresztą – tak jak się spodziewała, wśród uczestników nie znalazł się nikt równie wpływowy w świecie wydawców.