JOANNA

Musiała jednak przyznać przed sobą, że nie czuła się całkiem dobrze w roli cudzozwańczej koordynatorki. To, że Andrzej nie oczekiwał od niej zbyt dużego wkładu w cały projekt, przyjmowała z ulgą. Z rozbawieniem natomiast czytała kolejne maile, w których Andrzej donosił uczestnikom o tym, co koordynatorzy ustalili.

*

W ostatnim czasie dominującym uczuciem, którego doznawała i przed którym uciekała w różne pozorne aktywności, była świadomość, że bierze na siebie za dużo, za dużo obiecuje i za mało śpi. Nadal jednak angażowała się we wszystko, co chciało ją zaangażować.

Uprawiała tę wyrafinowaną formę autodestrukcji już od jakiegoś czasu, wdrażając w życie plan systematycznej zagłady wizerunku, który przez lata budowała. I nie, nie było jej przykro.

*

A inni? Jacy inni? Koleżanki warsztatowe wspomniały coś o wyprawie na plażę tuż po zajęciach. Wymigała się pod pozorem czegoś pilnego, co musiała zrobić i wysłać. Układając się na łóżku w pustym pokoju z tymczasowym widokiem, przypomniała sobie, że pewnie są teraz na plaży i gadają. Z pewnością gadają jak najęte.

*

Co niby miałaby tam z nimi robić? Rozmawiać o pisaniu? Zły temat. O książkach? Jeszcze gorszy. Połowę rzeczy, które czytała, napisałaby lepiej, a na napisanie drugiej połowy nawet by nie wpadła – frustracja czyhała więc z każdej strony. Dlatego unikała lektur. A przyznać, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy nawet nie otworzyła książki, to był poziom szczerości, na który nie zdobywała się nawet wobec siebie.

O facetach? Od kiedy w czwartej klasie podstawówki zwierzyła się koleżance z klasy, że zakochała się w Tomku z trzeciej ławki pod oknem, a na następnej przerwie zobaczyła szyderczą minę Tomka, w momencie, gdy koleżanka raportowała mu na osobności stan jej uczuć do niego – temat był zamknięty. Lekcja będzie powtórzona tyle razy, aż się jej nauczysz. Tej lekcji nie potrzebowała powtarzać. Od tamtej pory nigdy żadnej kobiecie nie powiedziała o tym, że podoba jej się jakiś mężczyzna.