W gazowni trwało już piekło. Dirlewangerowcy bili. Gwałcili. Ranni nie mieli szans.
Przeniosła go na własnych plecach. Był nieprzytomny. Ale żył. Ułożyła ostrożnie pod ścianą. I poszła szukać czegoś, czym mogłaby zmyć krew.
Wracała z kawałkiem szmaty do oczyszczenia ran. On zwinięty na ziemi. Rękami zasłania twarz. Nad nim niemiecki mundur. Zadaje kolejny cios.
Zasłoniła Go własnym ciałem. Dostała kopniaka w brzuch. Niemiec szarpnął za włosy. Pięściami zmiażdżył twarz.
Polnisch dumm Hure1 – warknął. I na stos cegieł pchnął.
Jednym ruchem porwał szpitalny fartuch. Od piersi aż po sam dół. Przewrócił na brzuch. I jak sukę od tyłu wziął.