JOANNA

Widziałem, że wpatruje się w moją broń z rosnącą uwagą. Wykorzystałem ten moment, by wyjąć z tylnej kieszeni spodni kartkę i podsunąć jej: „18.30 – stacja PKP. Czekam! Waldemar”.

– Nie żartuj. To jest pistolet na wodę. Mój syn ma taki sam. Mogłeś chociaż odkleić naklejkę. Wynoś się stąd, bo wzywam policję.