Dla Taty liczyły się tylko balangi i seks. Kobiety po alkoholu stawały się wszystkie ładne i łatwe. Uda rozchylały zapraszająco i zwilżały wargi. Było ich dużo ↑, trudno zliczyć. Bab to ja miałem na pęczki – pęczniał z dumy Tata przed kolegami. Ale tylko jedną kobietę życia. Krzyczała do mnie: kłamco, dziwkarzu. Nie pij już więcej - prosiła. Dbała o mnie i bała się. A ja to wszystko miałem gdzieś. Wtedy.
Teraz Tata jest zwiotczały i schnie. Przychodzi co drugą sobotę, nadużywa słów takich jak: rodzina, miłość, poświęcenie. Potrzebne mu były cztery kuracje odwykowe i intensywna psychoterapia, by zrozumieć za późno ↓.
- Nigdy nie jest za późno - tłumaczy Tata nowemu chłopakowi Mamy, starszemu ode mnie niecałe pięć lat.- Na życie nigdy nie jest za późno. Żyję, choć ocknąłem się dopiero po stracie. Znów jestem na starcie, zaczynam od nowa, wciąż, lecz tym razem już sam. Cud, że się w ogóle ocknąłem.
Chłopak Mamy kiwa głową, ale nie ma nic do powiedzenia na ten temat i szczerze powiedziawszy nudzą go wynurzenia starego. Szczerzy się więc tylko głupio, bezinteresownie, ale bez cienia zainteresowania. Chłopak Mamy po prostu lubi starsze babki, zadbane czterdziestki, niezależne finansowo, bez zahamowań w łóżku i bez wymagań emocjonalnych. Jeśli chodzi o uczucia, miłość, zaangażowanie, odpowiedzialność za drugą osobę i inne określenia, którymi zwykle wypełnia się definicję związku, to na zgliszczach dotychczasowego życia Mamy nie tli się na ten temat już ani jedna iskierka.
Chłopakowi Mamy to odpowiada, bo nie po to się spotyka ze starszymi kobietami, żeby mu zawracały głowę wspólnym życiem, planami, pretensjami, pytaniami: kochasz mnie ↓? i czy chcesz mieć ze mną dziecko?