Piękne i zachwycające ogrody stały się, możliwym do wyobrażenia dla człowieka, symbolem obiecanego przez Boga Raju. Związek ten jest na tyle silny, że awestyjskie słowo pairidaeeza, oznaczające „otaczający [ogród] mur” (pairi dookoła i daeeza mur) znamy dziś jako paradise (ang.), paradis (franc.), paradise (niem.), pardes (hebr.) → Raj, rajski ogród.
***
Czy jednak pierwotne znaczenie, na gruncie hipertekstów, nie jest jednak warte zastanowienia? Ogrody, poprzecinanych ścieżkami linków, hipertekstów mogą kryć przemyślne maszyny, niczym mechaniczne ptaki ogrodów Bagdadu. Raj do, którego weszliśmy oczarowuje obfitością, ale może również dawać poczucie zamknięcia, poczucie przebywania „za murem”. Mur rozumiany może być tutaj bardzo szeroko. Paradoksalnie ograniczać może ogrom przestrzeni internetu. Absurdalnie ograniczać może zależność od zasilania. Realnie w cybertekście przestrzeń i wolność ogranicza dana przez autora struktura. Ogranicza również ułomność możliwości medium.
Pomimo „zamknięcia” pairidaeeza to przede wszystkim miejsce ucieczki i oddawania się rozkoszy multisensorycznego postrzygania otaczającego mikroświata. Gdzie mur i ewentualne niedoskonałości „interfejsu” przysłonięte były skalą i przepychem przedsięwzięcia. Imersja i interakcyjność? Niecodzienna rzeczywistość, gdzie zamiast wody w sadzawce pływa rtęć jako alternatywny świat? To pytania, które pozostawiam do refleksji.