Na biurko redakcji Techstów trafił właśnie tomik poezji i poetyckiej prozy Czary i mary (hipertekst) Anety Kamińskiej, wydany przez Staromiejski Dom Kultury. Wraz ze swoją internetową wersją, Czary i mary to poważny kandydat na najciekawsze nowe zjawisko polskiej literatury hipertekstowej w roku 2007. Poświęcimy mu sporą częśc kolejnego magazynu Techstów.
Póki co - przyjrzyjmy się obu odsłonom Czarów i marów:
DRUK: Oniryczno - lingwistyczne ścieżki, którymi podąża w swoim najnowszym poetyckim projekcie Aneta Kamińska zaprowadziły ją, wcale nie przez przypadek, do formy nielinearnej. Na dodatek czyni ona ciekawy, poetycki użytek ze sposobu, w jaki na codzień czytamy teksty w Internecie. Każda strona drukowanego Czary i mary zawiera kilka (czasem powyżej pięciu) autonomicznych całostek tekstu. Pod taką całostką pojawia się link (podkreślony niebieski tekst). Zamiast jednak przechodzić "dalej" lub "wstecz" papierowe hiperłącza Kamińskiej mówią na przykład: "cofnij się o trzy strony" lub "wyłącz komputer" "znajdź różnicę". Częściej jednak spinają się one z warstwą znaczeniową, a nie operacyjną, tekstu, i stanowią całość z oniryczno, fizjologiczno, metapoetyckimi wątkami tomiku: "włącz generator snów", "zachoruj", "weź oddech".
SIEĆ: Internetowa wersja tomiku Czary i Mary daje czytelnikom szansę uruchomienia owych papierowych linków i sprawdzenia co się za nimi, pod nimi, lub przed nimi kryje. Odsłona internetowa stworzona jest w Adobe Flash a adaptacji na wersję cyfrową dokonał David Sypniewski. I trzeba powiedzieć wprost: zrobił to w sposób znakomity. Zdolności programistyczne Sypniewskiego doskonale odzwierciedlają bogatą wyobraźnię poetycką Kamińskiej. Zastosowanych tu zabiegów, które dynamizują tekst drukowany, nie widziałem do tej pory w żadnej cyfrowej prozie czy poezji. I nie są one ani na moment efekciarskie, bądź obciążone właściwą dla technologii Flash ciężkością i nieelastycznością interfejsu.
O Czarach i Marach będziemy pisać więcej. Na koniec cytat ze strony tytułowej projektu, gdyż chyba najtrafniej oddaje on ducha tomiku... w którym wiersze (własne i cudze) mieszają się ze snami, w którym jest nieskończenie wiele dróg prowadzących dokądś lub donikąd, naprzód lub wstecz, w lewo lub w prawo, płytko lub głęboko, w którym łatwo zbłądzić i zabłądzić, zasnąć i zapaść (na wybraną chorobę), dać się uwieść? i uwieźć (autobusem dowolnej linii)