Siedzę na bombie, a czas mija. Ja też mijam i wiem, że coś mnie omija, coś bokiem ucieka i ja to zauważam kątem oka tylko. Bo stoję jak za karę w kącie kuchni. Zmywarka zmywa, mikrofalówka podgrzewa, chłodziarko - zamrażarka wytwarza wieczną zmarzlinę, epokę lodowcową na moje myśli. Już nie pamiętam, o czym marzyłam ↑. Jestem jak indyk, który myślał o niedzieli, ale w sobotę ucięli mu łeb. I takiego bez głowy do kuchni zanieśli, z podłogi wytarli szmatą krew, piekarnik nastawili na 180 stopni. Po mszy, po ciele chrystusa - ciało indyka amen. Przez gardło się przeciska. Glutaminian sodu świeży i jeszcze ciepły przez żołądek do serca mężczyzny. Widelec po lewej stronie, a po prawej nóż. Dobrze to wszystko skrojone jest. Na miarę zgodną z normami unii europejskiej.