MARTA DZIDO

Matrioszka

Stara kobieta wysiaduje. Wysiadła z pędzącego pociągu, już nic ją nie pociąga, a może właśnie jedyne, co ją pociąga to nic. Pociąga nosem - to katar – mówi – to uczulenie. Te łzy, co mi lecą to przez alergię na starość. Odstawili mnie na boczne tory, a pociąg odjechał. W pustym zostałam gnieździe. Gnieżdżę się na tej najniżej położonej grzędzie i z jaja, na którym siedzę już nic nie wykiełkuje. Kłuje mnie serce, jak o tym myślę. śa;lepa byłam. Wysiadywałam te jaja, a z nich pisklaki wyskakiwały i każdy: ja! Ja! Krzyczał. Ja! Mamo, ja ! Ja! Zawsze dla innych, nigdy dla siebie. Teraz mam dużo czasu, ale sił mi starcza tylko na oglądanie albumu ze zdjęciami. Patrz, jaka byłam. Piękna, ale głupia. Za swoją głupotę słono zapłaciłam i słono zapłakałam. Łono moje wyschnięte i puste, a dzieci, co to je na świat wydałam i wykarmiłam to mój jedyny skarb. Tylko, że zapracowane, czasu nie mają, a jak mają, to na wakacje samolotem odlatują, do ciepłych krajów, a ja się na latanie nie nadaję. Albo po galeriach chodzą. Sklepy oglądają. Na co mi te sklepy, jak ja mam tysiąc złotych na wszystko, z czego dwieście pięćdziesiąt na leki wydaję. Jeszcze mi mówią: poszłaby babcia do klubu seniora, zapisałaby się babcia na uniwersytet trzeciego wieku, tam może by babcia kogoś poznała, znajomości by jakieś babcia zawarła. Po co mi znajomości, po co mi jakiś dziad, żeby służącą sobie ze mnie zrobił, co mu będzie gotować i jego brudne prać skarpetki?