Mąż ma co prawda drobną usterkę – niepohamowany pociąg do alkoholu i do kobiet, ale znakomicie sprawdza się jako bankomat. Bez niego bym sobie nie poradziła - myśli Mama - nie stać by mnie było nawet na wynajęcie kawalerki.
Mama wklepuje w zmarszczki krem i płacze. W satynowym szlafroku stoi przy oknie i syczy przez zaciśnięte usta: szlag by go trafił. Wybiera numer na policję. Drżącym, niepewnym głosem podaje numer rejestracyjny samochodu. Tak... mój mąż...jest kompletnie pijany. Wsiadł w samochód i gdzieś pojechał. Proszę go zatrzymać... Niech go panowie zamkną w areszcie, ja już nie mam siły go pilnować, naprawdę nie mam.
Mała Syrenka odzyskuje głos ↓ i cicho szepcze: już dosyć. Zbyt cicho.