:: hiperteksty ::
 
:: aktualnosci ::
 
:: warsztaty ::
 
:: elektro  blog ::
 
:: gutenberg pub ::
 
:: skrzynka ::
 
 
 
 
 
 
m a g a z y n -  r o z m o w y,  w y wi a d y
       
 

Dyskretny urok
hipertekstualizmu

Rozmawiają Mariusz Pisarski i Andrzej R. Mochola

B R A K      U Z N A N I A
   

Andrzej R. Mochola: W swoim artykule Kartografowie i kompilatorzy. Pół żartem o praktyce i teorii hiperfikcji w Polsce wspomniał Pan między innymi o tym, iż "nie istnieje atmosfera dialogu między niegdysiejszymi wizjonerami a młodymi literatami, nie dochodzi do zamiany doświadczeń na entuzjazm. Specjaliści od nowych technologii nie mają czasu na dyskusje z literatami".
Trudno się z Panem nie zgodzić, tym bardziej, iż bezbłędnie wymienił Pan mniej lub bardziej skromne oazy zainteresowania hipertekstem, hiperfikcją, hipertekstualizmem i inną, pokrewną tematyką, jakie znaleźć można na polskim pustkowiu. Nie wiem, czy zgodzi się Pan ze mną, ale wydaje mi się, iż jest to właśnie wypadkowa kryzysu i zastoju w pozytywistyczno-akademickim środowisku polskiej humanistyki.

Mariusz Pisarski: Dla mnie - ideałem takiej zespołowej pracy jest to, powstało kilka lat temu na Uniwersytecie Brown, gdzie studenci, pod okiem George`a Landowa, stworzyli kilka inspirujących projektów, takich jak Victorian Web, czy późniejszy portal poświęcony cyberprzestrzeni i hipertekstom (Hypertext, Cyberspace and Critical Theory). Pierwsza z tych zbiorowych prac stanowi teraz klasykę hipertekstowego podejścia do projektów badawczych i klasykę wspólnej naukowej pracy. Na tak otwartym podejściu do akademickich obowiązków skorzystali nie tylko czytelnicy na całym świecie: skorzystali studenci (niektórzy do dziś pozostają badaczami lub hipertekstualnymi artystami) skorzystał też sam Landow, który w swoich artykułach i książkach nie raz, przy okazji analiz poszczególnych dzieł, cytował spostrzeżenia swoich studentów.

Andrzej R. Mochola: Poruszył Pan bardzo istotny wątek. Otóż mówimy o czymś, o czym większość z nas zmuszona jest w "rzeczywistości" marzyć: O wspólnej pracy mistrza i pracy kształtujących się indywidualności uczniów. Nie będzie dziś bluźnierstwem twierdzenie, iż świat mistrzów i uczniów na tej szerokości geograficznej już dawno odszedł w niepamięć. Pomijam socjologiczno-ekonomiczne konteksty zjawiska, szczególnie wyraziste w tej części Europy, w której w danym momencie się znajdujemy, lecz - proszę wybaczyć nieco polityczne zabarwienie następującej konstatacji - nie da się, moim skromnym zdaniem, żyć cały czas usprawiedliwiając nijakość rzeczywistości przewlekłą chorobą zakaźną przeszłości. Wydaje mi się, iż oczekiwanie na jakikolwiek ruch ze strony autorytetów jest pozbawiony sensu, tak jak pozbawiona jest sensu konstatacja zjawiska bez podjęcia próby znalezienia rozwiązania problemu. Młodzi winni wykazać się inicjatywą, łączyć siły, pracować. Zdaję sobie sprawę, że spotkać się mogą z niechęcią "starszyzny", ale przecież nikt nie jest wieczny.


........................................................................................................




strona główna : zastrzezenia : instrukcja obsługi :czat : kontakt




copyright © techsty.art.pl 2003