Dyskretny
urok
hipertekstualizmu
Rozmawiają Mariusz
Pisarski i Andrzej R.
Mochola
L O G I K
A S N U
01
Mariusz Pisarski: Mark
Amerika, w opublikowanym właśnie w Techstach
hipertekstowym eseju-manifeście pisze: nasza przebiegająca po
kanałach TV świadomość ("cyberprzestrzeń w którą wchodzimy
skanując pilotem zasoby telewizji kablowej) przesiąka naszą codzienną
rzeczywistość do tego stopnia, że nie da się już odróżnić jednej
od drugiej, czyli że świadomość (twór hipertekstualny) jest teraz
kompatybilna z większą liczbą radykalnych form losowego doboru punktów
wyjścia lub "klikualnych" rzeczywistości o charakterze
momentalnym niż wydawało się to wcześniej możliwe, i że naszej technologii
udaje się w końcu dogonić nas z senno-narracyjny aparat. W
wielu miejscach Świadomości Hipertekstualnej
natknąć się można na podobne stwierdzenia, żywo przypominające manifesty
artystyczne pierwszych awangard, tu - zwłaszcza manifest zafascynowanych
Freudem surrealistów. Czy logika snu, do której porównuje się logikę
działalności narracyjnej, czy nawet szerzej - logikę każdej działalności
w hipertekstowej przestrzeni ma nam rzeczywiście coś do zaoferowania?
Czy intuicyjne podążanie od linku do linku nie jest pewnego rodzaju
regresem sztuki?
Andrzej R. Mochola: Zacznę
od końca. Intuicyjne podążanie nie będzie nigdy regresem sztuki,
jeżeli będzie istniała sztuka. Intuicyjne podążanie od tekstu do
tekstu nie będzie regresem tego ostatniego, o ile ów będzie rzeczywiście
istniał. Nie totalizujmy organizacji dyskursu i wynikającej z niej
w przypadku hipertekstu możliwości alinearnej lektury. Taka możliwość
powinna raczej cieszyć, niż straszyć. Hipertekst ma szansę być najbardziej
otwartym z dzieł otwartych . Mam wrażenie, że wciąż mamy problem
z klarownością szeregu płaszczyzn, w jakich możemy postrzegać hipertekst.
"Jakość artystyczna" jest jednak wobec wszelkich płaszczyzn,
wszelkich jednostkowych realizacji hipertekstu itd. zawsze pojęciem
autonomicznym.
Wracając do logiki snu, nie zawsze jestem w stanie rozpoznać, czy
piszący na ten temat ma na myśli działalność narracyjną autora,
czy też działalność narracyjną czytelnika. Są to przecież dwie różne
rzeczy. Nie sądzę, by autor tworzący strukturę hipertekstualnej
przestrzeni, w której następnie zanurzy się czytelnik, będący rzecz
jasna jednocześnie narratorem swojego jednostkowego hipertekstu,
śnił. Ma on do wykonania zupełnie realną, pozbawioną atrybutów snu
pracę. Nawet wtedy, gdy kanwę fabularną tworzonego przezeń hipertekstu
stanowi śniony przez bohatera sen o tym, że bohater się ów obudził
i związane z tym perypetie. Tu logika snu należy do zupełnie innej
wewnątrz(hiper)tekstowej płaszczyzny. Inaczej ma się rzecz w przypadku
aktywnego czytelnika hipertekstu, który intuicyjnie dobiera sobie
jego fragmenty. Wszystko jednakże zależy od konstrukcji hipertekstu,
jego artystycznej funkcji, rodzaju i charakteru chwytów zastosowanych
przez autora. Jednakże w przypadku hipertekstu artystycznego mówiłbym
raczej o przestrzeni mitycznej.
Logika snu pojawia się w szeregu prac teoretyków i krytyków postmodernizmu
Baudrilliarda, Saarinena, Rortyego, Iljina, Epsteina czy Rudniewa;
w pracach tych pojawiają się również skądinąd słuszne odniesienia
do rzeczywistości TV. Logika snu bardziej przystaje moim zdaniem
do określenia kondycji współczesnego człowieka, potencjalnego czytelnika
hipertekstu, niż do próby zaradzenia owej kondycji traumatycznej
poprzez wykreowanie nowego sposobu organizacji wypowiedzi, czyli
hipertekstu jako takiego. Mówiąc prościej, hipertekst jest w moim
przekonaniu odpowiedzią na logikę snu, nie zaś jej realizacją. Jeszcze
inaczej: Są to dla mnie dwie różne rzeczy.
|
|