Oto mej duszy świątynia – z czarnych, jak miłość, marmurów, gdziem lud spiżowych posągów zaklął nad głębią rozpaczy. jak ametysty lśnią: sny prerie; sny jak miesiąc w borze, tę ścieżynę modlitwy, którą szedł Chrystus raz w mroku.