Delta Miciński
***
A gdym buchnął krwawicą z ust,
wszystkie się nieba zebrały anhelice
i płakały nade mną.
Chmury zerwały tamę i pękł nieba spust.
Pachniały wieńce krzyża – i gromnice –
i stary Matki Bożej́ bohomaz świecił srebrem.
I lał się za oknem deszcz w mroku
i woda pluskała nad cebrem.
I zegar bił prędko dwanaście uderzeń.
I umierało jedno z moich białych wierzeń.
I byłem cichy, wiedząc, że w niebie jest na mnie
wydany sąd – i będzie głoszony stubramnie
po wszystkich murach – w Grodzie Potępienia.
Bulgotał w rynnach deszcz. Wlokły się czarne milczenia.
Zegar bił. Cóż jest Szatan? Ten, który idzie wbrew Boga.
W grocie samotnej nad morzem palą się dymy z trójnoga –
wśród drzew się szarpią błyskawice –
a z domu wyszły chore myszy, by zaczerpnąć tchu.
Tym myszkom ludzie święci wszczepili błonnicę –
– – taki mrok zimny – i taka ulewa – i tu
ja niegdyś miałem niebo otworzone.
O Luciferze! tam gdzie lwy w pustyniach
i gdzie haftują gwiazdy czarną tajemnic zasłonę,
tam pójdę – z błyskiem ognia w podziemnych świątyniach!
Z cyklu KAUKAZ