Delta Miciński
VII. NA KONIEC TO NAJWYŻSZE
Goreje na kominku żar – my troje w świetlicy.
Mąż opowiada swe dziwne przygody wśród gór lodozwału
i jako Ciebie spotkał; – konając, doszedł do Twojej krynicy
i tu stał się młodzianem wśród nieśmiertelnego szału.
Mroczno w komnacie. My sami. Wybuchło zarzewie,
padają iskry, jak łzy. Wtem zda się – że my sobowtóry,
a nie ma mnie – tylko on z mym sercem idzie w różokrzewie
Twych włosów – i ust naszych splatają się chóry.
I nie ma mnie – a jednak cały tonę w Oceanie
Twojej bezdennej miłości – a kolan Twoich cudne Propileje
czekają na rydwan Zwycięzcy. I śmieję się – wesół niesłychanie!
Świat we mnie tańczy – i niebo z gwiazdami się śmieje!
I nie wiem już tej nocy, kto był z nas przy Tobie – –
Bezmierna radość – Życie nowe!
Reszta dopowie się w grobie.
"Ultima Thule”, 2 X 1913 roku