MARTA DZIDO

Matrioszka

Prędkość pan przekroczył, zignorował pan zakaz wjazdu, znak stop i szlaban, który się przed panem opuszczał w dół. Do samego dna. Jechał pan stwarzając zagrożenie dla pozostałych użytkowników drogi. Przejechał pan życie na czerwonym świetle myśląc, że wzbije się pan nad ziemię, ku gwiazdom, siądzie okrakiem na rogaliku z księżyca i będzie się pan z nas wszystkich śmiał. A tu, a kuku. Na kupie gnoju żeś się pan obudził. Na dnie. Do dna pan pił i o dno czółkiem się pan uderzył. Główka boli? Nie dziwię się. Dobrze, że boli. Jak boli, to znaczy, że jeszcze żyjesz. A jak żyjesz, to możesz dalej przyznawać się do własnej bezsilności. Zapamiętaj też sobie: nie ma takiego dna, w które by ci ktoś nie zapukał od dołu.