Następnego poranka schodząc po schodach z sypialni do jadalni Tata zatrzymał się w pół stopnia. Stopklatka. Mechanizm się zaciął. Miało być inaczej, a inaczej jest. Coś włochatego leży na kanapie. Macha ogonem. Pokazuje w uśmiechu wielkie zębiska. Wilku, dlaczego masz takie wielkie zęby? - miał spytać Tata, lecz wiedział już jak rozpoznawać nawroty choroby i jak na nie reagować, więc wrzasnął: wynocha i próbował skierować uwagę na coś innego.
Mnie nie przechytrzysz - powiedział Wilk - ze mną nie wygrasz.
Czego chcesz?
Napij się ze mną, to dam ci spokój. Jeden kieliszek. Do dna. To zniknę. Przestaniesz się mnie bać i więcej nie wrócę.
No, dalej, do dna.
No.
Do dna.
To nie jestem ja, to jest moje DNA, w genach mam zapisany ten brak sprawnych hamulców i przedniego lusterka.