Pamiętam język mojej kotki, wystający jej z pyszczka
w ten dziwaczny, właściwy kocim językom sposób
gdy leżała pomiędzy moimi nogami
a ja otwierałam (patrząc wstecz - złą) poezję
na komputerze Apple II+ mojej współlokatorki w domowym studio
niedaleko od Ronda DuPont._____

Pamiętam jej miękkie czarne futerko pod moimi dłońmi
i mlaskanie jej języka, było one przeciwwagą
dla nieustannie padającego deszczu.


_______ Zamek Cieni? To była zniszczona zielona książka
o wróżkach (tych mitycznych)
Mówiła też o czekaniu, o nieobecności i odległości.
Szukałam egzemplarza w bibliotece, ale nie mieli żadnego.



..................................................... home