Pewnej ciepłej nocy, gdy Guntera nie było w domu włączywszy wszystkie światła leżałam w łóżku. Na zewnątrz na ulicach wrzeszczały silniki a ja próbowałam przedrzeć się telnetem do webmoo w Colorado. Pokój, do którego zostałam wrzucona był pusty, za wyjątkiem postawionej w złotej ramce miniatury Rajputa, na której pod ciemnozielonym drzewem uginającym się od czerwonych owoców siedziała przytulona para. Jej pełne gracji dłonie spoczywały na połach jego szafranowej szaty. On, dużo większe dłońmi, pieścił jej piersi o kremowym kolorze. Wystukałam komendę : "look picture"_____ ..................................................... home |